Rozdział 20

3K 132 10
                                    

- Davis! Och, panno Davis! - usłyszałaś głos pielęgniarki, więc otworzyłaś oczy. Leżałaś koło Draco, który spał, a przed łóżkiem stała pani Pomfrey. - Co tu pani jeszcze robi?

Wstałaś powoli, żeby nie obudzić Malfoya i okryłaś go szczelniej kołdrą.

- Przepraszam, chciałam, żeby zasnął - powiedziałaś, patrząc na uśmiechniętą pielęgniarkę.

- I przy okazji sama zasnęłaś -zaśmiała się Pomfrey. - Chodź ze mną do gabinetu, napiszę ci karteczkę, gdyby cię ktoś złapał podczas powrotu.

Poszłaś za nią. Ze swojego biurka wyciągnęła kawałek pergaminu, po której zaczęła coś bazgrać. Podała ci ją i wyszłyście z gabinetu.

- Dziękuję bardzo! - odparłaś, ruszając do drzwi. - To dobranoc!

- Dobranoc!

Jeszcze raz spojrzałaś na śpiącego Malfoya i wyszłaś z Skrzydła Szpitalnego. Za oknami było już ciemno,a na korytarzach pusto. Z karteczką od pani Pomfrey czułaś się trochę bezpieczniej, co nie zmieniało faktu, że i tak bałaś się, że na kogoś wpadniesz. Twoje podejrzenia okazały się trafne, pnieważ usłyszałaś ciężkie kroki za sobą. Wiedziałaś, że nie miałaś się gdzie schować, więc zatrzymałaś się, wiedząc, że osoba, która za tobą szła i tak cię widziała.

- No tak, Davis, żadna nowość - syknął Snape, święcąc zapaloną różdżką prosto w twoją twarz.

- Wracam ze Skrzydła Szpitalnego - mruknęłaś, nie spuszczając wzroku z nauczyciela, żeby nie dawać mu żadnych satysfakcji do daniu szlabanu.

- Tak późno? Jest po ciszy nocnej - powiedział, mierząc cię obojętnym wzrokiem.

- Zasiedziałam się. Ale mam kartkę od pani Pomfrey - pokazałaś pergamin, a Snape od razu ci go wyrwał i zaczął czytać. Gdy skończył ponownie zmierzył cię wzrokiem.

- Skąd mogę wiedzieć, że to pani Pomfrey pisała?

- Może pan pójść do Skrzydła Szpitalnego i się zapytać. - odparłaś.

Snape przez chwilę nic nie mówił, tylko patrzył na ciebie surowo.

- Do pokoju, Davis! - warknął i odszedł gasząc różdżką. Odetchnęłaś z ulgą i ruszyłaś do wieży zachodniej.

- Tara? Gdzie ty byłaś? - zapytała Diana, kiedy weszłaś do dormitorium. Cho i Jenn już spały. Usiadłaś na łóżku Downey, a ona wpatrywała się w ciebie.

- Draco jest w szpitalu.

- Co mu się stało?! - Diana wyszczerzyła oczy i zrobiła zaniepokojoną minę.

- Coś się wydarzyło pomiędzy nim a Harrym i... Draco powiedział, że Harry rzucił na niego jakieś zaklęcie i prawie się wykrwawił...

- Żartujesz chyba?! Że ten Harry?

- A znasz jakiegoś innego Harry'ego? Wiem, też trudno mi w to uwierzyć... Jutro muszę z nim pogadać, dowiedzieć się skąd zna takie zaklęcia.

- Koniecznie! - powiedziała Diana i potrząsnęła z niedowierzaniem głową.

- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że podoba ci się Eric? - zmieniłaś temat patrząc na przyjaciółkę z zaciekawieniem.

- Chciałam wzbudzić w nim zazdrość, bo sądziłam, że mu powiesz. A kiedy podszedł do mnie i powiedział, że mu się też podobam to spanikowałam... Już wsytarczająco głupot wygadywałam.

- Zawsze mogło być gorzej. Ale co nie zmienia faktu, że cieszę się, że wam się udało!

***

Przystojny ŚlizgonWhere stories live. Discover now