Rozdział 1

1.8K 76 20
                                    

Znów budzę się w tym łóżku, na tym pieprzonym świecie. Kolejny dzień. Znów taki sam jak każdy inny.

Wybudziłem się kilka minut przed budzikiem. Chciałem jeszcze wykorzystać te marne cztery minuty snu, lecz uniemożliwiły mi to poranne promienie słońca wpadające przez lekko uchylone okno.

Przeklnąłem w duchu moją matkę, która zapewne przyszła tu wcześniej i odsłoniła zasłony.

Zaledwie chwile później zadzwonił budzik. Poleżałem jeszcze chwilę w moim ciepłym łóżku. Nie bardzo chciało mi się dziś z niego wychodzić, ale w końcu wygrzebałem się spod kołdry  i usiadłem na rogu materaca. Spojrzałem zaspanymi oczami za zdjęcie z moim ojcem leżące na komodzie, a później na gitarę, stojącą na stojaku w kącie mojego pokoju.  Jest ona jedyną rzeczą, dzięki której jeszcze istnieję.  Gdy gram zapominam o tym cholernym świecie. Ta jedna i jedyna gitara sprawia, że odstresowuję się, kiedy tylko dotknę jej strun opuszkami palców i jako jedyna może mi pomóc. Właśnie dlatego się z nią nie rozstaję. Przynajmniej tak mi się wydawało

Mój tata nauczył mnie grać, gdy miałem już pięć lat. On sam kochał tworzyć, pisać własne teksty i po prostu wczuć się w instrument. Właśnie tą pasję odziedziczyłem po nim.

Pamiętam gdy mi ją kupił. Byłem istnie szczęśliwy, jako siedmioletni właściciel Azahar z jasnego, prawie białego drewna, która po jego śmierci wywoływała w moim sercu wiele wspomnień.

Tak, mój tata zginął  trzy lata temu w wypadku samochodowym. Miałem wtedy czternaście lat. Nie mogłem się pozbierać po stracie ojca. Od tamtej pory zamknąłem się w sobie. Niespełna rok później mama przyprowadziła do domu swojego nowego faceta, po czym poślubiła go i teraz ten idiota mieszka pod naszym dachem i jest moim ojczymem. Od zawsze nie mieliśmy zbyt dobrych relacji. On mnie nienawidzi i ja go nienawidzę.

I właśnie od tamtej pory zacząłem podcinać sobie żyły. Pierwszy raz był pod wpływem impulsu i złości. Po prostu chciałem poczuć ulgę i pomagało, ale zaraz po tym przychodził straszny, przeszywający ból, ale z niewyjaśnionych przyczyn podobało mi się to uczucie. Wówczas uzależniłem się od tego i nie potrafiłem się hamować.

Kilka miesięcy temu zebrałem się na odwagę i powiedziałem moim rodzicom, że jestem homoseksualny. Oby dwoje najpierw śmiali się i myśleli, że żartuję, ale gdy zrozumieli, że mówię na serio w moją stronę kierowane były takie zdania jak: "Nie tak cię wychowaliśmy, żebyś teraz chodził za rączkę z jakimś chłoptasiem", "Pierdolona męska dziwka", "Jeszcze brakuje tego, żeby się sąsiedzi dowiedzieli". Oczywiście do tej pory nie obywa się bez kłótni czy przemocy wobec mnie przez faceta mojej matki. Mama też była kiedyś kompletnie inna, lepsza. Z resztą tak samo jak i ja.

Wreszcie podniosłem się z łóżka, kierując się w stronę łazienki. Wziąłem tylko szybki, zimny prysznic, po czym obandażowałem sobie lewą rękę, bogatą o nowe rany od żyletki. Ubrałem się w jakieś randomowe ubrania wyjęte wcześniej z szafy, ogarnąłem jeszcze włosy i byłem już gotowy do wyjścia. Śniadanie nie bardzo mnie interesowało.

Na szczęście wychodząc z pokoju i schodząc na drugie piętro nie natknąłem się na "rodziców", więc po prostu zakluczyłem drzwi i zacząłem kierować się w stronę tej budy.

______________________________________

Hej wszystkim.

A oto i macie pierwszy rozdział naszego nowego ff o Randy. Miał on na celu zobrazować wam trochę przeszłość głównego bohatera no i myślę, że jest okej. Stwierdziłam, że nie będę pisała prologu, ponieważ jest to po prostu zbędne.

Mam nadzieję, że podoba wam się pomysł, mój styl pisania i w ogóle wszystko XD Piszcie co myślicie.



~ x_fovvsie_x 🖤   

Miłego ranka/dnia/wieczoru/nocy! 🖤

                                      ~Cute__Kookie 🖤

| You're My Happiness | RandyWhere stories live. Discover now