15

2.3K 84 1
                                    

Nie mam pojęcia, ile czasu minęło od przejścia rzeki, lecz wiem na pewno to, że cholernie mnie bolą nogi. W ciągu ostatnich pięciu minut zdążyłam z dziesięć razy zapytać zielonookiego, czy długo będziemy jeszcze tak iść. Odparł, że nie i jesteśmy już niedaleko. Jedyną rzeczą jaką w tej chwili pragnęłam było to, aby usiąść na wygodnej kanapie i się czegoś napić. Najlepiej soku pomarańczowego. Nie musiałam długo czekać na spełnienie mojej prośby, ponieważ po upływie kilkunastu minut naszym oczom ukazał się duży drewniany dom. Na tle tych wszystkich drzew wyglądał bardzo ładnie. Thomas obejrzał się i jak zobaczył moją minę po prostu wybuchł śmiechem.

- Z czego się śmiejesz?

- Masz minę jakbyś miała zamiar zaraz się posikać z radości.

- A dziwisz się mi? Nawet nie masz pojęcia jak bardzo mnie bolą nogi.

- Musisz więcej wychodzić z domu.

- Chodzę prawie codziennie na piechotę do miasteczka!

- Najwidoczniej to za mało. – zaśmiał się.

- Idź się utkaj.

- Bardzo chętnie. – wyszczerzył się w moim kierunku i otworzył mi drzwi.

Pokręciłam jedynie głową i weszłam do środka. Zdjęłam w korytarzu buty i ruszyłam wolnym krokiem przed siebie. Kiedy znalazłam się w salonie, szybko przeleciałam po nim wzrokiem. Nic nadzwyczajnego. Kanapy, telewizor, półki, szafki, zdjęcia. Wszystko tonęło w barwach różnych odcieni szarości pomieszanych z czernią, co dawało bardzo ładny efekt. Chwilę później do salonu wszedł Thomas.

- Chcesz się czegoś napić?

- Tak.

- W takim razie zapraszam do kuchni. – wskazał dłonią na pomieszczenie tuż obok salonu.

Po wejściu do kuchni, od razu w oczy rzuciły mi się kolory czerni pomieszane z ciemnym odcieniem drewna. Kurczę, ładnie mają urządzony ten dom. Oparłam się o blat niedaleko przejścia i zaczęłam obserwować Thomasa no bo w sumie nie miałam nic innego do roboty.

- No to, co byś chciała do picia?

- Macie sok pomarańczowy?

- Hm, powinien gdzieś tu być. Wiesz jako jedyny w tym domu robię najczęściej zakupy, więc no. – zaśmiał się i zaczął szperać w kuchni po szafkach.

- Dlaczego akurat ty?

- Bo najczęściej wychodzę z domu do miasteczka. – po tych słowach, w całym domu rozległ się krzyk jakiejś dziewczyny.

- Thomas, jeśli znowu będziesz śmierdzieć to obiecuję, że łeb ci ukręcę!

- Kto to?

- To tylko Emily, nie zwracaj na nią uwagi. – machnął ręką i wyciągnął szklankę z szafki po odnalezieniu soku.

Chwilę później do kuchni wparowała niska brunetka z lekko kręconymi włosami. Patrzyła w stronę Thomasa z lekką złością, lecz po chwili zatrzymała się i wyprostowała jak struna. Pociągnęła dwa razy nosem i szybko przeleciała wzrokiem po kuchni natrafiając na mnie. Zamrugała kilka razy i przymrużyła lekko oczy powoli do mnie podchodząc. Dobra muszę przyznać, że ta dziewczyna jest dziwna.

- Kim ty jesteś? – odezwała się pierwsza.

- Jest moją znajomą, zostaw ją w spokoju Em. – wtrącił się Thomas, zanim zdążyłam się w ogóle odezwać i podał mi szklankę z sokiem pomarańczowym.

- Tą znajomą, u której ostatnio przesiadujesz przez cały czas?

- Tak, skończyłaś już? – kątem oka zauważyłam jak lekko zacisnęła mu się szczęka.

- Nick nie będzie zadowolony z tego powodu, że ją tutaj przyprowadziłeś.

- Cicho bądź. – syknął, w jej stronę.

- Nie, nie będę dobrze wiesz jakie są zasady.

Dobra, zaczęłam się czuć tu bardzo nieswojo. Atmosfera między tą dwójką jest bardzo napięta, nie chcę uczestniczyć w tej ich sprzeczce. Po cichu zaczęłam się wycofywać do salonu tyłem. Był to oczywiście niezbyt dobry pomysł bo po chwili zderzyłam się z czymś bardzo twardym. Poczułam jak ktoś pochyla się i wciąga nosem powietrze tuż koło mojego ucha. Przez całe moje ciało przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Zrobiłam dwa kroki do przodu i odwróciłam się. Moim oczom ukazał się wysoki, umięśniony blondyn, który patrzył na mnie niezbyt przyjacielskim wzrokiem.

♡♡♡

Słowa: 614

Opublikowanie: 20-03-2019 r. 

AgnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz