5

3.5K 108 0
                                    

Myślałam, że serce mi zaraz wyskoczy z piersi jak zobaczyłam okrążającego mnie wilka. Zrobił dwa kółka wokół mnie lekko ocierając się przy tym o moją nogę. Śledziłam go powoli wzrokiem sparaliżowana. Nie mam pojęcia, dlaczego ale w mojej głowie pojawiło się wspomnienie snu. Snu, który mnie nawiedził dzisiejszej nocy. A może ten sen nie był normalny? Nie, to głupie. Agnes skup się na tym, jak przedostać się do domu. Tak, to jest teraz ważniejsze a nie jakiś głupi sen. Spojrzałam ponownie na wilka zauważając, że się znacznie ode mnie oddalił i usiadł na ziemi niedaleko drzewa schodząc mi tym z drogi. Nie wiem, dlaczego ale zdaje mi się, że dał mi tak zwaną „wolną drogę". Wypuściłam z płuc wstrzymywane powietrze, po czym ostrożnie przeszłam obok wilka nie przestając go bacznie obserwować, w końcu to nadal dzikie zwierzę. Wielkie dzikie zwierzę, które w każdej chwili może się na mnie rzucić i swoimi potężnymi szczękami rozerwać szyję. Po tej myśli przeszły mi po plecach nieprzyjemne dreszcze, więc przyśpieszyłam kroku. Całe szczęście wilk, nie poszedł za mną.

Po niecałych piętnastu minutach znalazłam się przed drzwiami do domu. Starałam uspokoić swój szaleńczy oddech, który przypominał dyszenie starego parowozu. Wszystko oczywiście było spowodowane tym, że mój szybki chód po kilku minutach przerodził się w bieg. Nie chciałam, znowu napotkać po drodze jakiejś leśnej bestii. Wyjęłam z kieszeni klucze i po otworzeniu drzwi weszłam do środka zamykając je za sobą. Klucze rzuciłam na stolik w salonie i po zdjęciu kurtki ruszyłam do kuchni, by napić się wody. Świetnym fartem, gdy zaczęłam biec butelka z sokiem mi wypadła. Nie miałam najmniejszego zamiaru po nią wracać. No cóż mam nadzieję, że matka natura mi jakoś wybaczy za „śmiecenie w lesie". Po napiciu się poszłam do pokoju, gdzie przebrałam się w luźniejsze ciuchy. Czyli zwykłe dresy oraz o klika numerów za dużą koszulkę, a włosy spięłam w niechlujnego koka. Zeszłam na dół wracając do kuchni z zamiarem ugotowania czegoś w miarę zdrowego. Rzadko kiedy jadam takie rzeczy, zazwyczaj jak najdzie mnie ochota, tak jak teraz. Wstawiłam garnek z wodą na ryż i wyjęłam z zamrażalnika dwie paczki z warzywami. Świetnie gotowanie nie powiem. Nalałam wody do drugiego garnka i postawiłam go na gazie tak jak poprzedni.

- Dzisiaj żadnego mięsa. – powiedziałam sama do siebie.

♡♡♡

Słowa: 375

Opublikowanie: 14-03-2019 r. 

AgnesWhere stories live. Discover now