28. Nic nie wiem

1.5K 147 36
                                    

- Osamu, ty cholerny dupku... Telefon dzwoni... Nie wyciszyłeś go... Jak go zaraz nie odbierzesz i nie wyzwiesz tego, kto dzwoni do ludzi o szóstej rano, sam to zrobię... - Wymamrotał rudzielec w poduszkę, zasłaniając głowę drugą. Dzwonek rozchodził się po całej sypialni, co go obudziło i zaczynało denerwować, gdyż owy delikwent, dzwonił już czwarty raz. - Osamu... zaraz ci wypierdolę ten telefon przez okno! - Warknął zły i rzucił w śpiącego, mruczącego niewyraźne słowa pod nosem, czekoladowookiego.

- Już odbieram... czego się wściekasz, karzełku? - Chwycił zaspany za urządzenie i odebrał połączenie. - Halo...? - Zapytał sennie nawet nie patrząc na wyświetlacz. - Jeśli to znowu jakieś promocje, to z góry mówię, iż nie jestem zainteresowany... - Ziewnął, przecierając oczy piąstką.

- Cześć, Dazai. To ja, Midoriya. Przepraszam, że cię budzę, ale to ważne. - Zaczął chłopka po drugiej stronie połączenia. - Mam pytanie. Czy wiesz coś na temat Mafii Portowej? - Zapytał szybko. Brunet potrzebował chwili. Zakładał, iż herosi dojdą do organizacji w tym miesiącu, ale nie sądził że będą do niego wydzwaniać tak wcześnie, aby się czegoś dowiedzieć. Miał wyćwiczoną regułkę i wiedział co miał powiedzieć w tym wypadku, ale był zły, bo dobrze mu się spało.

- Tylko po to dzwonisz? Obudziłeś nas... - Mruknął zaspanym głosem, przez co było słychać jego irytacje. Włączył głośnomówiący, aby rudzielec też słyszał to co mówi zielonowłosy. - O Mafii Portowej wiem niewiele. Z tego co wiem często sprzeczała się z jakąś Agencją Detektywistyczną, która swoją drogą, podobno się niedawno rozpadła. Jeśli chodzi o to co z Mafią dzieje się aktualnie, to nie mam pojęcia. Słuch o niej zaginął jakiś czas temu i nikt o niej nie mówi. To tyle. - Streścił swoją wypowiedź.

- Rozumiem. Pytam, bo ostatnio jest dziwnie spokojnie w waszym mieście. Bohaterów to dziwi, a zwłaszcza że zarząd miasta wszystkich oddelegował. - Powiedział wyraźnie zmartwiony. - Znikają gangi, jest tam jakiś heros, który nad wszystkim czuwa i innym nie pozwala? - Dopytał.

- Raczej nie... nie wiem. Może? Nie interesuję się tymi sprawami. Wiesz, że ja i mój krasnal odeszliśmy od bohaterskiego świata. - Brunet przeczesał swoje włosy palcami.

- Kogo nazywasz krasnalem, mumio?! - Warknął zły błękitnooki spod poduszki. - Kończ już i idź spać, bo potem znów będziesz jęczał, jak to się nie wyspałeś. - Dodał i odwrócił się do młodszego plecami.

- Przepraszam, że nie mogłem pomóc, Midoriya. - Dazai uśmiechnął się nieszczerze do telefonu. - Muszę już kończyć, bo Chuuya mi zaraz przyłoży. - Zaśmiał się cicho.

- Nic się nie stało, nie przepraszaj. To ja powinienem to zrobić... obudziłem was i pytałem o coś, w czym się nie specjalizujecie. - Odparł szybko zielonooki, jego koledzy w sali tylko się na niego patrzyli i w ciszy czekali na jakiekolwiek informacje. - Jakbyś coś wiedział, zadzwoń do mnie. - Poprosił jeszcze.

- Dobrze. - Odpowiedział mu krótko i zakończył połączenie. Zaśmiał się i odłożył urządzenie na szafkę przy łóżku, po czym przytulił się do odwróconego do niego plecami partnera.

- Aż ciężko uwierzyć, iż tak po prostu ci uwierzył. - Oznajmił nagle niższy, chwyciwszy za jedną z rąk młodszego i kładąc sobie na talii. Zaczął się bawić palcami jego dłoni, nadal nie otwierając oczu.

- Mam dar przekonywania... - Zaśmiał się wkładając swój nos w włosy starszego. Zaciągnął się ich delikatnym zapachem i złożył na jednym z kosmyków czuły pocałunek. - Eh... Twoje usta są smaczniejsze. - Stwierdził nagle i schował twarz w zagłębieniu szyi rudzielca.

- Może i racja... ale masz na razie zakaz, bo się uzależnisz. - Parsknął cicho.

- Ale to niesprawiedliwe. Ty je smakujesz właściwie cały czas. Też tak chcę. - Mruknął brunet w jego szyję i podniósł głowę. - No daj buzi... - Zaczął, niczym błagające o słodycze dziecko, lub narkoman o zioło.

- Nie. - Odpowiedział krotko. - Daj mi spać. - Powiedział, choć uchylił nieco powieki, aby sprawdzić, co zrobi ciemnooki.

- Daj buzi... Jak dasz, to odpuszczę i pójdę spać razem z tobą. - Zagwarantował i uśmiechnął się figlarnie. Niestety manipulator grawitacji tego nie dostrzegł i szybkim ruchem odwrócił się w jego stronę, przez co teraz ich twarze były na tej samej wysokości oraz zwrócone ku sobie.

- Tylko raz, znarkotyzowana, tym chorym uczuciem, mumio. - Zaśmiał się miedzianowłosy. Przysunął się jeszcze bliżej wyższego, przez co wpełzł głową na jego poduszkę.

- Jakiś ty łaskawy. - Mruknął sarkastycznie Dazai i złapawszy jedną dłonią za jego podbródek, złączył ich usta, na początku w delikatnym pocałunku, który z każdą sekundą przeradzał się w dość żarliwe doznanie. - Słodkie. - Szepnął, kiedy na kilka sekund się oderwał od starszego. Objął go mocno, jakby przypadkiem próbował uciec i skradł mu całusa, potem kolejnego i kolejnego. Byle nie dać Chuuyi satysfakcji z, już i tak, nieudanego postanowienia.

- Wal się. - Warknął, choć mu się podobało. Oczywiście, nie chciał tego po sobie poznać i dać satysfakcji Osamu, to było nie w jego stylu.

Zdrajcy (Bungou Stray Dogs and Boku no Hero Academia) //FanfictionWhere stories live. Discover now