XXIII. Jesteście bandą idiotów.

386 37 6
                                    

Okazało się, że na spotkanie Mii i Itachiego musiałem czekać, aż do piątku, co w żaden sposób mnie nie pocieszało i nie działało za dobrze na mój stan psychiczny, który mimo pojawienia się małego światełka w tunelu, nadal był w bardzo niestabilnym miejscu.

Kiedy nadszedł już ten wyczekiwany dzień, to byłem cały w nerwach, a do tego nie miałem nawet chwili, żeby cokolwiek jeszcze ustalić z Itachim, ponieważ od razu po uczelni szedłem do pracy, którą kończyłem późnym wieczorem.

Z jednej strony byłem cały czas zajęty, przez co czas, teoretycznie, powinien mi lecieć dość szybko, ale z drugiej strony nieustannie w mojej głowie przewijały się myśli związane z Sakurą i Arashim, a potem z Mią i Itachim. I tak przez cały dzień.

Kiedy wróciłem do domu, to miałem szczerą nadzieję, że Itachi będzie już w domu. Jednak, ku mojemu zdziwieniu, nadal go nie było. Nie byłem pewny, czy powinno mnie to martwić, czy cieszyć.

Dlatego jak na szpilkach ułożyłem się na kanapie w salonie i co chwilę sprawdzając zegarek, wyczekiwałem na powrót brata.

Mimo moich usilnych starań, żeby pozostać przytomnym, to ostatecznie zasnąłem, a obudziło mnie dopiero szczęknięcie zamka.

Od razu zerwałem się z łóżka i w momencie znalazłem się w przedpokoju gdzie stanąłem twarzą w twarz z Itachim.

- I jak? - zapytałem od razu, a mina brata jednoznacznie mówiła mi, że się udało. Jego szeroki uśmiech mówił sam za siebie.

- Pozwoliła się odprowadzić. - odparł wesoło, ale jakby przygasł po tym jak to powiedział. - Tylko, Sasuke, naprawdę nie trudno było ją do tego przekonać. - dodał i nagle wydawał się zmartwiony, ale ja chyba nie nadążałem za jego tokiem myśli. - I wnioskując po jej zachowaniu i braku większej polemizacji, w kontekście odprowadzenia, to naprawdę, nie wydaje mi się, żeby Sakura u niej była. - powiedział spokojnie, a ja przez moment przestałem oddychać.

- Nie. - cofnąłem się o krok czując w środku rosnącą, panikę. Nie, nie tylko nie to, to miało być już rozwiązanie, to był nasz główny pomysł.

- Sasuke, może po prostu spróbuj z nią o tym porozmawiać. - zaproponował delikatnie, ale ja nie byłem w stanie teraz logicznie myśleć.

- Ale, jesteś pewny, czy jesteś pewny, że Sakury u niej nie ma? - zapytałem nerwowo, szukając jakiejś opoki w tym wszystkim. Czegoś, czego mógłbym się uchwycić.

Itachi spojrzał na mnie z troską w oczach i wyciągnął w moją stronę dłoń, ale ja uniknąłem jego dotyku.

- Nie, nie jestem pewny. - odpowiedział po dłuższej chwili milczenia.

- A więc, więc jest jeszcze szansa, może ona po prostu dobrze gra przed tobą, może, może po prostu... - wyrzucałem z siebie te wszystkie słowa, tylko po to, żeby jakoś pozbyć się tych wszystkich emocji, które nagle zaczęły we mnie buzować. Strach, bezsilność, troska i złość, to wszystko przemawiało przeze mnie tak gwałtownie, że miałem ogromny problem, żeby sobie z tym poradzić.

- Sasuke. - Itachi nagle stanął przede mną i chwycił mnie porządnie za ramiona, a następnie potrząsnął mną z werwą. - Nie trać rozumu bracie, nadal zostają nam dwie opcje, albo pójdziesz do Mii, żeby osobiście zobaczyć czy Sakura się u niej nie ukrywa, albo po prostu do niej zadzwonisz i ją o to zapytasz. - wytłumaczył łagodnie.

A ja? Miałem taki młyn w głowie i w sercu, że wiedziałem, że jakiejkolwiek decyzji bym nie podjął, to byłaby to zła decyzja.

Z jednej strony miałem nadzieję, że Sakura po prostu będzie u Mii, złapię je obie na gorącym uczynku i wyjaśnimy sobie razem na spokojnie cała tą idiotyczną sytuację, a z drugiej strony, gdyby Sakura była u Mii, w jaki sposób łączyłoby się z to Arashim? Tego aspektu, nie potrafiłem sobie za nic wytłumaczyć, a coś z tyłu głowy cały czas podpowiadało mi, że szatyn miał kluczowy udział w zniknięciu Sakury, chociaż nie było to w żaden sposób podparte dowodami.

Dziewczyna z bliznami || SasuSaku - ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now