1 (II)

153 15 5
                                    

Krótka uwaga: od początku pierwszych części minęło prawie półtora roku. Dorosłam trochę ja, potem musieli zrobić to główni bohaterowie. Nastąpiła zmiana czasu narracji z teraźniejszej na przeszła. Tłumaczę się, dostawałam komentarze, że teraźniejszy czas to jednak nie to, dla mnie był to też eksperyment, trochę nieudany. W początkowym założeniu, nigdy nie miało powstać nic więcej niż pierwszy rozdział pierwszej części. A wyszło, jak wyszło, że kończyłam, wracałam po miesiącach, nawet latach i obawiam się, że mogę zrobić to znowu :P. Zmienia się też mój styl, mam nadzieję, że nie na gorsze. Miłego czytania! :)

Minął miesiąc od tamtych wydarzeń, odkąd nie żyję. Właściwie to sama nie wiem czy jestem żywa czy martwa. Niby moja dusza wróciła do ciała, w każdym razie awansowałam. To chyba dobre określenie - awans. Mieszkam teraz w pałacu mojego ojca, nie jest duży w porównaniu z tym Hadesa, który stoi w naszym sąsiedztwie. Często tam bywam z powodu Persefony, której brakuje jakiegoś żeńskiego towarzystwa tu na dole. Powiedzmy sobie szczerze, Hekate i Erynie nie są zbyt rozmowne. Jej mężowi staram się nie rzucać w oczy, innym tam na Empire State Builiding też nie. Po prostu wykonuje zadanie, które mi powierzono. Momentami naprawdę mi się nudzi, ale nie wychodzę wtedy z mojego pokoju. Próbowałam wynegocjować swój własny przybytek, tata stwierdził jednak, że na własny pałac jestem jeszcze za młoda. Może za dziesięć lat, potem spróbuję dostać chociaż mały dworek.

Każdy powrót na ziemię, jest dla mnie koszmarem. Wspomnienia życia zwykłej nastolatki, są jeszcze zbyt świeże. Odwiedziłam tylko ludzi, którzy mnie wychowali, żeby wyjaśnić im sytuację i mimo wszystko przeprosić oraz podziękować za wszystko, co dla mnie zrobili.

Chciałam odwiedzić Obóz, ale po pierwsze nie byłam pewna czy mogę, a po drugie nie wiedziałam czy jestem już na to gotowa. Położyłam się na łóżku i jak zwykle zanim znalazłam wygodną pozycję, minęło kilka dobrych minut. Miesiąc nie wystarczył mi na przyzwyczajenie się do skrzydeł. Wydaje mi się, że jeszcze trochę to potrwa. Zastanawiałam się co robić. Z Cerberem nie pójdę się pobawić, bo ponoć Hades skapnął się, że często to robię i jak mnie na tym przyłapię, to pożałuję. Ponoć odciągam zwierzaka od pracy. Dobre sobie, pies to pies, potrzebuję trochę miłości, czułości i zabawy. Nawet jeśli ten Cerber z trzema głowami, który pilnuje bram Podziemia. Według mnie ktoś powinien wydać Hadesowi zakaz trzymania jakichkolwiek zwierząt. On nie wie, jak się nimi zajmować. Z mamą też nie pójdę rozmawiać, byłam u niej wczoraj, wiedzie spokojny żywot duszy. Nie cierpię tych chwil, są takie przytłaczjące i pobudzają wspomnienia, co doprowadza do jeszcze gorszego nastroju. Wtedy postanowiłam, a co mi tam idę do Obozu Herosów.

Przebycie całych Stanów Zjednoczonych na tych moich skrzydełkach zajęło trochę czasu. Gdy dotarłam na miejsce zauważyłam, że życie w Obozie toczy się normalnie. Może to i dobrze pomyślałam. Nie chciałam widzieć się z Danielem, zaczęłam więc szukać Kamila. Znalazłam go pod drzewem, czytał książkę. Bałam się tego spotkania, nie wiedziałam jak zareaguje mój przyjaciel. Przed misją nie mieliśmy zbyt wiele kontaktu, ale w trakcie przywiązałam się do niego. Był uważnym obserwatorem, bez trudu mnie rozgryzał za każdym razem, gdy próbowałam coś ukryć. W tamtym momencie nie wiedziałam nawet czy będzie chciał ze mną w ogóle rozmawiać. Wzięłam kilka głębszych wdechów i wyszłam z zza drzewa, za którym się dotychczas chowałam.

– Cześć Kamil! – zaczęłam, podniósł wzrok znad książki.

– Lethal to Ty? – spytał z niedowierzaniem. – Przecież widziałem jak umarłaś. Jak to możliwe? - dotykał mnie i szczypał, nie wiedząc, czy rzeczywiście obok niego stoję. 

– Awansowałam. – Usiadłam, uderzając przy okazji skrzydłem przyjaciela. - Wybacz. 

– Jesteś teraz boginią?

Córka ŚmierciWhere stories live. Discover now