26. "Zmartwiona matka"

1.7K 148 62
                                    

Pisałam ten rozdział na wolnych godzinach w szkole i koledzy, którzy chyba ogarniają że jestem yaoistką (bo sami oglądają anime) tylko na mnie patrzyli i muszę powiedzieć, że jak widziałam te ich wyrazy twarzy to mi się śmiać chciało, bo nie napisałam nic takiego co by mogło ich przerazić~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


- A co jak wpadł w ręce bohaterów, bo zrobił coś kretyńskiego?! - Wykrzyczał zestresowany Chuuya, chodząc po biurze szefa mafii, który tylko wzdychał na jego słowa. Rudzielec chodził i wykrzykiwał podobne pytania i zdania już od kilku godzin.

- Uspokój się, Chuu. Nic mu nie będzie, do cholery! Akutagawa nie jest aż tak głupi, aby kogoś zamordować w mieście pełnym herosów! Ogarnij dupę, bo jak nie ty, to ja to zrobię! - Odkrzyknął mu zza biurka i dalej przeglądał coś w telefonie.

- Nie będę spokojny! - Wrzasnął rozjuszony. Słowa "uspokój się" nigdy nie działają i o tym każdy powinien wiedzieć. Zwłaszcza Dazai, który spędza z błękitnooki dwadzieścia cztery godziny na dobę. - Ja mogłem jechać... - Wymruczał pod nosem i usiadł na krześle przed biurkiem partnera.

- Eh... przestań, ślimolu. Nic mu nie będzie, naprawdę. Napisał mi przed chwilą, że już wraca i jest niedaleko. Niedługo wróci. - Uśmiechnął się młodszy i podał swoją komórkę niższemu. Ten ją odblokował i sprawdził ostatnie wiadomości. Czekoladowooki miał racje. To go uspokoiło.

- Ale pojadę po niego. Pewnie jest zmęczony i... - Nie dokończył, przerwał mu szef.

- Atsushi po niego pojedzie. Sam to zaproponował, daj mu zrobić chociaż tyle. - Na te słowa rudzielec prychnął i już się nie odezwał.

- P-przepraszam, że przeszkadzam, ale czy mogę w końcu iść do toalety? - Zapytał niepewnie stojący w kącie ochroniarz. W życiu nie czuł się bardziej zestresowany. Przebywanie z tą dwójką i bycie kompletnie ignorowanym, był przerażające. A co dopiero pytanie się o cokolwiek! Niby to było w pewnym rodzaju wyróżnienie, że mógł z nimi bywać i czasem spojrzeć, bo Osamu warczał na każdego, kto podniósł wzrok na rudzielca, lecz jednak męczące.

- Tak, idź. - Machnął dłonią brunet i nawet na niego nie spojrzał. Dazai miał gdzieś, czy ochroniarz był w pomieszczeniu, czy go nie było. Tylko Ozaki naciskała na to, aby "był". Chłopak wyszedł spanikowany, zostawiając dwójkę w końcu samych.

- Mogłeś powiedzieć, że nie. Jestem ciekaw co by zrobił. - Warknął kapelusznik splatając dłonie na klatce piersiowej i przymknął oczy. Po kilku sekundach poczuł chłodne dłonie mężczyzny na swoich barkach.

- A mówisz, że to ja jestem okrutny. - Zaśmiał się ciemnooki i zaczął delikatnie masować wspomniane miejsca. Stał za siedzącym rudzielcem. Pochylił się i cmoknął go w kark, on tylko zadrżał. - Kochanie... - Wymruczał. - Rozluźnij się chociaż trochę. Akutagawa sobie poradzi, Atsushi też. Z resztą, pewnie już wracają do budynku. Zaraz tu będą. - Niższy tylko zamruczał i rozkoszował się delikatnym masażem. Czarny kot przeszedł obok nich, wskoczył na biurko i się na nim rozłożył. Kusiło aby go pogłaskać, jednak woleli nie ryzykować. Co ja co, ale Prezes Black był wredny i woleli się nie narażać na jego gniew.

- A co jak będą mieli wypadek samochodowy?! - Rudzielca nagle olśniło i wykrzyczał lekko spanikowany. Chciał wstać, ale przeszkodził mu czekoladowooki, naciskając dłońmi na jego barki.

- Nakajima jeździ bardzo ostrożnie, spokojnie. - Zapewnił już nieco podirytowany. - Co mam zrobić abyś się uspokoił...? - Wymruczał mu do ucha, a następnie go w nie cmoknął.

- Nie wiem! - Chuuya gwałtownie wstał z zajmowanego miejsca. - Nie mam pojęcia... - Obszedł swoje miejsce i wtulił się w wyższego. Ten zamrugał kilkukrotnie, zaskoczony. Dopiero po chwili go objął. Nawet nie zauważył kiedy do pomieszczenia wrócił ochroniarz.

- Chyba jesteś zmęczony, co? Masz kobiece wahanie nastrojów. - Brunet wzmocnił uścisk i delikatnie pocałował niższego w czubek głowy.

- Jestem zmęczony, ale ty jesteś idiotą, że porównujesz mnie, znowu, do kobiety. - Mruknął chowając twarz w koszuli ciemnookiego.

- Zdrzemniemy się, jak Akutagawa przekaże mi, to co ma przekazać. - Zapewnił rozczulony zachowaniem partnera. Rudzielec kiedy był senny, potrafił być naprawdę uroczy.

- Niech ci będzie, ale idziemy spać w łóżku, a nie znowu w wannie w łazience. - Wymamrotał zaciskając dłonie na czarnej marynarce młodszego. Ten tylko cicho parsknął, na wspomnienie ich jakże nieudanej randki, na której się upili i zasnęli w łazience. Nawet nie wiedzieli jak tam trafili, gdyż zaczynali pić w salonie.

- Ekhem... - Odchrząknął dopiero co przybyło do pomieszczenia czarnowłosy właściciel Rashoumona, wraz z tygrysołakiem. Nawet nie zapukali, po prostu weszli do biura. - Przyniosłem raport i nagranie, o które szef prosił. Wszystko poszło gładko. - Zakomunikował Akutagawa.

- Dobra robota. - Pochwalił go Osamu, a Nakahara wyrwawszy się z jego uścisku, szybko podszedł do dwójki młodszych i zaczął im się przyglądać, oceniając czy nic im nie jest.

- C-co pan robi? - Zapytał niepewnie Atsushi, nie wiedząc czy się bać, czy od razu uciekać. Patrząc na wyraz twarzy błękitnookiego, miał ochotę uciec na drugi koniec miasta.

- Nic wam nie jest? - Odpowiedział mu pytaniem Chuuya. Dazai i Ryuunosuke tylko strzelili sobie mentalnie z otwartej dłoni w czoło.

- Nic. Jesteśmy cali. - Odparł szarooki ciągnąc młodszego za dłoń w stronę drzwi. Skoro jeden z ich przełożonych zaczynał ze swoimi dziwactwami, lepiej było aby uniknąć tego ze strony drugiego. Chuuyę jeszcze da się przeżyć, szybko mu przechodziło. Gorzej jakby zaczął Osamu, on już by tak szybko nie odpuścił.

- Co się właśnie stało? - Dopytał jak zwykle niczego nieświadomy jasnowłosy, kiedy już wyszli z biura.

- Nic takiego. Tylko Nakaharze włączył się tryb "zmartwionej matki". - Powiedział niewzruszony czarnowłosy i skierował się ku windzie. Młodszy poszedł za nim.

- Znowu? To już ósmy raz w tym miesiącu. - Mruknął kiedy weszli już do małego pomieszczenia i winda ruszyła na jedno z niższych pięter.

- Tak, znowu. Po cholerę się dopytujesz, kiedy wiesz o co chodzi? - Zapytał retorycznie wyższy, choć i tak dostał odpowiedź.

- Wolę być pewny. - Warknął i skrzyżował ręce na swojej klatce piersiowej. On i Ryuu niby się nie lubili, ale od jakiegoś czasu zaczęli się lepiej dogadywać. Musieli, gdyż współpracowali. Nawiązała się między nimi przyjaźń, do której się nie przyznawali. Nie chcieli. Bali się użyć tego słowa, aby opisać swoją relacje.

- Jesteś idiotą. - Szturchnął tygrysołaka łokciem.

- Ty też. - Chłopak wykonał ten sam gest w stosunku do starszego. Winda się zatrzymała.

Zdrajcy (Bungou Stray Dogs and Boku no Hero Academia) //FanfictionWhere stories live. Discover now