Odwróciłaś głowę w stronę blondyna, zakładając ręce na piersi. Eric nadal stał koło was, wpatrując się to w ciebie to w Malfoya.
- Proszę, mów! - powiedziałaś, próbując udać obojętną.
- Nie tutaj - mruknął cicho Draco.
- A co ci Eric przeszkadza? A nie dobra, teraz musisz udawać spokojnego. - warknęłaś, ale twarz chłopaka nie zrobiła się ani trochę czerwona ze złości, wręcz przeciwnie; pobladła jeszcze bardziej.
- Proszę - wyszeptał tak cicho, że miałaś wrażenie, jakbyś tylko ty to usłyszała. Popatrzył na ciebie. Coś w tobie zmiękło, kiedy przeszywał cię tymi szarymi oczami.
- No dobrze - także szepnęłaś, ale trochę głośniej. - Zaraz cię dogonię, Eric! - odparłaś do przyjaciela, a on kiwnął głową i wspiął się na schody.
Draco splótł razem wasze dłonie i pokierował się z tobą na błonia. Nikt raczej nie mógł was szłyszeć, gdyż większość uczniów była w szkole, chowając się przed deszczową pogodą. Kiedy wyszliście z zamku na twoją twarz spadło kilka pojedynczych kropel. Nie minęła chwila, a wasze włosy i ubrania były już całkowicie mokre. Zatrzymaliście się przy jakimś drzewie, patrząc sobie w oczy.
- Przepraszam... - zaczął, a po jego policzkach spłynęło kilka pojedynczych kropel; nie byłaś pewna czy to deszcz czy jego łzy. - Za to, że się na ciebie uniosłem.
- I za to, że kłamiesz też? - zapytałaś, a chłopak zawahał się.
- Też... - szepnął, a ty spuściłaś wzrok. Czyli jednak cię okłamał... - Nie powinienem, ale naprawdę nie mogę ci tego powiedzieć... ja...
- Dlaczego nie?
- Dowiesz się w swoim czasie... obiecuję! - powiedział i podniósł twój podbródek, abyś na niego spojrzała. - Proszę, Tara...
- W swoim czasie... czyli kiedy?
- Nie umiem ci określić, ale na pewno się dowiesz... tylko teraz muszę trzymać to w tajemnicy...
- Wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć... - mruknęłaś, potrząsając lekko głową. Draco złapał dłońmi twoje policzki.
- Wiem, Tara... wiem... niestety teraz nikomu nie mogę powiedzieć, ale... nie skreślaj mnie przez to...
- Nie skreśliłabym cię, nawet jakbyś popełnił najgorszą zbrodnię. Dobrze o tym wiesz... - odparłaś i wtuliłaś się w jego tors. Gdyby nie deszcz, mogłabyś tam stać przez cały dzień.
- Przyjdziesz dzisiaj do mnie? - zapytał, głaszcząc cię po mokrych włosach.
- Kiedy? Teraz?
- W nocy. - uśmiechnął się lekko, a ty to odwzajemniłaś.
- Przyjdę. - szepnęłaś nadal tuląc się do niego.
- Lochy. 23.00. Będę czekał. - pocałował cię w czubek głowy, a potem razem, cali przemoczeni wróciliście do środka. Pożegnałaś się z chłopakiem i poszłaś do pokoju wspólnego. Zastałaś tam Erica i Carlosa, którzy zacięcie ze sobą rozmawiali.
- ...No, stary, po prostu do niej podchodzisz i tyle - powiedział Carlos, a ty bezszelestnie podeszłaś od tyłu kanapy, na której siedzieli. Oparłaś brodę o oparcie sofy, czekając aż cię zauważą. Gdy tylko Eric odwrócił się, krzyknął, a ty wybuchnęłaś śmiechem.
- Od kiedy ty się mnie boisz, Eric? - wydusiłaś, łapiąc się ze śmiechu za brzuch. Przeskoczyłaś przez oparcie kanapy i usiadłaś między O'Brienem i Downeyem.
CZYTASZ
Przystojny Ślizgon
Dla nastolatków- Jesteś arogancki, egoistyczny, wredny... - I do tego przystojny. - skończył za ciebie. Spojrzałaś na niego wściekła, chociaż wiedziałaś, że miał rację. Był cholernie przystojny. - W co ty grasz, Malfoy? - zapytałaś, kiedy był naprawdę blisko cieb...