XIII. Sakura jest tutaj nielegalnie.

530 36 6
                                    

Nie byłem w stanie opisać swoje zdziwienia i zdezorientowania.

Byłem przekonany, że Sakura znowu będzie uparcie próbowała zataić przede mną prawdę.

Oboje doskonale wiedzieliśmy na co się zanosiło zeszłej nocy, ale i tak myślałem, że ona będzie mi wmawiać, że czarne jest białe, a tymczasem... Przytaknęła i wpatrywała się we mnie jak w obrazek.

Nie wiedziałem co zrobić, chociaż nie ukrywam, przeleciało mi po głowie parę kreatywnych pomysłów, jakby na to nie spojrzeć, byliśmy u niej w pokoju na łóżku, jednak żaden z nich nie był w żaden sposób realistyczny, dobrze o tym wiedziałem, dlatego ostatecznie, puściłem jej twarz i wstałem, tym samym sprawiając że jej dłoń opuściła mój kark, a dziewczyna zrobiła to w taki sposób że jej opuszki zaznaczył drogę wzdłuż mojej szyi i policzka.

Aż mnie dreszcze przeszły do cholery.

Przez chwilę tak stałem i patrzeliśmy na siebie, podczas gdy żadne z nas nie wiedziało jak się zachować.

Ostatecznie ja przejąłem pałeczkę. Odchrząknąłem i wskazałem palcem drzwi.

- To ja pójdę sprawdzić tą apteczkę. - mruknąłem. - A tak swoją drogą, rozchorowałaś się pewnie przez ten swój wczorajszy ubiór i wiedz, że nie wypuszczę Cię już z domu, jeśli uznam, że twój strój nie nadaje się do pogody. - rzuciłem jeszcze, a następnie tak szybko jak potrafiłem, opuściłem pokój.

I nie zgadniecie kogo tam zastałem.

- Serio? - powiedziałem do Itachiego, który właśnie robił w tył zwrot, żeby udawać, że właśnie szedł do łazienki.

Rzucił mi niewinne spojrzenie przez ramię.

- Właśnie szedłem...

- Do łazienki, tak wiem. - westchnąłem i podszedłem do schodów.

- I jak? - zapytał, a ja od razu rzuciłem mu bardzo sceptyczne spojrzenie.

- Naprawdę zamierzasz udawać, że nie wiesz?

Zapadła między nami chwila ciszy, po której Itachi pstryknął palcami jednej ręki i wskazał na mnie robiąc dłonią pistolet.

- Racja. - przyznał.

Przewróciłem oczyma i ruszyłem na parter.

~***~

Następnego dnia okazało się, że gorączka Sakury nie spadła, ale też nie rosła, dlatego zostawiłem ją w domu. Mama oczywiście zaopiekowała się nią jak mogła i dziewczyna dostała nawet mój stary telefon, żeby w razie czego był z nią kontakt, bądź co bądź musieliśmy ją samą zostawić w domu i nikt z nas nie chciał jej mieć na sumieniu.

Na szczęście udało mi się przekonać mamę, żeby najpierw Naruto ją obejrzał, ponieważ po nocy doszedłem do wniosku, że póki co zaciąganie lekarza stanowiłoby za duże ryzyko, że nasza tajemnica wyszłaby na jaw.

Kiedy tylko znalazłem się na terenie kampusu, bezzwłocznie skontaktowałem się z blondynem. Tak jak się spodziewałem Naruto zgodził się bezproblemowo. Obiecał, że przyjdzie od razu po zajęciach.

Kiedy miałem już to załatwione to ruszyłem w kierunku swojej uczelni, a kiedy już byłem na miejscu i zmierzałem do odpowiedniej sali, to po drodze zaczepił mnie profesor Kakashi.

- Sasuke. - zatrzymałem się od razu i spojrzałem na mężczyznę, przy okazji zachaczając okiem o chłopaka, który stał obok. - Moge mieć do Ciebie prośbę? - zapytał, a ja odruchowo zerknąłem na zegarek, a kiedy zauważyłem, że do zajęć zostało mi jeszcze ponad piętnaście minut, to skinąłem lekko głową. - To jest Arashi Tokoyama, jest on zainteresowany nasza uczelnią, do nowego roku jeszcze daleko, ale chciałby obejrzeć uniwersytet. Pomyślałem, że najlepiej będzie jak przedstawi mu go osoba w podobnym wieku. Mógłbyś oprowadzić kolegę i powiedzieć mu co nieco?

Dziewczyna z bliznami || SasuSaku - ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now