Rozdział 16

449 38 0
                                    

*Rye POV*

Szedłem ulicą w stronę domu ze łzami w oczach. To co zrobiłem nie dawało mi spokoju. Jak mogłem być takim idiotą? Zmarnować tak cudowną szansę? On mi ufał, a ja zniszczyłem to wszystko...

Podszedłem do drzwi i wystraszyłem się lekko. Były odkluczone, a ja na pewno wcześniej je zamykałem. Prze myśl przeszło mi, że może jednak nie zrobiłem tego pod wpływem złości. Z westchnięciem wszedłem do środka. Zdjąłem buty, po czym przypominając sobie o tym, że rano rozlałem tą nieszczęsną herbatę - skierowałem się w stronę kuchni.

To, co w niej zobaczyłem zdziwiło mnie. Pozytywnie. Przy stole siedział mój starszy brat Robbie, którego nie widziałem bardzo długo, ponieważ wyjechał pracować do Holandii. Brązowowłosy zajęty był czytaniem czegoś na laptopie, więc podszedłem do niego i zamknąłem mu urządzenie. Spojrzałem na twarz chłopaka, a w moich oczach zebrały się łzy szczęścia.

- Robbie - szepnąłem, uśmiechając się lekko.

- Ryan - chłopak również z szerokim uśmiechem na ustach wstał i od razu zamknął mnie w szczelnym uścisku. Łzy niekontrolowanie popłynęły z moich oczu.

Od zawsze byłem bardzo blisko z moim bratem. Gdy wyjechał byłem na prawdę smutny. Wiedziałem jednak, że i tak nic nie poradzę, a nasze wieczorne rozmowy, oglądanie filmów czy pieczenie babeczek muszą odejść, ponieważ Rob chce się usamodzielnić, znaleźć pracę i ułożyć sobie życie, tym samym opuszczając rodzinne gniazdo. Zawsze byłem z niego cholernie dumny.

- Tęskniłem... - mruknąłem, rozpłakując się bardziej. - Nawet nie wiesz jak bardzo - dodałem po chwili trochę ciszej.

- Ja też idioto. No już. Nie maż się dziewczynko - chłopak zaśmiał się cicho, puszczając mnie lekko. Starł delikatnie palcem łezkę, nadal spływającą po moim policzku. Prychnąłem, po czym znów uśmiechnąłem się promiennie.

- Opowiadaj. Jak jest w Amsterdamie? Dobrze zarabiasz? Poznałeś tam jakąś ładną dziewczynę?A tak właściwie to po co przyjechałeś? Rodzice i młodzi wiedzą? - dosłownie zasypałem go pytaniami.

- Ejej stopaj mały - podniósł ręce jakby w geście obronnym, a ja zaśmiałem się. Po chwili zrobiłem herbatkę. Usiedliśmy przy stole i chłopak opowiedział mi o wszystkim. Trochę pożartowaliśmy i pośmialiśmy się, po czym poszliśmy do mojego pokoju grać na konsoli.

Siedziałem skupiony na kanapie, próbując po raz kolejny pokonać brata w grze, jednak po chwili poczułem lekkie szturnięcie w ramię. Spojrzałem kątem oka na Robbiego.

- Rye. Właśnie... A co u ciebie. Wiesz. Zapomniałem zapytać. A rano... Stało się coś? Zmartwił mnie trochę tez zbity kubek i herbata na podłodze... 

No tak... Jak mogłem o tym zapomnieć...

Westchnąłem i spojrzałem kolejny raz na mojego brata.

- Właściwie to nic takiego. Po prostu małe problemy z...

- Z chłopakiem? - przerwał mi, a ja spojrzałem na niego ze zdziwieniem. Brunet zaśmiał się cicho najwyraźniej z mojego wyrazu twarzy. Potrząsłem lekko głową.

- Skąd ty wiesz...

- Że jesteś gejem? - znów mi przerwał. - Już wcześniej zauważyłem, że te twoje laski tak na prawdę cię nie kręcą i jesteś z nimi tylko dla reputacji. Pomyślałem, że może wolisz facetów. Czyli się nie myliłem?

- Nie do końca - westchnąłem. - Sądzę, że jestem bi, bo dziewczyny są spoko, a nigdy wcześniej nie podobał mi się żaden chłopak... Przed Andy,m - szepnąłem.

- Andy... Całkiem ładnie. O co poszło? - wyłączyłem grę i opatuliłem się bardziej kocykiem.

- Tak na prawdę nie znamy się zbyt długo, ale jednak myślę, że dużo razem przeszliśmy. Andrew ma lekkie problemy ze... swoją psychiką. Można tak powiedzieć. Ale widzę, że w głębi jest bardzo optymistyczną i wesołą osobą - uśmiechnąłem się słabo i kiwnąłem głową. - No dobra. To nie jest ważne. Ostatnio... zauważyłem, że zacząłem czuć do niego coś więcej... Bałem się tego, że... wszystko się popsuje, więc stwierdziłem, że... zapomnę o nim. Dziś rano nie dawało mi to spokoju... W dodatku podeszła do mnie laska, która niby coś ode mnie oczekiwała, później zaczęła wyzywać mnie i Andy'ego od pedałów. Chciałem jej... nie wiem. Pokazać, że nie jestem gejem, więc pocałowałem ją. Andy wszystko widział... Najpierw dostałem w mordę od naszego wspólnego znajomego, później poszedłem go szukać i znalazłem... z innym chłopakiem... - spojrzałem zaszklonymi oczami na Rob'a. Definitywnie był mocno rozbawiony.

- Okej - zaśmiał się cicho. - Może zacznijmy od tego, że nie można tak po prostu wymazać osoby ze swojej pamięci. Tym bardziej osoby, którą kochasz i którą widujesz na co dzień. Jakby... Nie da się kogoś tak po prostu przestać kochać.Bo albo tej osoby nigdy nie kochałeś albo będziesz kochał ją na zawsze. Uczucie tak szybko nie przechodzi Rye. Po drugie. Zrobiłeś w sumie najgorszą rzecz, jaką mogłeś zrobić. Chuja kogoś obchodzi twoje życie. Nikt nie powinien się w nie mieszać, a na pewno nie powinna tej laski, ani nikogo innego obchodzić twoja orientacja. Twoje i jego szczęście jest ważniejsze od tego, jak ludzie będą patrzeć na ciebie na korytarzu w szkole. Szczerze? Zasłużyło ci się - chłopak pokazał na mój policzek, na którym zapewne widoczny był siniak po uderzeniu. - Jutro masz iść i porozmawiać z tym chłopakiem Rye. I nie słyszę żadnych wymówek - brunet pokiwał mi palcem przed oczami i zaśmiał się cicho. Również się lekko uśmiechnąłem.

- Ale to nie takie łat... - nie było dane mi dokończyć, bo Robby znów mi przerwał.

- Powiedziałem. Żadnych wymówek. Jeśli jest dla ciebie taki ważny to powinienes o niego walczyć.

Wiedziałem, że tak łatwo nie da za wygraną... Ale miał racje. Powinienem porozmawiać z Andy'm.

______________________________________

Wiem... Rozdział krótki, nudny i beznadziejny, choć mam takie wrażenie po większości rozdziałów. W ogóle nie mam dziś humoru, przez to że Mikey odszedł. Cały dzień ryczałam, ale przyjaciele powiedzieli mi, że zachowuję się jakby umarł i napewno wróci (w co szczerze wątpie) albo zrobi karierę jako solowy artysta. Niem mógłby zmarnować tak wielkiego talentu 🖤

Mam jeszcze małe info.

"YMH" rozwija się w baaardzo szybkim tępie i brakuje chyba serio kilku odczytów, aby były 4 tyś. ^^

Uwielbiam was 🖤 Jak już kiedyś wspomniałam - to tylko i wyłącznie dzięki wam spełniam marzenia 🖤 Cenię sobie każdą gwiazdke, komentarz i odczyt. Mowię wam, że jak opublikuję rozdział to telefon mogłby mi służyć za wibrator. Serio 😂🖤 (Karol i jego żarty)

Z okazji tak ogromnej liczby pomyślałam, że moglibyśmy zrobić coś w stylu odpowiedzi na pytania od czytelnikow dla bohaterów. Zlituje się i wypuszczę chłopców z piwnicy, by na nie poodpowiadali 😂😂😂

Ryan: *krzyczy z piwnicy* Ja tu mogę jeszcze zostać! Przynajmniej fajne rzeczy z Fovvs'em mogę w nocy robić!

Jack: Co sie sobaczy to się już nie odzobaczy *załamka*

ZAMKNĄĆ MORDY TĘPE KURWY!

Także ten ^^ Możecie zadawać pytania do wszystkich postaci, jakie pojawiły się w tej książce czyli m.in. Andy'ego, Ryan'a, Mikey'a, Jack'a, Brooklyn'a, mamy i ojczyma Andy'sia, rodziców Rye'a oraz do jego braci, Nataniela, Emily itp. itd.

Ale także i do autora 😏🖤

ODPOWIEDZI NA PYTANIA OPUBLIKUJE W PONIEDZIAŁEK ORAZ ZMUSZĘ CHŁOPAKOW DO ODPOWIEDZENIA NA WSZYSKIE, WIĘC ŚMIAŁO JE ZADAWAJCIE 🖤

Miłego wieczoru misie 🖤

                                             ~Karolcia xx


P.S. Cover w mediach zawsze daje mi kopa do pisania oraz dzięki niemu wraca wena. Kocham go, tak samo jak i samego Alexandra 🖤

| You're My Happiness | RandyWhere stories live. Discover now