3. Egzaminy wstępne

2.9K 220 339
                                    

Nadszedł czas egzaminów wstępnych. Dazai i Nakahara przyjechali do Musutafu już dzień wcześniej, by się wyspać i nieco rozpłaszczyć w hotelu. Przeglądali też papiery nadesłane przez Ozaki i śmiali się z głupoty w działaniach zestresowanych przyjaciół. Według dokumentów, rudowłosa gejsza była matką Osamu, a szef całej organizacji, ojcem Chuuyi. To się nie kleiło i było idiotyczne. Już lepiej by było gdyby zrobili na odwrót, gdyż Kouyou najbardziej matkowała błękitnookiemu, a bruneta nie lubiła. Naśmiewali się długo, ale musieli w końcu iść spać, gdyż egzaminy były już drugiego dnia.

Na miejsce dotarli dość szybko. Nie odzywali się do nikogo. Nie chcieli nawiązywać głębszych relacji z uczniami. Było to niepotrzebne. Część teoretyczna wszystkim minęła jak z bata strzelił. Przyszedł czas na praktyczną. Byli podzieleni na grupy. Osamu wewnętrznie cieszył się jak dziecko z cukierka, kiedy był w grupie z rudzielcem. Oczywiście na zewnątrz nie okazywał tej radości.

Weszli na obszerny plac. Wszyscy w dość małym gronie, gdyż dziesięcioosobowym, się rozglądali i głównym pytaniem, jakie padało, było "Jakie ta szkoła ma fundusze?". Na placu znajdowały się imitacje budynków, a ich zadaniem było unicestwienie robotów. Tak, robotów. Jak Dazai miał to zrobić swoją umiejętnością? Nawet on nie wiedział. Z partnerem uzgodnili, iż po prostu będą trzymać się razem. Udało im się. Połowa zasług Chuuyi spadła na Osamu. Obydwoje wiedzieli i byli pewni, że zdali egzaminy idealnie. Teraz tylko czekali na informacje, które mieli dostać już za kilka dni.

W przypadku Izuku było nieco inaczej. On nie był pewny niczego. Część teoretyczna poszła mu bardzo dobrze, jednak praktyczna... beznadziejnie. Między testami poznał Urarakę Ochako. Brązowowłosą, sympatyczną dziewczynę o ciemnych oczach, władającą grawitacją. Chwilę z nią rozmawiał, a podczas egzaminu praktycznego poznał Iidę Tenyę. Granatowowłosego, idealistycznego chłopaka, posiadającego nogi napędzane silnikiem.

Wbrew wrażeniom, wszyscy wymienieni się dostali i nie tylko oni. W końcu nie mogli być w jednej klasie, tylko w pięciu. Klasa 1-A, bo akurat do niej trafili, liczyła dwadzieścia dwie osoby i każda z nich posiadał na swój sposób ciekawy dar. Między innymi Kaminari Denki władał prądem, Bakugou Katsuki, kolega Izuku z czasów dzieciństwa i nie tylko, potrafił wywoływać eksplozje dłońmi, Kirishima Eijiro posiadał dar twardnienia swojej skóry. Indywidualności było naprawdę dużo, a to tylko kilka z nich. W śród uczniów był też syn, sławnego bohatera numer dwa, Endeavora. Chłopak miał na imię Shoto i władał dwoma darami, lodu i ognia.

Wszyscy uczniowie mieli na sobie mundurki. Białe koszule, szare marynarki i ciemne spodnie lub spódnice. Do tego oczywiście czerwone dodatki w postacie krawatów. Niby ładnie, ale Chuuya narzekał, iż nie mógł nosić do tego zestawu swojego ukochanego kapelusza.

- Czyli to tu są uzdolnieni, z którymi przyszło nam żyć przez najbliższy czas... - Dazai wskazał na drzwi do sali.

- Ta. - Mruknął Nakahara i je otworzył. Od razu w oczy dwójki rzuciło się dość duże grono kompletnie nowych osób, wychowawcy nie było. Przynajmniej nie było go nigdzie widać, a w klasie panował chaos.

- Hej chłopaki! Jednak jeszcze nie wszystkie laski przyszły! Jedna stoi w przejściu! - Wykrzyczał niski nastolatek z jakimiś kulkami na głowie. Wyglądał jak dziecko i też podobnie się zachowywał. Na jego słowa Osamu parsknął śmiechem, a w rudzielcu się zagotowało.

- Hę?! Kogo nazywasz dziewczyną, pokurczu?! - Wykrzyczał wściekły Chuuya i podbiegł do nowego kolegi z klasy. Kiedy miał zadać cios, powstrzymał go jakiś blondyn.

- Cześć! - Stanął między dwójką. - Przepraszam za Minetę, jest w nastroju do żartów. Nie zwracaj na niego uwagi. - Kaminari uniósł dłonie w obronie, jakby przypadkiem mu miało się oberwać.

- Chuuya, spokojnie. Powinieneś wziąć to raczej za komplement. - Dazai objął partnera ramieniem. - Sorka za niego. Jest nerwowy. - Uśmiechnął się przyjaźnie w stronę kolegów.

- Nic się n-nie stało. - Wydukał najniższy i odszedł na drugi koniec klasy, jak najdalej od rudzielca.

- Jakie dary posiadacie? Ja władam prądem. - Denki uniósł dumnie głowę.

- Anulacja. Mogę dezaktywować twój dar. - Osamu zaśmiał się, gdyż złotookiemu zrzedła mina.

- Władam grawitacją. - Rudzielec się zaśmiał i zrzucił z siebie dłoń bruneta.

- O! To tak jak Uraraka. - Usłyszeli głos Iidy, który wskazywał na wspomnianą dziewczynę.

- T-tak. - Wydukał brunetka. - Ale mój dar nie jest zbyt silny, kiedy go uaktywniam nie mam zbyt dużej kontroli nad przedmiotami. - Po jej słowach, Nakahara poczuł jakiś rodzaj triumfu. On panował nad swoim darem. Co prawda, podczas "Korupcji" tracił kontrolę, ale mimo wszystko dawał radę, póki miał przy sobie Osamu.

- Oh, ja mam. - Chuuya się uśmiechnął, a czekoladowooki wywrócił oczami.

- Owszem, ale już kilka razy ratowałem ci tyłek, krasnalu. - Partner poczochrał go po włosach, za co dostał z łokcia w brzuch.

- Ale te sytuacje tego wymagały, mumio! - Kopnął go i usiadł na ławce. W tym momencie ktoś wszedł do sali.

- Czy to klasa 1-A? - Zielonowłosy chłopak zapytał niepewnie i wszedł do pomieszczenia.

- Deku?! Co ty tu robisz, co?! - Wykrzyczał najeżony blondyn. - Jak to się stało, że dostałeś się do tej klasy?! Do tej szkoły?! - Wykrzykiwał zły.

- Kacchan! - Pisnął wystraszony. - Ja... z-zdałem egzaminy wstępne i tak jakoś... wyszło. - Wyjąkał i skulił się, kiedy zauważył lecące w swoją stronę krzesło. Jednak owy przedmiot nie uderzył ani w niego, ani w podłogę. Kiedy odważył się spojrzeć, dostrzegł czerwoną poświatę wokół krzesła.

- Wiesz, chcesz być bohaterem, a atakujesz kogoś bez powodu. - Osamu podszedł do Bakugou i pogroził mu palcem. - Nie ładnie tak. - Zaśmiał się i skinął głową w stronę Nakahary, aby ten odstawił swoim darem mebel na miejsce. Katsuki chciał coś na to odpowiedzieć, jednak do sali wszedł wychowawca, Profesor Aizawa. Czarnowłosy, wiecznie zmęczony życiem facet, posiadający dar wymazywania zdolności. Jego indywidualność działa poprzez spojrzenie i utrzymywała się dopóki nie mrugnie.

- Cisza, dzieciarnio. Siadać do ławek. - Nakazał i podszedł do biurka, po czym tak po prostu zakropił sobie oczy i usiadł. - Rozumiem, że wszyscy są i nie muszę zaglądać do dziennika... - Mruknął. - Wyjaśnię wam coś. To jest szkoła. Tu panują zasady. Każdy z was dostał regulamin już przy wejściu. Macie się do niego stosować. Kolejną sprawą jest to, że macie się liczyć z opcją wyrzucenia z tej placówki. Jesteście bezużyteczni, nie dotrzymujecie kroku w poziomie i pokazujecie jak słabi jesteście. Wylatujecie. To miejsce dla przyszłych bohaterów, a nie szkółka którą musicie tylko ukończyć. Jeśli ukończycie tę szkołę, zostaniecie bohaterami, a z tym wiąże się odpowiedzialność. - Zakończył swój wywód. - Jutro widzimy się tu o ósmej. Zero spóźnień.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I mamy trzeci rozdział~ Jak myślicie? Na razie jest dobrze? Nie pytam czy nudno, bo planuję to rozkręcić, a jak na razie wiem że nie dzieje się zbyt wiele...

Zdrajcy (Bungou Stray Dogs and Boku no Hero Academia) //FanfictionWhere stories live. Discover now