Rozdział 14

4.5K 186 86
                                    

W czwartkowy poranek obudziłaś się jak zwykle wcześnie. Wstałaś z łóżka, wzięłaś swój mundurek i poszłaś się ubrać. Po skończonej czynności, umyłaś zęby, rozczesałaś włosy i wyszłaś z łazienki. Postanowiłaś pochodzić trochę po zamku przed śniadaniem. Wyszłaś z dormitorium, a potem z pokoju wspólnego.

Kiedy nadszedł czas śniadania, podążyłaś do Wielkiej Sali. Uczniowie zaczęli się powoli schodzić. Twoich przyjaciół nadal nie było, więc zaczęłaś jeść sama. Zaraz potem dosiadł się do ciebie Draco. Pogadałaś z nim trochę, a później usłyszeliście piski sów, które wleciały przez okna, z różnymi listami i paczuszkami. Spojrzałaś w górę i ujrzałaś wielkiego puchacza, zmierzającego w twoją stronę. Wylądował na stole i rozłożył swoje ogromne skrzydła, przy okazji uderzając Malfoya w twarz. Zaśmiałaś się głośno, a potem odczepiłaś od nóżki sowy list. Dałaś jej kawałek ciasteczka i pogłaskałaś. Po chwili najedzona już sowa, odleciała.

- Zero szacunku. - powiedział Malfoy, a ty się ponownie zaśmiałaś.

- Wybacz za niego - odparłaś. Za chwilę na miejscu puchacza wylądowała inna sowa. Zdziwiłaś się. Spojrzałaś na Draco, ale on dał ci znak, że to nie jego ptak. Chwyciłaś list, a sowa wzbiła się w górę.

- Co tam dostałaś? - chłopak spojrzał na listy, które trzymałaś w ręce.

- Zaraz się dowiem. - odpowiedziałaś i otworzyłaś jedną kopertę. Była od twojej cioci. Napisała w liście, że zgadza się na imprezę i, że bardzo za tobą tęskni. Uśmiechnęłaś się do siebie. Wzięłaś do ręki drugi list. Był w szmaragdowej kopercie, zapieczętowany czarną pieczątką. Otworzyłaś go niepewnie.

Cześć kochanie,Cześć, kochanie,

chcemy Ci przekazać, że bardzo za Tobą tęsknimy. W kopercie masz jeszcze mały prezent od nas na święta. Miło nam będzie, jak powiesz co u Ciebie w szkole. Koniecznie pochwal się ocenami.

Całujemy, rodzice.

Prychnęłaś, ale zajrzałaś do koperty. Znajdowała się tam srebra bransoletka z czarnymi kamieniami.

- Od kogo to? - zapytał podejrzliwie Malfoy.

- Od ludzi, którzy bezczelnie nazywają siebie moimi rodzicami. - warknęłaś i chciałaś już podrzeć list, ale Draco ci go wyrwał.

Zaczął go czytać, a kiedy skończył, zapytał:

- Dlaczego chciałaś to podrzeć?

- Nie zamierzam tego zatrzymywać. - powiedziałaś, przechwytując kartkę z powrotem. Jednym ruchem rozdarłaś list na pół i zgniotłaś w dłoni.

- Co się stało? - zapytał Malfoy. Popatrzyłaś w jego oczy. Wyrażały... troskę.

- Porzucili mnie. A teraz myślą, że listami i prezentami coś zmienią. Nienawidzę ich! Pieprzeni śmierciożercy! - syknęłaś, a Draco zrobił przestraszoną minę.

- Są śmierciożercami? Jak się nazywają?

- Harvey. - wypowiedziałaś to nazwisko z obrzydzeniem.

- Oni często przebywają w moim domu. Nie wiedziałem, że to twoi rodzice. - odparł Malfoy.

- Mało osób o tym wie. Nie chcę się do nich przyznawać. Zdradzili naszą rodzinę. Dla nich już nie ma w niej miejsca. - powiedziałaś cicho.

- Przepraszam, naprawdę nie wiedziałem.

- Nic nie szkodzi. - uśmiechnęłaś się lekko. - Ale nie gadajmy już o nich. Ciocia napisała mi, że zgadza się na imprezę.

Przystojny ŚlizgonWhere stories live. Discover now