39. To koniec?

1.4K 116 165
                                    

Na wstępie mówię, że będzie jutro jeszcze jeden rozdział ^^

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Minęły dwa dni. Izuku oraz Shoto dotarli do Kobe i zaczęli szukać odpowiedniego momentu, aby móc zaaresztować parę mafiosów. W tym celu przekupili członka jednego z gangów podlegających pod mafię i czekali na informację, gdzie i kiedy Soukoku będą na w miarę neutralnym gruncie. Osamu doskonale wiedział o ich obecności w Yokohamie. Zaplanował wszystko. Jednego z wieczorów wraz z Chuuyą udali się do klubu, aby się napić i porozmawiać z ludźmi. Niby rozrywka, a czekali na atak.

Siedzieli w klubie "Diamond", znajdującym się na obrzeżach miasta. Pili znikome ilości alkoholu i zagadywali, bez jakiegoś narzuconego tematu, do bawiących się ludzi. Co chwilę spoglądali na drzwi. Osamu był spokojny, jednak jego zastępca się nieco stresował. Jeśli by coś nie wyszło, mogło się to źle skończyć. Po kilkunastu minutach, do klubowej sali weszli wyczekiwani herosi, którzy dostali wiadomość o ich położeniu od informatora.

- Na pewno tu są? - Zapytał Todoroki, aby się upewnić.

- Tak mi podał ten facet. - Zielonowłosy rozejrzał się po sali. - Wiesz, że to najprawdopodobniej pułapka? - Zagaił go mieszańca.

- Tak. - Uzdolniony wzruszył ramionami. - Jeśli to przeżyjemy i ktoś się dowie o tej misji, Momo mnie zabije. - Mruknął schodząc po schodach na parkiet.

Sala była duża i ciemna. Jedyne światło jakie było to te z podestu DJ'a i to bijące spod lady baru, przy którym herosi dostrzegli Osamu, siedzącego i spokojnie sączącego z kieliszka alkohol. Brunet udawał, że ich nie zauważył, a kiedy już ich niby dostrzegł, pomachał w ich kierunku radośnie dłonią. Dwójka podeszła do niego z lekkim zdziwieniem.

- Witajcie! Nie sądziłem, że spotkam was w tym klubie... co tu robicie? - Brunet uśmiechnął się przyjaźnie.

- Nie udawaj, że nie wiesz Dazai. Jesteś oskarżony o zarządzanie organizacją przestępczą, wyłudzenia, morderstwa, torturowania i napaście z bronią. Przyszliśmy cię aresztować. - Burknął Shoto i wyjął kajdanki z kieszeni, ciemnooki na ten widok się zaśmiał perfidnie.

- Ale nazmyślaliście na mój temat... Nigdzie z wami nie idę. Będziecie musieli zabrać mnie siłą, co zapewne wam się nie uda. Odpuście sobie tego upokorzenia przed innymi bohaterami. - Powiedział lekko i machając dłonią i upił łyk whisky.

- Wiesz doskonale, że jako bohaterowie musimy cię zamknąć w więzieniu. - Odezwał się Midoriya.

- A jako przyjaciele? - Zapytał Chuuya podchodząc do nich i siadając na barowym krześle obok partnera.

- Nie jesteśmy już przyjaciółmi. - Mieszaniec chciał podejść aby założyć kajdanki na nadgarstki bruneta, ale ten wyjął szybkim ruchem pistolet z kieszeni i wycelował nim w prosto w środek jego czoła.

- Powiedziałem, że nigdzie nie pójdę. Mogę zginąć, ale do więzienia nie pójdę. - Izuku kopniakiem wytrącił broń z dłoni głowy portówki. - Ałć... - Osamu potrząsnął dłonią, gdyż zielonooki uderzył też w jego palce.

- Jeśli nie pójdziecie z nami dobrowolnie, i nie staniecie przed sądem, będziemy musieli użyć siły. - Todoroki nie okazał żadnych uczuć. Powiedział te słowa beznamiętnie i zimno. - Straciliśmy przez was przyjaciela i dobrego bohatera.

- Może i racja... ale nadal nie pójdziemy dobrowolnie. Tylko może nie walczmy w klubie? To miłe miejsce. Wyjdźmy na zewnątrz. - Chuuya skierował się ku schodom do wyjścia z sali, a za nim Osamu. Herosi zawahali się rozważając, czy to jakaś gra. To na pewno była gra, ale musieli za nimi pójść.

Zdrajcy (Bungou Stray Dogs and Boku no Hero Academia) //FanfictionWhere stories live. Discover now