XXIV. To zawsze była jej wina.

413 42 2
                                    

Itachi nawet się nie pytał  po co po niego przyszedłem. Wymieniliśmy tylko spojrzenia, a ona bez słowa wstał z łóżka i był gotowy pójść za mną.

W dwóch zdaniach przekazałem mu o czym rozmawiałem z blondynką i jak wyglądała sytuacja.

Zeszliśmy wspólnie do piwnicy, Mia właśnie pochylała się nad stolikiem. W ustach miała papierosa, a w ręku trzymała zapalniczkę.

- Mogę tu zapalić? - zapytała, ale wyglądała tak  jakby nie zamierzała czekać na moje pozwolenie.

Skinąłem lekko głową. Szczerze mówiąc sam miałem ochotę to zrobić i kiedy zerknąłem na Itachiego, wiedziałem, że on czuł się podobnie.

Mia odpaliła papierosa.

- Moge się poczęstować? - zapytałem niepewnie.

Blondynka wbiła we mnie spojrzenie i przez chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią.

- Dołączam się. - mruknął Itachi i podniósł lekko dłoń do góry.

Dziewczyna ostatecznie westchnęła ciężko, a następnie przewracając oczami popchnęła paczkę papierosów po stole w naszym kierunku.

- Nie wiedziałem, że palisz. - powiedział nagle Itachi siadając na kanapie w bezpiecznej odległości od blondynki.

- Robię to tylko kiedy jestem zestresowana, albo wkurzona. - mruknęła nie patrząc na mojego brata. Siedziała z rękami założonymi na piersi z jedną dłonią uniesioną przy twarzy.

- Czyli cały czas? - prychnąłem zdobywając się na złośliwy komentarz, jednak po chwili skuliłem się pod spojrzeniem dziewczyny. Jednak, ta nie wyglądała jakby była zła o to co powiedziałem.

Zaciągnęła się dymem i wypuszczając go po chwili nosem, powiedziała:

- Może coś w tym jest.

Moje brwi niekontrolowanie poszły do góry, takiej reakcji się nie spodziewałem.

- Żadnego "spierdalaj" czy "zamknij mordę"? - dopytałem ze zdziwieniem i przysunąłem sobie krzesło do stolika. Nie mieliśmy żadnej popielniczki, ale na szczęście zostawiłem tu jakąś herbatę kilka dni temu. Wziąłem dlatego kubek i postawiłem go na stole.

- Mam lekkie wyrzuty sumienia za tą twoją buźkę. - wytłumaczyła zwięźle, a ja zdziwiłem się jeszcze bardziej.

No proszę, a jednak to stworzenie ma jakąś etykę.

Usiadłem na przeciwko tej dwójki i sam w końcu zapaliłem, na chwilę poczułem jak moje mięśnie się rozluźniają, pierwszy raz od tygodnia.

- Od czego tu zacząć. - Mia westchnęła i potarła się po karku. - Cholera, najlepiej będzie chyba jak wam wszystko opowiem. Od początku. - stwierdziła po momencie konsternacji. - Ostrzegam, to będzie długa historia, postaram się ją streścić tak, żebyśmy nie spędzili tu całej nocy, ale równocześnie nie chcę pominąć żadnych ważnych szczegółów. Może dzięki temu coś wychwycicie dzięki czemu lepiej pomożemy Sakurze.

Kepnęła popiół z papierosa do kubka i widać było, że myślami przenosi się gdzieś daleko do przeszłości.

- Kiedy poznałam Sakurę to byłyśmy jeszcze kompletnymi dzieciakami, ona miała czternaście lat, ja szesnaście. Z tego co wiem, to już Sakura zdążyła się z tobą podzielić tym jakim skurwysynem był jej ojciec, a przynajmniej częściowo. - zwróciła się do mnie, na co ja od razu skinąłem głową.

- Wiem mniej więcej ile ci powiedziała, ale żeby zrozumieć historię wystarczy, że będziecie wiedzieć, że była to osoba, która powinna nigdy nie mieć dzieci. Robił jej straszne rzeczy, a ja... Nic z tym nie mogłam zrobić. - zmarszczyła brwi tak jakby poczuła ból. - Byłyśmy tylko dziećmi, ani ona, ani ja nie miałyśmy do kogo się zwrócić o pomoc. Myślałam nie raz o tym, żeby zgłosić całą sprawę na policję, ale kiedy tylko to proponowałam to Sakura wręcz błagała mnie, żebym tego nie robiła. Wiem, popieprzone co nie? - westchnęła i zaczęsała włosy palcami. - Pewnie się zastanawiacie, dlaczego? Dlaczego ona do cholery nie chciała z tym iść do służb?

Dziewczyna z bliznami || SasuSaku - ZAWIESZONEOù les histoires vivent. Découvrez maintenant