ROZDZIAŁ DRUGI

2.2K 142 22
                                    

Edmund nie lubił większych zgromadzeń. Było to ściśle związane z jego temperamentem — połączenie melancholika i flegmatyka. Duża ilość ludzi onieśmielała go, sprawiała, że miał wrażenie, że wszystkie oczy skierują się na niego, jeśli w jakiś sposób się wyróżni, a ktoś z tak nietypowym wyglądem nie miał z tym problemu. Będąc 7-latkiem, przysporzył sobie wielu problemów, patrząc w oczy nie odpowiedniej osobie.

Gilday przeklął w myślach, zauważając wchodzącego do sali Davida Coldwella ze swoimi przyjaciółmi. Nienawidził zgromadzeń jeszcze z powodu tego, że wszędzie kręciły się alfy.

— Och, jak duszno — zaśmiał się Blue, jednocześnie spoglądając z rozmarzeniem na Drake'a Nolana, stojącego przy Davidzie. — Widzisz jego rozmarzony wzrok? Z pewnością ma na mnie ochotę. Jestem taki gorący.

Do ostatniego zdania nikt nie mógłby się przyczepić, gdy w grę wchodził ten Brilliant.

— Ledwo powstrzymuje swoje ręce — odpowiedział Ed, nie mogąc uwierzyć w szczęście ich dwójki.

Od tego momentu będzie musiał na każdym kroku pilnować się przy Davidzie, jednocześnie nie spuszczając wzroku z Blue, który mógł łasić się do Drake'a, mimo surowych zasad swojej rodziny, o których często wspominał.

Dzisiejszego dnia odbywało się zebranie zainteresowanych przygotowywaniem atrakcji na Dzień Bratnich Duszy. Z każdej z czterech klasy zgłaszali się chętni i 5 pierwszych zostawało wybranych, czyli w sumie 20. Edmund nie interesował się tą uroczystością w żadnym stopniu, ale Blue nie byłby sobą, gdyby się nie wtrącił i ze swoim perfekcyjnym uśmiechem nie oświadczył, stając na stoliku w stołówce, że ich dwójka się zgłasza i pozostały jedynie trzy wolne miejsca, żeby razem z nim pracować przy zmianie tej szkoły w lepsze miejsce. W tamtym momencie uczniowie zaniemówili, bo Blue chcąc wywrzeć większe wrażenie, zdjął swoją ulubioną marynarkę i rozpiął spodnie.

Mimo że wciąż odkrywał tyle samo ciała co zawsze, czyli nic, zdjęcia z tamtego dnia stały się hitem i następnego ranka, gdy Ed wszedł do szkoły, nie mógł się nadziwić temu, że rozwieszono je na wszystkich ścianach. Jednak zainteresowanie przygotowywaniem Dnia Bratnich Duszy zdecydowanie zmalało, bo zadziałała sprzeczność Blue. Ludzie zwyczajnie się wystraszyli.

Ashley Goodall, który chodził do pierwszej klasy, także zgłosił się do pomocy, gdy dowiedział się, że Brilliant bierze w tym udział. Solidarnie Rylan też dołączył. Dzięki temu siedzieli w tym wszyscy razem, włącznie z paczką alf czy Whitney Leman.

Zarówno Blue, jak i Edmund obrócili się w kierunku nagłego, głośnego, znajomego krzyku.

— Nie zgadniecie! — Ashley podbiegł do ich dwójki i złapał niebieskowłosego za rękę. — Nie zgadniecie! — jego głos był nieznośnie piskliwy. — Kto tu jest.

Ash spojrzał na nich wyczekująco, z charakterystycznymi dla siebie iskierkami w złotych oczach. Chciał, żeby choć w małym stopniu jego przyjaciołom udzielił się ten podekscytowany nastrój albo przynajmniej zapytali, co takiego się stało.

Edmund nie miał zamiaru tego zrobić i spełnić jego życzenia.

W tym momencie przypomniała mu się sytuacja z podstawówki, gdy inne omegi nazwały go "porcelanową lalką". Nie dlatego, że był delikatny, ale, dlatego że wyraz jego twarzy praktycznie nigdy się nie zmieniał, oczy zawsze pozostawały martwe, a jego cera miała niezdrowo blady odcień.

Piski, ekscytacja, okazywanie radości nie pasowały do niego, mogły jedynie przerazić.

— Drake Nolan — mówiąc to, Blue wskazał palcem za siebie, dokładnie w miejsce, gdzie stał Drake razem ze swoimi znajomymi, w tym Davidem.

Wyzwolony || ABOWhere stories live. Discover now