6

3.4K 104 13
                                    

- Uh... - mruknęłam, przekręcając się na lewy bok.

Otworzyłam leniwie oczy zauważając, że znajduję się w salonie i leżę na kanapie. A no tak, zasnęłam tu wczoraj. Ziewnęłam przeciągle, odganiając resztki snu. Zrzuciłam z siebie puchaty kocyk i wstałam z nieprzyjemnym dźwiękiem strzykających kości. Zanim zdążyłam wykonać jakikolwiek ruch do moich uszu dobiegł dźwięk drapania w drzwi. Drapiąc się po głowie ruszyłam powolnym krokiem w stronę drzwi. Zastanawiam się jaka cholera drapie w te drzwi o tej porze. Właśnie a tak w ogóle, która jest godzina? Pytając się sama w myślach otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się rudy kot. Był cały brudny i pozbawiony sierści w niektórych miejscach. Jednym słowem wyglądał jak siedem nieszczęść. Na sam jego widok zrobiło mi się trochę smutno. Biedne zwierzę.

- Hej kotku, jak tu trafiłeś? – spytałam, wyciągając do niego dłoń.

Rudzielec najwyraźniej nie był przyjaźnie nastawiony do ludzi, bo zaczął na mnie syczeć. Nim zdążyłam cofnąć rękę ten skubaniec mnie udrapał. Szybko wstałam przyciągając rękę do piersi. Przygryzłam lekko dolną wargę bo zaczęło mnie strasznie szczypać. Po dłuższej chwili spojrzałam na zadrapaną dłoń. Super, leciała mi krew. Mam nadzieję, że to bydle nie ma wścieklizny. Wycofałam się do domu i już chciałam zamknąć drzwi, kiedy ten dzikus wleciał mi do domu jak strzała. Eh, nie będę go wyganiać bo jest w gorszym stanie ode mnie. Po zamknięciu drzwi odwróciłam się i ruszyłam do salonu. Kiedy znalazłam się w salonie pierwszą rzeczą jaką zobaczyłam było to jak ten kot mi obsikuje doniczkę z kwiatkiem.

- Ej! Wynocha mi stąd! – krzyknęłam i ruszyłam biegiem w jego kierunku.

Kot zaalarmowany moim krzykiem szybko czmychnął do kuchni, a ja oczywiście podążyłam za nim. Rozejrzałam się szybko po pomieszczeniu lokalizując tą wielką kupę futra. Schował się pod stołem i patrzył na mnie tak, jakbym była najgorszą rzeczą na świecie. Zaczęłam powoli się skradać w jego kierunku. Po dwóch postawionych krokach, kot przeraźliwie miauknął. O nie, nie ze mną te numery. Poszłam do łazienki po szczotkę i wróciłam do kuchni zastając wcześniejszą sytuacje co w salonie.

- Ty jebany zraszaczu, przestań mi obszczywać szafki! – krzyknęłam ruszając z szczotką na kota.

Uderzyłam szczotką w podłogę obok kota, na co ten wydał z siebie warkot pomieszany z syknięciem i pobiegł do salonu. Muszę go wygonić z domu zanim mi oznaczy każdą rzecz w domu. Nie zniosę tego, smrodu. Może i na początku było mi go szkoda, ale teraz to się nie liczy. Wkroczyłam pewnym krokiem do salonu wołając to bydle standardowym „kici, kici". Krążyłam wokół mebli szukając tego kocura, jednak nie mogłam go nigdzie znaleźć. Pomyślałam więc, że polazł na piętro. Oby tylko nie był w moim pokoju, szybko wbiegłam po schodach na górę. Odetchnęłam z ulgą widząc zamknięte drzwi. Zacisnęłam mocno szczękę dostrzegając parę centymetrów dalej mokrą smugę na ścianie. Jak boga kocham, zapierdolę tego rudzielca. Weszłam do łazienki na piętrze i rzuciłam się na kota, który tam był z krzykiem. Okładałam szczotką wszystko co było w pobliżu tylko po to, aby go wypędzić.

- Wypierdalaj stąd, ty jebany pchlarzu! Ja ci dam tu poszczywać! – wrzasnęłam, goniąc to bydle chwilę później po schodach.

W salonie rozegrała się prawdziwa bitwa, przez co ucierpiał wazon po starszej pani i jeden obraz, który przez przypadek strąciłam. Byłam na dobrej drodze by wypędzić ten wybryk natury, ponieważ skierowałam go centralnie do drzwi wyjściowych, jednak w ostatniej chwili wbiegłam w stolik do kawy. Ból jaki poczułam w nodze był niewyobrażalny przez co przeklęłam siarczyście. W oczach zebrały mi się łzy. Po chuj ja otwierałam te przeklęte drzwi. Podniosłam wzrok i jak zobaczyłam, kota kierującego się w stronę schodów po prostu rzuciłam w niego tą przeklętą szczotką. Musiałam mieć oczywiście super cela bo trafiłam obok w lustro, które się rozbiło i rozsypało na milion kawałków. To jest mój najgorszy dzień w życiu.

♡♡♡

Słowa: 627

Opublikowanie: 16-03-2019 r. 

AgnesHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin