Rozdział 2

1K 84 24
                                    


Założyłem tylko słuchawki, puszczając moją ulubioną playliste w telefonie i zacząłem kierować się do szkoły.

***

Trzy pierwsze lekcje minęły spokojnie, lecz na przerwie znowu zaczepili mnie "koledzy" z klasy.

- Uhu. Panna nie ma nic lepszego do roboty tylko siedzieć schowana w cieniu pod ścianą? Masz może przyjaciół?

- Zostawcie mnie - warknąłem tylko.

- Proszę, nasza męska dziwka myśli, że może nam coś zrobić - jeden z nich przyparł mnie do ściany łapiąc mnie za gardło, tym samym podduszając mnie. Korytarz na którym właśnie przebywaliśmy był zazwyczaj pusty. Nikt podczas przerw raczej tu nie chodził, więc niepotrzebny był dyżur nauczycieli. Dlatego na daremno było wołać o pomoc.

- Jak takie coś w ogóle może istnieć - spojrzał mi w oczy i walnął mnie całą siłą w głowę. Upadłem na podłogę. Nikogo nie było w pobliżu. Zaczęli mnie kopać w brzuch, plecy, a kilka razy nawet dostałem w głowę. Nie chciałem pokazywać jaki jestem słaby, ale nie wytrzymałem, a moje oczy zaszły łzami. Wydawało mi się, że to co się tu dzieje nie ma końca.

Po chwili usłyszałem czyiś głos. Chłopak (sądząc po głosie) w mgnieniu oka podbiegł do nas i walnął jednemu z nich pięścią w twarz. Reszta nie chciała dostać w ryj, więc po prostu uciekli.

- Nic ci nie jest? Może pomóc ci iść do pielęgniarki? - zapytał mężczyzna. Po chwili zauważył, że płaczę, więc poczekał aż choć trochę się uspokoję i pomógł mi wstać.

Spojrzałem na jego twarz. Był to wysoki brunet, o równie ciemnych jak jego włosy oczach. Najprawdopodobniej klasę wyżej.

- Nie, dziękuję. Nie potrzebuję pomocy - powiedziałem, po czym ruszyłem szybkim krokiem do łazienki. Na szczęście w środku nikogo nie było. Spojrzałem w lustro, co robiłem rzadko, ponieważ nienawidziłem mojego oblicza.

Połowa mojej twarzy była spuchnięta, a pod okiem widniał wielki siniak. Przejechałem delikatnie opuszkami palców po dziele chłopaków i westchnąłem cicho.

Podwinąłem rękaw bluzy i spojrzałem na bandaż na mojej ręce, który wystarczająco nasiąknął krwią. Odwinąłem go patrząc na rany. Nie wytrzymałem i znów złapałem za żyletkę, którą jak zawsze miałem przy sobie.

Wszedłem do jednej z kabin i zacząłem podcinać sobie żyły. Jedna kreska, druga kreska, piąta, dwunasta... Nie przestawałem płakać. Znów nawiedzały mnie myśli jaki jest sens życia i czy nie byłoby prościej po prostu rzucić się pod pociąg. Myślałem również o chłopaku. Gdyby nie on nie wiadomo co mogliby mi mi zrobić.

Przesiedziałem pozostałe cztery lekcje siedząc na zimnych kafelkach w toalecie. Nie miałem zamiaru wracać na lekcje w takim stanie. A na pewno nie pokazywać się tym idiotom...

***

Usłyszałem ostatni dzwonek, zwiastujący koniec zajęć lekcyjnych na dzisiejszy dzień, więc wstałem, założyłem kaptur na głowę, by nikt nie zauważył mojej twarzy i wyszedłem na korytarz. Nie było na nim zbyt wielu osób, ponieważ przed wyjściem odczekałem chwilę, aby niektórzy uczniowie wyszli już ze szkoły.

Byłem już przy drzwiach wyjściowych, gdy poczułem czyjąś dłoń na moim ramieniu. Obróciłem się więc. Moim oczom ukazał się chłopak, który wcześniej mi pomógł. Wyczułem jego zszokowanie, po czym przypomniełem sobie sobie w jakim stanie aktualnie jest moja twarz. Szybko spuściłem wzrok, próbując to ukryć.

- Co oni ci zrobili... Byłeś u pielęgniarki? - spytał nadal patrząc na mnie swoimi czekoladowymi oczami.

- Nie. Nie było takiej potrzeby - warknąłem tylko i skierowałem się w stronę wyjścia. Brunet uniemożliwił mi to,  łapiąc mnie za nadgarstek. Syknąłem z bólu. Brązowooki przez chwilę nie wiedział o co chodzi, więc podwinął mój rękaw prawie do samego łokcia, ukazując przy tym całą poharataną rękę.

- Co ty sobie zrobiłeś... - zapytał patrząc mi w już lekko zaszklone oczy. Nie wytrzymałem tego.

- Dlaczego tak bardzo obchodzi cię to co robię?! Kim ty w ogóle jesteś?! - krzyczałem na chłopaka, przez co zwróciłem uwagę połowy osób stojących w pobliżu. Zacząłem płakać i wybiegłem z budynku.

*POV Ryan*

- Dlaczego tak bardzo obchodzi cię to co robię?! Kim ty w ogóle jesteś?! - blondyn krzyczał na mnie, tym samym zwracając na nas uwagę innych uczniów, ale mało mnie to w tej chwili interesowało. Chłopak wybiegł z budynku, więc niewiele myśląc pobiegłem za nim.

*POV Andy*

Biegłem ile sił w nogach do domu. Bałem się, cholernie się bałem. Nie wiem kim on był, nie wiem, dlaczego płakałem. Może to dlatego, że jestem zbyt bardzo wrażliwy? Wreszcie ktoś był dla mnie uprzejmy. Było to niezwykle miłe, lecz po prostu nie ufam mu. Co obchodzi go taki przegryw, jak ja? Czy to nie dziwne, że  tak przesadnie się o mnie martwi?

Nagle poczułem, że oddycha mi się trochę gorzej. Upadłem na kolana dusząc się. Czy wspomniałem już, że jestem astmatykiem? 

Zdjąłem plecak, w którym znajdował się inhalator. Odsunąłem zamek pierwszej kieszonki, w której się znajdował, ale nie miałem już sił, by wyjąć urządzenie.

*POV Ryan*

Przestałem biec, ponieważ złapała mnie kolka, a i tak zgubiłem chłopaka. Mając jednak nadzieję, że go jeszcze znajdę szedłem dalej. Przyznam szczerze, że zacząłem się strasznie martwić o chłopaka po tym, co zobaczyłem na jego ręce. Współczułem mu. Wyglądał niewinnie i bezbronnie, a cokolwiek co go spotkało źle działało na jego psychikę, więc po prostu chciałem mu pomóc.

Zbliżałem się powoli na przedmieścia, gdzie prawie w ogóle nie było nikogo na zewnątrz, zapewne dlatego, że jesień w tym roku była niezwykle chłodna. Skręciłem w kolejną uliczkę, a to co chwilę po tym zobaczyłem sparaliżowało mnie. Blondyn leżał na ziemi dusząc się. Szybko do niego pobiegłem analizując całą sytuację. Próbował on coś do mnie powiedzieć, ale jego słowa tłumił kaszel. Po nie długiej chwili zauważyłem otwartą kieszonkę w plecaku leżącym koło chłopaka, więc przeszukałem ją. Inhalator. No oczywiście.

Pomogłem blondynowi podnieść się do siadu i przyłożyłem urządzenie no jego ust.

- Wdech - powiedziałem, a chłopak zrobił to co prosiłem, trzymając swoje dłonie na moich.

______________________________________

Hej kochani.

Ja nie wierzę co się tu stało... Myślałam, że pierwszy rozdział jak narazie przeczyta góra pięć osób, a tu 13 odczytów!

Szczerze nie spodziewałam się tego. Wróżę dobrą przyszłość tej książce c:

Jeśli podoba wam się rozdzialik możecie zostawić gwiazdkę, ponieważ jestem ciekawa co myślicie o tej książce ;3

Do nextu?

                                      - x_fovvsie_x 🖤  

| You're My Happiness | RandyWo Geschichten leben. Entdecke jetzt