XIV. Współlokatorskie spotkanie.

528 35 5
                                    

Kiedy tylko skończyłem mówić, Naruto momentalnie rozdziawił gębę, a Itachi postanowił usiąść obok niego na łóżku z tęgim wyrazem twarzy i ściągniętymi brwiami.

Przez chwilę w pokoju panowała irytująca cisza, która w żaden sposób nie pomagała na moje zszargane nerwy, aż wreszcie odezwał się mój brat:

- Jak ona się w ogóle dowiedziała? - zapytał, przenosząc spojrzenie ze swoich kolan na mnie.

Wzruszyłem ramionami.

- Nie wiem. - mruknąłem. - Nie pytałem.

Itachi lekko skinął głową w odpowiedzi i w zadumie potarł palcami brodę.

- Powiedziałeś jej, że to ja jej zaszyłem ręke? - dopytał Naruto, a na jego twarzy malowała się konsternacja, jednak nie byłem pewny dlaczego.

- Nie, powiedziałem tylko, że była ranna, ale sprawa została szybko rozwiązana. Nie dopytywała dalej, a ja wolałem jej oszczędzić szczegółow. - wyjaśniłem, na co blondyn lekko skinął głową.

- To co robimy? - dopytałem po chwili.

Itachi westchnął i podniósł się z mojego łóżka.

- Nic. - odpowiedział z prostotą.

- Nic? - ja i Naruto zareagowaliśmy tak samo.

- Nic. - powtórzył się Itachi, a kiedy zauważył nasze zdziwione twarze, kontynuował. - Mama nie zamierza jej póki co wyrzucić i wie jaka jest mniej więcej sytuacja, dlatego musimy dać jej czas na przemyślenia. - oznajmił z prostotą. - Kto wie może ona wymyśli coś, na co my nie wpadliśmy w ciągu ostatnich tygodni. - wytłumaczył rzeczowym tonem i rozłożył ręce na boki z wymowną miną.

Okej to brzmiało do bólu banalnie, niby takie rozwiązanie sprawy miałem gdzieś z tyłu głowy, ale jakoś nie chciałem go dopuścić do swoich myśli.

Natomiast Itachi, tak jakby opowiadał nam o pogodzie właśnie taką wersję postępowania nam polecił.

I niestety czy mi się to podobało, czy nie musiałem przyznać mu rację, co też strasznie mnie irytowało, bo dlaczego ten człowiek zawsze wie co najlepiej zrobić?

~***~

Sakura chorowała przez tydzień, ale na szczęście dość szybko dało się po niej rozpoznać, że antybiotyki które dostała działały na jej korzyść. Właśnie był weekend, a ja opuściłem kawiarnie po porannej zmianie i ruszyłem w kierunku marketu, żeby zrobić zakupy spożywcze i nakupić jogurtów sojowych, żeby pomóc Sakurze choć trochę się zregenerować po chorobie i lekach.

Nie zapraszałem Naruto do tego zajęcia, ale blondyn wiedział jak pracuję i po prostu zastałem go przez kawiarnią pod koniec zmiany, na dodatek zaciągnął ze sobą Tazukiego.

Dlatego tak na dobrą sprawę to szliśmy we w trójkę.

I w sumie to nie miałem im tego nawet za złe, że dotrzymywali mi towarzystwa, bo była pewna sprawa, która od kilku dni krzątała mi się po głowie i mimo tego, że usilnie starałem się tego pomysłu wyzbyć to on jak natrętna much cały czas wracał.

Dlatego uznałem, że najlepiej będzie to z kimś omówić, żeby poznać zdania postronne.

- Chłopaki. - zacząłem niepewnym tonem głosu, kiedy poczułem na sobie ich spojrzenia lekko się poddenerowałem, nie byłem pewny jak zareagują na mój pomysł, bo szczerze mówiąc sam się sobie dziwiłem. - Myślicie, że to będzie bardzo głupia zagrywka jakbym tak... - przerwałem kiedy weszliśmy do wnętrza sklepu i rozejrzałem się za odpowiednią alejką. - Jakby tak, hipotetycznie, wziąłbym i może... Tak... zaprosił gdzieś Sakurę? - wykrztusiłem i żeby nie patrzeć na reakcję przyjaciół po prostu wziąłem z półki pierwsza lepszą rzecz i zacząłem oglądać jej opakowanie.

Dziewczyna z bliznami || SasuSaku - ZAWIESZONEWo Geschichten leben. Entdecke jetzt