Edmund bardzo nie chciał wpuścić Davida do swojego domu nawet jeśli posiadał pewność, że jego ojciec znowu był w pracy. Nawet nie wiedział, skąd brała się ta niechęć. To nie tak, że się wstydził albo bał. Jego ojciec nie był także w stanie wyczuć zapachu alfy w domu. Po prostu uważał, że w przyszłości może to być upierdliwe. Jak raz na coś pozwolisz, ludzie myślą, że mogą robić to ciągle.
— Chcesz się czegoś napić? Soku, herbaty? — zapytał Ed, przypominając sobie o obowiązkowych grzecznościach.
Jednocześnie uświadomił sobie, że sam był spragniony.
— Soku.
Spojrzał za siebie. David przyglądał się zdjęciu powieszonemu w korytarzu — wilkowi pożerającemu ludzkie dziecko-omegę. Edmund ani go lubił, ani nie lubił. Nigdy nie oddziaływała na niego sztuka.
— Usiądź na kanapie — powiedział do Davida, gdy znaleźli się w kuchnio-salonie.
Sam zaś podszedł do szafki, z której wyjął dwie przezroczyste szklanki. Nalał do nich soku porzeczkowego.
— Myślałem, że mnie nie wpuścisz.
Edmund domyślał się, dlaczego David o tym wspomniał. Omegi nie zapraszają alf do swoich pustych domów. Szkoda, że on był Edmundem, a nie jakąś tam omegą.
— Czemu? — zapytał Ed swoim obojętnym głosem, zanosząc szklanki do części salonowej.
Podał jedną Davidowi, myśląc, że to będzie irytujące udawać głupiego. Z drugiej strony istniała większa szansa na zobaczenie uroczej i niepewnej strony Davida. Ed chciał widzieć ją już zawsze, nawet jeśli jakieś tam omegi tego nie robią.
— Bo jesteś... omegą — wymamrotał David, upijając trochę soku. — Trudno mi uwierzyć... To nie jest żart, prawda?
Edmund pokręcił głową. Nie widział powodu, dla którego miałby kłamać w takiej sprawie. Chyba, że zależałoby mu na pozbyciu się Davida. A przecież nie zależało.
— To dobrze. Chyba. Wiesz... — Ed usiadł na fotelu swojego ojca, na przeciwko Davida — nie lubię omeg.
Tyle to zdążyłem się domyśleć — Edmund z trudem powstrzymał ochotę powiedzenia tego. Powinien wesprzeć Davida.
— Dlaczego?
Edmund spodziewał się długiego monologu. Dostał go.
— Mama Scarlett była omegą — Edmund pokiwał głową, wiedział o tym od Asha. — Scarlett ją kochała. Więc ja też ją kochałem. Nazywałem ją nawet ciocią. Mama Scarlett nie potrafiła gotować, nie zajmowała się domem, za to ciągle chodziła na zakupy i kupowała Scarlett mnóstwo słodkich ubranek — Ed nie potrafił wyobrazić sobie małej Scarlett, a co dopiero małej Scarlett w słodkich ubrankach. — Scarlett ciągle je niszczyła, a mama się wściekała. Dawała jej kary, mówiła, że jest okropna córką, a raz nawet uderzyła. Scarlett wciąż ją kochała. — Ed potrafił zrozumieć, dlaczego Scarlett ślepo kochała swoją matkę, on przez to samo przechodził z Davidem od dokuczania, bójek do mało fajnego zakochania. — Potem okazało się, że zdradzała ojca Scarlett i uciekła ze swoim kochankiem. Tłumaczyła się tym, że wszyscy w tym domu nią gardzili. A przecież musiała wiedzieć, że Scarlett biła się tylko z tymi, którzy obrażali jej mamę. Mówili o niej tak naprawdę prawdę.
Edmund wpatrywał się w strapioną twarz Davida. Tej nie lubił. Powoli wstał z fotela i podszedł do swojego alfy. Usiadł obok niego na podłodze i położył głowę na jego kolanach. Widział to raz na filmie. I na obrazie przedstawiającym Panią Nocy i Pana Dnia.
![](https://img.wattpad.com/cover/150481860-288-k270518.jpg)
ВИ ЧИТАЄТЕ
Wyzwolony || ABO
РомантикаCzasami w naszym życiu pojawiają się ludzie, którzy robią je odrobinę zakręconym. Edmund był zwyczajny, ale już trójka jego nowych przyjaciół odbiegała od "zwyczajności". Między innymi za ich sprawą rozpoczęło się jego życie licealnej laleczki, mają...