Powrót do domu.

1K 65 43
                                    

Misja skończona dzisiaj wracam z rodziną do naszej rezydencji narazie nie spotkałam Ciela. Nudzi mi się za parę minut będzie śniadanie poszłam do kuchni zobaczyłam tam Sebastiana zamiast Barda przy garach podeszłam do niego i się przywitałam.

—Co Panienka robi tu o tej porze?—Zapytał ,,Piekielnie dobry Kamerdyner".

—Myślałam, że będzie tu Bard chciałam mu pomóc. Może sprzyda ci się pomoc Sebastianie?—Zaproponowałam.

—Nie ale dziękuję za propozycje.—Odmówił mi.

Poszłam usiąść na krześle przy stole w duchu modliłam się żeby Ciel nie przyszedł jako pierwszy. Na szczęście zaraz po mnie w kuchni pojawiła się Lizzy. Później nasi rodzice a na końcu Ciel który wygląda jakby nie spał. Phantomhive zamiast usiąść na swoim miejscu usiadł koło mnie.

—Margaret spakowałaś się już?—Zapytała.

—Tak mamo.—Odpowiedziałam na jej pytanie.

—Tak szybko wyjeżdżasz?—Zapytał Ciel.

—Dziwisz się Margaret była u ciebie dość długo.—Powiedział Edward.

—Myślałem, że jeszcze zostaniesz.—Powiedział.

—Ciel jak chcesz to ja mogę zostać.—Zaproponowała na co chciało mi się z niej śmiać.

—Wolałbym aby Margaret została. Musimy dokończyć pewną rozmowę.—Powiedział załamany poziomem głupoty mojej siostry.

O nie co ja mam mu powiedzieć? Dobra dam rade będzie dobrze. Sebastian podał nam śniadanie wszyscy w ciszy jedli złapałam Ciela jak na mnie patrzy. Jest źle trudno i tak będziemy musieli o tym porozmawiać. Po zjedzonym śniadaniu poszłam do gabinetu mojego narzeczonego.

—Chciałbym abyś została w mojej rezydencji.—Powiedział w prost.

—Ciel wiesz, bo ja no...—Nie dał mi dokończyć w naszej rodzinie przegrywanie komuś to chyba zwyczaj.

—Wracając do wczorajszej rozmowy. Bardzo Cię lubię.—Oj Ciel też Cię lubię.

—I vice versa.—Powiedziałam.

—Co ty na to aby tu zamieszkać?—Zaproponował.

—Em Ciel wiesz...—Ty razem przerwał mi mój brat.

—Ona z tobą nie zamieszka.—Powiedział stanowczo.

—Nie pytałem ciebie o zdanie.—Odpowiedział.

—Nie pozwolę Margaret tu mieszkać. Margaret dorożka czeka chodź.—Powiedział.

—Już idę dozobaczenia Ciel.—Powiedziałam że spuszczoną głową.

—Do zobaczenia.—Powiedział zawiedziony.

Byliśmy już w dorożce jechaliśmy w ciszy widziałam minę Edwarda był wkurzony. W sumie go rozumiem jestem jego ukochaną siostrzyczką od zawsze o mnie dbał. Siedziałam koło niego położyłam moją rękę na jego ramieniu. Uśmiechnął się i na mnie spojrzał potem na Lizzy Edward traktuje mnie lepiej od naszej siostry ale i tak się o nią troszczy choć dużo mniej niż o mnie. Teraz jeszcze ma Trancy'ego na głowie hehe. Na miejscu myślałam nad propozycją Ciela nie chce zostawiać Edwarda. Do mojego pokoju  wparowała Lizzy.

—Margaret Alois jutro u nas będzie pomóż mi się ukryć proszę.—Prosiła mnie siostra.

—Nie.—Odmówiłam jej pomocy.

—Proszę.—Dalej prosiła.

—Nie a teraz wyjdź stąd!—Krzyknęłam podirytowana.

—Musisz mi pomóc.—Mówiła zdesperowana.

—Nie muszę Edward!!! Lizzy nie chce wyjść mi z pokoju!!!—Zaczęłam krzyczeć.

—Już wychodzę!—Podniosła głos.

—Margaret muszę Ci coś powiedzieć.—Zaczął Edward.

—Słucham cię uważnie.—Powiedziałam przejęta.

—Jutro jadę w podróż i będę zwiedzał różne miejsca.—Zdziwiłam się, ponieważ on nie lubi podróżować.

—Chcesz mi powiedzieć, że wyjeżdżasz i nie wiesz kiedy wrócisz???—Zapytałam naprawdę zdziwiona.

—Tak to chciałem powiedzieć.—Powiedział smutno.

—Rozumiem będę tęsknić!—Przytuliłam się do niego.

—Ja też siostrzyczko!—Odwzajemnił przytulasa.

—Pomóc ci się spakować?—
Zaproponowała mu pomoc.

—Już jestem spakowany.—Powiedział.

—Wiesz muszę się wyspać jutro przyjedzie do nas Alois. Mamy zamiar jechać na zakupy.—Powiedziałam zmęczona.

—Zakupy bezemnie to nie zakupy.—Zaśmiałam się na co on się uśmiechnął.

—Jak znajdziesz sobie narzeczoną to ja z rodziny mam ją pierwsza poznać jasne?—Powiedziałam tonem nie znoszącym sprzeciwu.

—Tak a teraz śpij. Dobranoc.—Powiedział czule.

—Dobranoc.—Odpowiedziałam po czym zamknęła oczy i zasnełam.

𝕄𝕒𝕣𝕘𝕒𝕣𝕖𝕥 𝕄𝕚𝕕𝕗𝕠𝕣𝕕 𝕂𝕦𝕣𝕠𝕤𝕙𝕚𝕥𝕤𝕦𝕛𝕚 [❌]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz