ROZDZIAŁ OSIEMNASTY

1K 99 34
                                    

Edmund Gilday stojąc przy czarnej tablicy, na której kredą napisał "czy każdy zajął się tym, co trzeba?", przejeżdżał po kolei wzrokiem po twarzy każdej osoby w siedzibie abo. Ashley wpatrywał się z uśmiechem w telefon, nie przejmując się zazdrosnym spojrzeniem Scarlett, siedzącej na oknie, skierowanym na niego. O ramię Asha opierał się Sam, który ukradkiem zerkał na wyświetlacz blondyna. Ed starał się nie myśleć, że jego koszmar z głowy to ten zaspany postawny omega o pięknym, odrzucającym, niebieskim spojrzeniu, którego usta wciąż opuszczały same kłamstwa.

Rylan bazgrał coś — możliwe, że wspólnego z jego urodzinami w sobotę — w swoim czerwonym brudnopisie z pochmurną miną. Hannah chichotała, stojąc za Sadie i wtulając się w jej plecy.

Najbardziej Edmunda zaskoczył widok Davida, który z lekko odstraszającym uśmiechem wpatrywał się w niego. Ed już wiedział, że będzie to trudne spotkanie, nie zwykł czuć na sobie alfiego spojrzenia za długo.

— Hej, wszystkim — powiedział cicho i mało zrozumiale. — Zostało nam bardzo mało czasu do Dnia Bratnich Dusz — stwierdził już bardziej stanowczo, zwracając na siebie uwagę innych ludzi. — Chciałbym zapytać, czy każdy z was zrobił to, co miał zrobić — kiedy nikt się nie odezwał, Edmund rzekł: — Scarlett.

Scarlett niechętnie oderwała wzrok od Asha i oznajmiła, nawijając kosmyk swoich blond włosów na palec:

— Kółko artystyczne obiecało pomóc, więc dekorację możemy odhaczyć.

Edmund próbował udawać, że się nie zdziwił. Z tego, co wiedział, kółko artystyczne prowadziły omegi, które nie powinny być chętne do słuchania się Scarlett. Chyba, że znowu im groziła. 

— Ash.

Ash zaśmiał się. Kiedy wszyscy spojrzeli na niego i zapadła chwilowa cisza, Ashley podniósł głowę zaskoczony zainteresowaniem nim. Odłożył telefon. Przeczucie Edmunda mówiło, że całkowicie oddał się wymienianiem wiadomości z Blue. 

— Co? — zapytał blondyn trochę niepewnie, nie lubił być w centrum uwagi.

— Co z waszym zespołem?

Ash spojrzał porozumiewawczo na Sama, po czym uniósł kciuk w górę.

— Świetnie! Wybraliśmy najlepsze utwory Kary i Joey'a — obaj wykonawcy byli omegami, co nie zaskoczyło Eda. — Napisałem nawet własną piosenkę. Chcecie posłuchać?

Wszyscy zgodnie pokręcili głowami, jedynie Scarlett się wyłamała piszcząc, że zawsze. Wszyscy zignorowali ją.

— Nie teraz — Ed próbował brzmieć miło. — Sadie.

— Przygotowałam wróżby, ale z chęcią przygotuję jeszcze konkursy jak bieg miłości, tak jak w tej mandze. — Edmunda powoli ciekawiło jaka to manga. — Whitney i Hailey kazały przekazać, że upieką ciasta. Simon za to powiedział, że nawet Blue posmakują jego babeczki.

Edmund wyobraził sobie minę Blue, gdy o tym usłyszy. On też na pewno upiecze babeczki.

— To Simon umie gotować? — zapytał Ryl szczerze zdziwiony.

— Najwyraźniej — Sadie wzruszyła ramionami. — To nie moja sprawa.

— Hannah — kontynuował Edmund.

— Z dumą oznajmiam liderze, że wydry i niedźwiedzie zagrają — powiedziała pierwszoklasista, salutując. — A pani Taft zgodziła się pomóc chłopakom w ogarnięciu sprzętu, jeśli dla niej zagrają i jej się spodoba.

— Coooo! — zawołał Ashley lekko przerażony. — Przecież ona nas pożre.

Edmund wzruszył ramionami, rozbawiony w środku.

Wyzwolony || ABOWhere stories live. Discover now