27. Zazdrość

1.7K 146 69
                                    

Bakugou czuł się nieco bezradny. Niby wszystko grało, ale umowa podpisana z Osamu go trochę przytłaczała. Musiał węszyć wśród swoich kolegów i pilnować ich planów i zamiarów. Najgorsze w tym wszystkim było jednak to, że nie mógł pogadać o tym z Eijiro, choć ta rozmowa na pewno by mu dobrze zrobiła. Co więcej, zaczął się powoli oddalać od grona herosów i działać "samodzielnie" w ich oczach.

Niestety musiał wywiązać się z umowy. Od samego rana był w siedzibie głównej i wszystkiego pilnował. I rzeczywiście. Bohaterowie zaczęli się interesować Jokohamą. Niektórzy nawet bardzo. Chodząc po pomieszczeniach wielkiego budynku, napotkał wielu kompanów, którzy mówili o tym, jak zarząd miasta zaczął postępować, inaczej niż dotychczas, lub o tym jak zaczęły znikać drobne gangi. To były dobre zmiany, lecz dziwne. To było duże miasto, gangi były w nim od, właściwie, zawsze. Co się zmieniło? Odpowiedź była prosta i blondyn ją znał. Mafia, która stawała się silniejsza z każdym dniem. Herosi jeszcze na to nie wpadli, jednak była to tylko kwestia czasu. Dazai wiedział, że kiedyś do tego dojdzie, znajdzie się jeden, co rzuci ową sugestię, a wtedy jego organizacja będzie na odstrzale. Jednak czy wtedy Mafia będzie nadal się ukrywała ze swoimi działaniami? Nie. Będzie zbyt ogromną organizacją.

- Kacchan! Co tu robisz tak wcześnie? - Zapytał zakłopotany Midoriya. Niby żadna nowość, iż Katsuki był w siedzibie głównej o tej porze, bo była szósta rano, ale jednak. Jego obecność nie była planowana. Jego i Kirishimy miało tu nie być. Herosi zwołali spotkanie, właśnie za plecami blondyna, chcieli przedyskutować jego jakże szybkie postępy i tym podobne, gdyż nie były zwyczajne. Czerwonowłosego nie było i nie miało być, gdyż łączyła go bliższa relacja z Bakugou.

- Żyję, Deku! - Krzyknął jak zwykle zły czerwonooki. Pytanie zielonowłosego, było idiotyczne. Co mógł robić w pracy, do cholery?!

- O-oczywiście! - Wystraszył się nagłym wrzaskiem i zaczął się rozglądać po korytarzu, w który się aktualnie znajdowali. - Ale zazwyczaj przychodzisz o siódmej... - Dodał cicho.

- Tym razem jestem wcześniej! Uważasz, że to źle?! - Warknął wściekły. W nocy miał nalot dzieciaka mafii do mieszkania, a teraz jeszcze Izuku. Życie go nienawidzi.

- N-nie! To raczej dobrze, że pracujesz. - Wybronił się zielonowłosy.

- I świetnie, że chociaż w czymś się zgadzamy! - Krzyknął i odszedł w tylko sobie znanym kierunku. Midoriya westchnął z ulgą i poszedł do sali konferencyjnej. Miał się tam spotkać z Uraraką i innymi herosami, z którymi chodził do liceum. Musieli omówić zmiany w sposobach blondyna i przy okazji kwestię Jokohamy, która naprawdę była interesująca. Przestępcy znikali, ich ciała były znajdywane w różnych miejscach. Miasto się wyciszyło, pozornie dobrze, lecz coś było na rzeczy.

- O już jesteś. Dobrze. - Uśmiechnęła się Ochaco, siedząc na fotelu przy ogromnym stole.

- Tak, cześć. Spotkałem Kacchana na korytarzu... A co z Kirishimą i Kaminarim? - Dopytał siadając obok brunetki.

- Są w mieście. - Odpowiedział mu Todoroki, zajmujący miejsce pod ścianą. Był wyraźnie niezadowolony z tak wczesnej pory i było widać, iż jest prawie nieprzytomny.

- Nie możemy ryzykować, że coś wyjdzie poza ten pokój. - Dodała Asui.

- Więc może najpierw omówimy sposoby Bakugou, aby już mieć to z głowy? Nie mamy zbyt dużo czasu, a zwłaszcza ja. Za godzinę mam umówionego fryzjera. - Wygiął się na krześle Aoyama.

- Czy ty interesujesz się czymkolwiek innym, niż swoim wyglądem? - Mruknął Iida.

- Tak, ale wygląd też jest ważny, mój drogi, mało przystojny, przyjacielu. - Blondyn machnął dłonią. Okularnik tylko westchnął z bezsilności.

- Eh... przejdźmy do tematu. - Warknął sennie mieszaniec. Naprawdę chciał już iść.

- Racja. Chodzi o to, że Kacchan zaczął działać w dużej mierze w pojedynkę. To dobrze, ale zaczęło to być niepokojące. Niektórzy zaobserwowali, iż kilkukrotnie ktoś mu pomógł. Co prawda nigdy to nie była ta sama osoba... ale ktoś pomógł. Przy związywaniu, czy przy przytrzymaniu. Nie wiadomo czy przy schwytaniu. - Wyjaśnił zielonowłosy.

- Zaraz. Czy ja dobrze rozumiem? Nie masz właściwie żadnych dowodów, że ktoś mu pomagał. Może po prostu ktoś podczas schwytania przestępcy, zauważył iż na przykład więzy są zbyt luźne i zwyczajnie zwrócił Bakugou uwagę. Może podszedł i pomógł mu przytrzymać przestępce. - Zauważyła niewidzialna, Toru. - Wybacz, ale czy ty przypadkiem nie doszukujesz się wszystkiego, byle obarczyć naszego, od niedawna, lidera, bo zbił cię ze stołka? - Zapytała retorycznie.

- Oczywiście, że nie... - Izuku próbował się bronić, to oskarżenie było głupie, niczego nie zazdrościł. Tym razem przerwała mu Fumikage.

- Tak to wygląda, Midoriya. Wydajesz się zazdrosny. - Przyznał mężczyzna z ptasią głową.

- Wybacz, ale nie będę bezpodstawnie rozmawiać o rzekomym oszustwie Ground Zero. - Sero wstał z zajmowanego miejsca i najzwyczajniej wyszedł z pomieszczenia. Za nim wyszli Koda i Toru.

- To może na razie zostawmy tę kwestię. - Zaproponowała Momo. - Zajmijmy się sprawą Kobe. Co się dzieje z tamtejszym zarządem? - Zmieniła szybko temat. Atmosfera zgęstniała po wyjściu trójki, trzeba było coś zrobić.

- Siedzą cicho. Albo nic się nie dzieje, albo nie mogą się odzywać. - Wyjaśniła Uraraka. - Coś jest nie tak. Z tego co zdążyłam się dowiedzieć, jakiś czas temu rządziła tam organizacja uzdolnionych. Mafia Portowa, która przez większość czasu rywalizowała z Agencją Detektywistyczną. Kiedy trwała wojna domowa, Agencja się rozpadła, a o Mafii nie ma żadnych informacji. Nic, zero. Jakby nigdy nie istniała. - Dopowiedziała brunetka, wyraźnie zmieszana. - To co wam teraz powiedziałam, dowiedziałam się od jakiejś kobiety ze sklepu, kiedy byliśmy u Dazaia i Nakahary.

- A właśnie! Nie pytaliśmy im się o tę organizację. Możemy zadzwonić, w końcu mieszkają od dobrych kilkunastu lat w tym mieście. Pewnie coś wiedzą. - Zauważył zielonowłosy. Szybko wybrał odpowiedni numer do bruneta.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tia... bo jak szukać informacji, to u zaufanego źródła 😅

Zdrajcy (Bungou Stray Dogs and Boku no Hero Academia) //FanfictionWhere stories live. Discover now