Dodatek 2

1.2K 108 90
                                    

Takie małe rozwinięcie relacji Shin Soukoku~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Po prostu nie wierze! - Wrzasnął czarnowłosy chłopka, kiedy wyszedł z biura szefa Porty Mafii.

- Czego krzyczysz?! To nie moja wina, że nasi przełożeni są w oczach bohaterów martwi! - Odkrzyknął mu białowłosy wybiegając za nim.

- Właśnie że twoja, bo to ty powiedziałeś, że nie czujesz ich pulsów! - Akutagawa miał nadal podniesiony głos.

- Bo nie czułem! - Zdenerwował się jeszcze bardziej Nakajima.

Po wydarzeniach sprzed klubu minęły trzy lata, a bohaterowie, którzy nie brali udziału w walce, nadal o niczym nie wiedzieli. Kilka dni temu przyszło zaproszenie na spotkanie grona, które dawniej chodziło razem do klasy. Organizatorkami całego zlotu herosów były Uraraka, Momo, orz Tsuyu. Oczywiście zaprosiły parę mafiosów, jednak Osamu i Chuuya nie mogli się tam pokazać z wiadomych powodów, więc postanowili wysłać tam swoich zastępców. Młodsi nie byli zachwyceni tym faktem i pytali, dlaczego po prostu nie wyślą listu z odpowiedzią, że się nie pojawią, jednak głowa organizacji się nie zgodziła i uznała, iż będzie bardziej efektownie jeśli podwładni tam pojadą i powiadomią o "śmierci" swoich szefów osobiście.

- Czyli to twoja wina! - Warknął. - Nie chcę tam jechać. Myślałem, że to już od dawna zamknięta sprawa, a tu się okazuje, że to my musimy ją jeszcze dodatkowo zabezpieczyć łańcuchem. - Mruknął starszy.

- Filozoficznie to podsumowałeś... - Tygrysołak spojrzał na niego spod łba. - Nie będzie przecież tak źle, mamy ich tylko uświadomić i wracać. - Atsushi zaczął powolnym krokiem zmierzać do windy wraz z szarookim.

- "Tylko uświadomić i wracać"? My tam mamy zostać do końca zlotu, który trwa dwa dni. Będziemy spać w jednym pokoju i jeść przy jednym stole. To będzie katorga! - Wyliczył na palcach.

- Dobra... jednak będzie źle, ale nic nie poradzimy, to rozkaz szefa. - Powiedział białowłosy.

Winda zatrzymała się na piętrze mieszkalnym, a oni poszli w swoje strony. Naprawdę nie pocieszał ich fakt spędzenia razem aż dwóch dni, ale musieli. Nie mogli sprzeciwić się Dazaiowi. On by im później dał taki wycisk, że by nie wstali z łóżek szpitalnych, przez tydzień. Potrafił być przerażający, zwłaszcza kiedy mówił tym zimnym jak lód tonem. Nie chcieli mu podpaść. Raz to zrobili i więcej nie chcieli. Dlatego poszli się grzecznie spakować i już kolejnego dnia dotarli do miasta herosów - Musutafu. Dotarli do wskazanego na zaproszeniu miejsca, czyli hotelu na wybrzeżu, gdzie na parkingu zauważyli niektórych, bohaterów. Nie rozpoznawali ich. Nie interesowali się nigdy ich światem i ich osobami, nie wiedzieli czy mają podejść i się przywitać, czy poczekać aż przyjdą organizatorki, których nawet wyglądu nie znali. Po prostu nie wiedzieli.

- O cześć, w jesteście... Akutagawa i... Atsushi? Zgadłam? Kojarzę was, jesteście podwładnymi Dazaia i Nakahary. - Zaczepiła ich Uraraka. - Ale co tutaj robicie? Jesteście w zastępstwie, bo wasi przełożeni nie mogli przyjechać? - Zaśmiała się brunetka. Mężczyźni spojrzeli na nią zaskoczeni, ale po sekundzie przybrali poważne wyrazy twarzy.

- Teraz my zajmujemy ich miejsca. - Powiedział Akutagawa lustrując jej zdziwioną twarz wzrokiem.

- Dlaczego? Zamieniliście się, czy zrezygnowali? - Dopytywała.

- Oni nie żyją, od trzech lat. - Streścił nieco smutno białowłosy.

Bohaterka w pierwszej chwili pomyślała, że to żart. Głupi żart! Zaśmiała się, myśląc iż oni zaraz zrobią to samo, ale się pomyliła. Oni nadal stali przed nią z powagą wypisaną na twarzach. Do jej oczy napłynęły łzy. Rozpłakała się nie wierząc w to co właśnie usłyszała. Jej przyjaciele nie żyli już od kilku lat, a ona dowiaduje się o tym dopiero teraz. Midoryia zaalarmowany odgłosami szlochania szybko do niej podbiegł, aby sprawdzić co się stało. Zdziwił się ogromnie, kiedy zobaczył skruszone miny mafiosów i zaskoczył faktem, że oni w ogóle tu byli.

Zdrajcy (Bungou Stray Dogs and Boku no Hero Academia) //FanfictionWhere stories live. Discover now