6/2 (II)

108 12 14
                                    

***

Na lotnisku spędziłam tylko kilka minut czekając na pierwszy samolot, który mógł zabrać mnie do domu. W trakcie lotu udawałam, że spałam. Nawet gdybym chciała, nie mogłabym zasnąć ze względu na niewygodę i turbulencje. Na szczęście nie musiałam się martwić pieniędzmi, rozmieniłam wcześniej trochę drachm. W czasie mojej perfekcyjnej gry aktorskiej myślałam o Danielu. Przez tak długi czas zapierałam się, że go kocham. Uderzył mnie raz i co przeszło mi? Wydawało mi się to trochę nierealne. Ale czułam się oszukana, bo niby jaka dziewczyna by się tak nie czuła. Myślisz, że kogoś dobrze znasz a on ci wyskakuje z czymś takim? Przestań o tym rozmyślać, skarciłam się. Odczekaj jakiś czas i przeanalizuj to na trzeźwo. Po wylądowaniu zmuszona byłam wziąć kolejną taksówkę, tym razem uważniej wybrałam kierowcę. Przynajmniej tutaj miałam jakiś wybór. Byłam przeszczęśliwa, kiedy w końcu dotarłam do domu i przekroczyłam próg pałacu taty. Skierowałam kroki do swojego pokoju i padłam twarzą na łóżko. Tak jak się spodziewałam Tanatos po chwili stanął w drzwiach.

– Myślałem, że wrócisz jutro, najpóźniej pojutrze w południe – powiedział. Próbowałam wyczuć jakiekolwiek uczucie w jego głosie, nie dałam rady.

– Jestem teraz. Coś nie tak? – powiedziałam.

– Nie oczywiście, że nie. Myślałem, że będziesz chciała spędzić w Obozie jak najwięcej czasu – zamilkł na chwilę. – Widzę, że coś jest nie w porządku. Powiesz mi o co chodzi?

Nie miałam no to najmniejszej ochoty, ale lustro oczywiście musiało się odezwać. Wtedy kiedy nie powinno, jak zwykle.

– Jest wściekła. Nic nie powie – oznajmiło spod ściany.

Tanatos podszedł do niego i podniósł na wysokość oczu. Rozpoznał je bez problemy, jako że ja się nie odzywałam, postanowił uciąć sobie z nim pogawędkę.

– Czy jest zła na mnie? – zapytał.

– Nie – odpowiedziało odbicie. – W głównej mierze na siebie.

– Czemu?

– Jest wściekła, bo miała sprzeczkę z Dionizosem i nie zdążyła się na nim zemścić.

– Dzięki, że mi o tym przypomniałaś – powiedziałam lekko unosząc głowę, spuściłam ją z powrotem zrozpaczona.

– Bo pokłóciła się z Danielem, bo nie wie co czuje – kontynuowało kochane odbicie. – Bo jej nic nie wychodzi, bo ciągle ryczy, bo czuje się słaba ...

– I tym podobne – skończyłam za lustro. – Mówiłam ci, że czasami gadasz za dużo?

– Zatem dowiem się wszystkiego? – zapytał Tanatos.

Czułam, że muszę z kimś pogadać, w sumie był moją najbliższą rodziną. Sporo nam brakowało do perfekcyjnej relacji rodzicielskiej, ale lepsze coś niż nic. Opowiedziałam mu o wszystkim, co się wydarzyło odkąd wysłał mnie na pomoc Patrickowi. Moje odbicie i tak czy siak się wtrącało, mimo że co chwila rzucałam mu mordercze spojrzenie. Najbardziej zainteresował go ten fragment z więzią, o której mówiło lustro, ale nie potrafił mi wytłumaczyć o co chodzi. Na temat nie do końca miłego taksówkarza najpierw się wkurzył, a potem śmiał. A jeśli chodzi o Daniela, stwierdził, że szybko zapomnę i pierwszy raz powiedział mi szczerze, co o tym myśli, że to było zwykłe młodzieńcze zauroczenie. To się nazywa wyczucie chwili, pomyślałam, ale nic na to nie odpowiedziałam, bo nie wiedziałam co. Byłam nieco zdziwiona tym oświadczeniem. Stanęło na tym, że cały następny dzień mogę wypoczywać, a potem wracam do pracy.

***

Musiałam czekać cały dzień, żeby dostać pierwsze zadanie. Poczułam tylko lekkie ukłucie w głowie. Nie nacieszyłam się za długo wolnym. Przebrałam się tylko w krótki chiton i mogłam lecieć. Dostałam od taty w prezencie szafę, którą zamówił u Hefajstosa, nie wiem z jakiej to okazji, ale każdy trafiony prezent jest dobry. Wrzucałam do niej ciuchy, a mechaniczne ramiona robiły całą resztę: układały, wieszały. Ta szafa miała nawet funkcje prania i prasowania. Nic nie mogłam poradzić, że lubiłam normalne, ludzkie ciuchy, oczywiście tylko te czarne.

Skrzydło trzymało się całkiem dobrze, a ja na szczęście nie musiałam lecieć daleko, tylko do najbliższego stanu. Dotarłam do miasta średniej wielkości. W centrum miał miejsce wypadek samochodowy. Pojazd uderzył w drzewo z dużą siła i prędkością. Zrobiło mi się przykro, bo z samochodu wyciągano ciała dwójki młodych ludzi. Dusza chłopaka już błądziła wokół. Próbowała powiedzieć coś policjantowi, podleciałam do niego i chwyciłam za rękę. Spojrzałam mu w oczy, kojarzyłam go z prasy, przystojny, blond włosy, niebieskie oczy, smukłe, wysportowane ciało, białe zęby w wyćwiczonym uśmiechu. Był młodym aktorem z tego co pamiętałam, wszyscy chyba rozpisywali się na temat jego idealnego związku z jakąś piosenkarką.

– Co jest? – spytał.

– Delikatnie to ujmując, jesteś martwy – odpowiedziałam, przyglądając się reanimowanej obok dziewczynie, która na pewno nie była tą ze zdjęć prasowych. Jej dusza już w połowie uleciała z ciała. Aktor chyba zorientował się, że chwilowo mało mnie obchodzi i zaczął obserwować sytuację wraz ze mną. Reanimowali ją jeszcze przez kilka minut, dusza w pewnym momencie gwałtownie wróciła do ciała, a ja usłyszałam tylko westchnienia ulgi i szczęścia ratowników.

– Co się stało? – zapytał mnie młody gwiazdor.

– Uratowali ją, powinna przeżyć – odpowiedziałam mu i uścisnęłam jego rękę. – Nie ma tu już czego szukać. Chodźmy. Opowiesz mi wszystko po drodze.

– Na pewno wszystko z nią będzie w porządku? – dopytywał.

– Wszystko – potwierdziłam i potrząsnęłam lekko skrzydłami, ale poczekałam aż wszystko jeszcze ogarnie wzrokiem. Cieszyłam się, że nie był kłopotliwą dusza. Ludzkie dusze są zazwyczaj w tym stadium smutne i dają się łatwo prowadzić, ale trzeba z nimi rozmawiać. Ja zawsze się zastanawiam, czemu to ja, a nie Tanatos udajemy, się do poszczególnych przypadków. – Gotowy? – spytałam po chwili.

Przytaknął i odwrócił wzrok od miejsca wypadku, ratowników krzątających się przy dziewczynie i własnego ciała, zapakowanego już w czarny worek. Był bardzo rozmowny, nie wiedziałam, czy to względu na moją osobę, czy ze względu na popularność i fakt, że wtedy nie mógł z nikim wcześniej szczerze pogadać. Dowiedziałam się, że dziewczyna z którą widywałam go na okładkach jest jego przyjaciółką, i żeby pomóc sobie nawzajem w karierze udawali parę. Tak naprawdę spotykał się z tą, która kierowała samochodem, wracali z obiadu u jej rodziców. Nie wiedział czemu w tamtym momencie chciał ja pocałować, chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że to kompletny idiotyzm. I tym sposobem spowodował wypadek.

– Zamierzałem jej się dzisiaj oświadczyć – powiedział na koniec.

– Przykro mi – odpowiedziałam szczerze, przypomniałam sobie Patricka. – Takie wyroki losu – westchnęłam cicho.

– Mam tylko nadzieję, że sobie w życiu poradzi – zamyślił się na chwilę. – Że obie sobie poradzą.

– Na pewno. – Uśmiechnęłam się do niego i zaprowadziłam do Charona, dając mu przedtem obola.

Wróciłam do domu znowu rozkojarzona, zamyślona i pełna uczuć. Dziwna historia. Żal mi było chłopaka, mógł mieć całkiem fajne życie. Zresztą reagowałam tak zawsze. Naprawdę potrzebowałam poważnej rozmowy z Tanatosem, bo za chwilę będę miała depresje, pomyślałam. Chciałam się przebrać, żeby iść pobawić się z Cerberem, kiedy do pałacu wpadł wściekły ojciec. Poczułam to tak wyraźnie, że aż się skuliłam. Nic przecież nie zrobiłam, spojrzałam na swoje odbicie. Było przerażone, wzrok miało rozbiegany. To nie wróżyło nic innego, poza złym przeczuciem.


Córka ŚmierciWhere stories live. Discover now