Rozdział 21

2.9K 125 70
                                    

Rozpacz. To jedyne co w tej chwili czuli wszyscy w Hogwarcie. Strata jednego z lepszych dyrektorów szkoły była okropnym bólem. Jakby spełnił się najgorszy koszmar, od którego nie było żadnego wyjścia.

Zbliżał się koniec roku. Niedługo miał odbyć się pogrzeb Dumbledore'a, a zaraz po nim uczniowie mieli zostać wysłani do domów. W Hogwarcie nikt już nie czuł się bezpiecznie, kiedy brakowało w nim dyrektora... Nikt nie wie co się stanie ze szkołą po wakacjach... Czy sam Voldemort dostanie się tu i zacznie nią władać? Teraz i uczniowie i nauczyciele podani są jak na tacy i prędzej czy później śmierciożercy się tu dostaną.

Snape uciekł jak ostatni tchórz. ,,Pieprzony zdrajca", pomyślałaś. Wszyscy mu ufali, a on tak bezczelnie przeszedł na złą stronę... Żałowałaś jednego... Że nie zabiłaś go, kiedy miałaś okazję, na wieży astronomicznej. Czułaś do niego odrazę, zażenowanie i nienawiść. A Draco... On też uciekł... i nie wróci, bo w końcu został uznany za współwinnego śmierci. Co najgorsze, nadal kiedy słyszysz jego imię wyobrażasz sobie uśmiechniętego do ciebie blondyna, przy którym czułaś się niezwykle bezpiecznie. Teraz po głowie chodziło ci milion pytań i zero odpowiedzi. Czy byłaś dla niego tylko przykrywką? Żeby nikt go o nic nie podejrzewał? Może on wcale nic do ciebie nigdy nie czuł, tylko chciał namieszać ci w głowie, żebyś stała po jego stronie i nie wydała go, kiedy będzie wypełniał misję od Voldemorta? Nie mogłaś odgonić tych okropnych myśli, które dręczyły cię od tej strasznej nocy...


- Nie sądziłam, że Snape mógłby takie coś kiedykolwiek zrobić... - z rozmyśleń wyrwał cię załamany głos Cho.

- A Malfoy nie jest lepszy... - na te słowa kilka gorących łez spłynęło po twoim policzku, rozmazując twój delikatny tusz do rzęs.

- Przystopuj Jenn, to w końcu chłopak Tary... - powiedział Eric, przejeżdżając dłonią po twoich plecach.

- Przestał nim być od momentu, kiedy wszedł na tą przeklętą wieżę astronomiczną - odparłaś szlochając.

- Tara, to nadal Malfoy... - szepnął Eric, a ty odwróciłaś głowę w jego stronę. Łzy już ci nie leciały, a na twojej twarzy pojawił się gniew.

- A co jakby to on zabił Dumbledore'a? Też byś powiedział, że to ,,Nadal Malfoy"?

Eric milczał, patrząc na ciebie, a ty zaczęłaś zastanawiać się, czemu czasami nie umiesz ugryźć się w język.

- Przepraszam, Eric. Nie chciałam podnosić głosu...

- Ale Malfoy nie zabił Dumbledore'a - wtrąciła się Diana. - Wiem, że jesteś na niego zła, Tara. Tylko, że może nie miał wyboru? Może Czarny Pan go do tego zmusił?

- To w takim razie co się z nim stanie, jak Czarny Pan dowie się, że nie podołał zadaniu?

- Myślę, że Sami-Wiecie-Kto chciał tylko śmierci Dumbledore'a, a nie tego kto to zrobił. - mruknął Carlos, a ty i tak nie mogłaś przestać myśleć o Malfoyu, który kłamał cię prosto w twarz i za twoimi plecami planował śmierć jakiejś osoby... Aż zrobiło ci się niedobrze na samą myśl.

- Tara, Malfoy ma tylko ciebie... - szepnęła Diana, a ty zerwałaś się ze swojego miejsca.

- Miał mnie tylko jako przykrywkę. Wykorzystał, jak jakiegoś śmiecia! - warknęłaś i puściłaś się biegem do swojego dormitorium. Kiedy weszłaś do niego, trzasnęłaś drzwiami i rzuciłaś się na łóżku, ponownie wybuchając płaczem. Zakryłaś twarz w poduszkach. Po chwili usłyszałaś, że ktoś otwierał drzwi, ale nie podniosłaś wzroku.

Przystojny ŚlizgonМесто, где живут истории. Откройте их для себя