ROZDZIAŁ TRZYNASTY

972 97 8
                                    

Edmund wzdrygnął się, czując rękę Sama na policzku. Spojrzał prosto w jego ciemnoniebieskie tęczówki i mimowolnie strzepnął jego dłoń. Wzbudzały w nim niepokój.

"Twoje oczy są brzydkie."

"Swoją drogą masz piękne oczy."

Zerknął na innych uczniu, siedzących na dziedzińców. Hayden znowu okupował drzewo. Jett znowu karcił go. Jeśli Hayden skrzywdził Cody'iego, Jett na pewno nie skończy na paru niemiłych słowach. Pani Marlin kłóciła się o coś z Rylanem na schodach. Thomas obserwował z kpiącym uśmiechem jak Scarlett robi aniołka na śniegu, może znowu przegrała jakiś zakład.

— Ed — Edmund nie wiedział czemu, czuł niepokój — zaraz dzwonek. Może wejdziemy już do środka?

Edmund przytaknął. Szybko ruszył w stronę szkoły, nie odwracając się za Samem.

*****

— Edmundzie, zostań.

Edmund skrzywił się, słysząc słodki głos pani psycholog. Zamiast godziny wychowawczej, pani psycholog przeprowadziła z nimi zajęcia na temat Bratnich Dusz. Ed nie widział żadnego sensu w nich. O wszystkich poruszanych zagadnieniach zdążył się już dowiedzień od Blue i Ashleya.

Ed smutnym wzrokiem odprowadził Simona Wintera, który szybko spakował się i wyszedł z klasy. Blue nie przyszedł dzisiaj do szkoły, dlatego bezskutecznie Edmund próbował nawiązać nić porozumienia z Simonem.

Edmund podszedł do biurka do pani Wales, która przemówiła, gdy zostali sami w klasie:

— Jak asymilujesz się w szkole? — Ed skrzywił się. — Przyjaźnisz się z Brilliantem, Goodallem i Freemanem z tego co słyszałam. Muszę przyznać, że to dosyć nietypowe towarzystwo.

— Jest dobrze — stwierdził czarnowłosy, zastanawiając się, jak ktoś taki jak pani Wales może uczyć w szkole.

Była betą o różowych włosach i brązowych oczach, które codziennie ubierała błyszczące krótkie spódniczki, których Ed nienawidził, bez powodu. Ponadto zachowywała się tak miło, że aż sztucznie, co go mocno odrzucało. Nie potrafił zrozumieć, czemu Blue zapisał się na lekcje z nią, ani jak Ash je wytrzymuje.

— Słyszałam, że masz spięcia z alfami. Szczególnie z Coldwellem. Dokucza ci — Edmund niechętnie przytaknął, mimo, że po ich spotkaniu w sobocie to w sobie widział tego złego. — Jeśli chcesz mogę z nim porozmawiać, w tej szkole nie tolerujemy przemocy.

Edmund omal się nie zaśmiał i nie zapytał: "a co z Randy'm albo Cody'ym?". Udało mu się jednak zachować jego kamienną twarz i ze spokojem oświadczyć:

— Jest dobrze.

Było bardzo dobrze.

Pani Wales ani trochę nie poczuła się zrażona i kontynuowała monolog:

— Pewnie nie wiesz, ale Goodallowie to bardzo kłopotliwa rodzina. Chodził tu 2 lata temu okropny chłystek i kłamczuch. Nic do niego nie docierało. Przodował w liczbie opuszczonym godzin, wybitych okien i wypalonych papierosów. Jak dyrektor chciał go wyrzucić to zarzucono mu dyskryminację omeg i został. Bo widzisz ten chłystek był omegą. Najgorszym omegą jaki kiedykolwiek chodził do tej szkoły. Przyjaźnił się z Brilliantówną. Rosamund. Oboje działali na nerwy. Wiesz nad kim najczęściej się pastwili? Nad omegami. To był jakiś paradoks. Do dziś pamiętamy jak młodemu...

— Przepraszam, proszę pani, ale muszę już iść — przerwał pani psycholog Edmund.

Bez oglądania się za siebie szybko uciekł z klasy. Wolał nie zaciekawiać się rodziną swoich przyjaciół. 

Wyzwolony || ABOWhere stories live. Discover now