ROZDZIAŁ TRZECI

1.6K 122 12
                                    

Według badań, które kiedyś przeczytał Edmund na Internecie, 82% alf bez stałych partnerów znajduje sobie kogoś na ruję, omeg zaś jedynie 26%. Spowodowane było to przede wszystkim czynnikami kulturowymi — część społeczeństwa wciąż obstawała przy czystości omeg.
Ed przeczytał też, że ta dysproporcja może być spowodowana tym, że ruje alf są uważane za bardziej bolesne. Nie potrafił w to wierzyć, gdy przypominał sobie swoje prośby o to, żeby wszystko się skończyło.

— Byłbym o wiele lepszy — mruknął Blue, kładąc głowę na stolę.

Czarnowłosy wolałby nigdy nie usłyszeć plotki jakoby ruja Drake'a Nolana zaczęła się i spędzał on ją ze swoją nową dziewczyną Hailey Calkins, której misją życiową było pomaganie innym i łagodzenie sporów. Jeszcze bardziej wolałby, że te plotki nie dotarły do uszu Blue. Były to jednak nierealne fantazje. Przed Brilliantem w tej szkole nic się nie ukryje.

— Żadna beta całkowicie nie zadowoli mojej alfy podczas rui — kontynuował niebieskowłosy.

Ed wątpił, żeby nazywanie Drake'a swoją alfą przez Blue w momencie, gdy ten pieprzył się z Hailey, było normalne. Ale nic o tym nie wspomniał. Nie chciał skrzywdzić przyjaciela i skierować na siebie jego nienawiści.

— Starczy — powiedział zamiast tego, mając już dosyć marudzenia.

Zerknął na Ashleya, który zgodnie ze swoim planem dnia odrabiał pracę domową na zajęcia z panią psycholog. Dzisiejsza nosiła nazwę "jak rozpoznać alfę przed gorączką". Zarówno Blue, jak i on, nie chcieli w niej pomagać.

— Napisałeś scenariusz scenki miłosnej? — zapytał Ed chłodno, chcąc zmienić temat.

Blue oderwał swój wzrok od nagryzionego jabłka, podniósł się do pionu i spojrzał na niego z wyraźnym zdziwieniem. Zaraz spoważniał i zapytał takim samym głosem jak on:

— A ty znalazłeś sobie partnera?

Edmund zarumienił się delikatnie. Przygryzł swoją wargę. Po tym, jak Rylan odmówił mu dla Haydena Freemana, a Ashley dla nieznanej osoby, odpuścił sobie poszukiwanie. Po części miał nadzieję, że mu się upiecze, na następnym zebraniu Blue nie zmusi go do partnerowania z uwagi na ich więzi przyjaźni. Teraz zrozumiał, że były to jedynie senne marzenia.

— Mam czas — burknął, kierując wzrok na swój lunch, na który składały się dwie kanapki z wędliną i sok jabłkowy.

Blue roześmiał się perliście. Parę alf i bet z innych stolików mimowolnie odwróciło się, żeby spojrzeć na właściciela tak ładnej barwy głosu. Głos Brillianta zawsze brzmiał zachęcająco i uwodzicielsko, nawet w jego przypływach gniewu — jeszcze jeden dowód na to, że był synem samej Pani Nocy.

— Ja też. Całe 20 godzin — stwierdził niebieskooki, kładąc swój podbródek na splecionych palcach. — Ale spędzę je na powtarzaniu, jak bardzo chciałbym być w tym momencie z inną osobą niż ty, Ed. Tak możesz już zatkać uszy albo zakleić mi usta, ale to nic nie zmieni. Chce Drake'aaaa.

Gilday westchnął, stracił ochotę na rozmowę ze swoim niebieskowłosym przyjacielem, który ponownie położył się na stole i naburmuszył. Jego wzrok powędrował na Ashleya, który szarpał swoje włosy, próbując odnaleźć rozwiązanie. Dyskretnie zerknął na jego kartkę — jedno niedokończone zdanie: "Alfy przed gorączką, jeśli mają omegi, są dla nich super miłe i są". Brzmiało dziecinnie i bardzo Ashleyowato, jednak Edmund nie sądził, żeby miało to wiele wspólnego z rzeczywistością. Kiedy twoje ciało nagle ogarnia niepohamowana żądza, trudno jest zachowywać trzeźwy umysł, a co dopiero udawać miłego.

— Napisz, że robią wszystkiemu, co jest człowiekiem, kabe-dony — zaproponował Ed, wiedząc, że zostałby zrugany za słowa: "molestują wszystko, co się rusza" lub za powiedzenie wprost "ruchają, póki się nie ostudzą".

Wyzwolony || ABOWhere stories live. Discover now