two

4.1K 159 63
                                    

- Nienawidzę chemii.- jęknęła Clary i opadła z hukiem na łóżko.
- Nie jesteś jedyna.- położyłam się koło niej i zamknęłam oczy.- Która godzina?
- Za dwadzieścia jedenasta.
-Cholera muszę już wracać.- gwałtownie się podniosłam z dużego łóżka zaścielonego różową pościelą.- Weźmiesz jutro do szkoły wszystko na chemię?
-Jasne.- Clary odpowiedziała mi z uśmiechem i wstała żeby mnie odprowadzić do drzwi.
- Do jutra Clary.- pożegnałam się wychodząc.
- Cześć Lizzie.
Schodząc z werandy usłyszałam jak Clary zamyka drzwi. Świetnie całe cztery kilometry do domu. Wyszłam z posesji państwa Burkins i powolnym krokiem udałam się w stronę domu.

Będąc już w połowie drogi do domu, zmarznięta do szpiku kości usłyszałam samochód. Czułam że jedzie szybko. Gdy był blisko mnie zaczął zwalniać. Gdy spojrzałam w stronę kierowcy
i zobaczyłam Billy'ego. Otworzył okno i zaczął do mnie mówić.
- Piękna, co tu o tej porze robisz na środku drogi?
- Wracam do domu?- bardziej zapytałam niż oznajmiłam.
- Wskakuj.
- Co?- spojrzałam na niego pierwszy raz od początku naszej rozmowy. Miał ułożone idealnie włosy, rozpietą do połowy bordową koszulę, skórzaną kurtkę i oczywiście ten nieskazitelny uśmiech.
-Wsiadaj bo inaczej będę miał Cię na sumieniu.
Otworzyłam drzwi i powoli wsiadłam do auta. Jeśli powiem że w ogóle się nie bałam to skłamię. I to bardzo. Bałam się cholernie.
- Więc piękna, jak brzmi twe imię?
-Moje? Liz. Liz Wheeler.- speszona starałam się na niego nie patrzeć.
- A więc siostra panny Nancy.- Uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Mhm.
Więcej się nie odezwałam tak jak i on. Podczas całej drogi leciało Queen. Billy jechał szybko więc droga zajęła nam jakieś trzy minuty. Gdy podjechaliśmy pod mój dom postanowiłam się odezwać.
-Dziękuję Billy.
- Drobiazg piękna.- uśmiechnął się i puścił mi oczko, a ja zarumieniona spuściłam wzrok.- Będziesz u Tiny?
-Tak. Tak myślę.
- Więc do zobaczenia Liz.
Ostatni raz się uśmiechnął i wsiadł do niebieskiego chevroleta I odjechał z piskiem opon. Otrząsnełam się i pobiegłam do domu.

Wchodząc po schodach starałam się nikogo nie obudzić. Było już po pół nocy I każdy spał. Gdy już otwierałam drzwi mojego pokoju usłyszałam głos Nancy.
- Gdzie ty byłaś?- zdenerwowana popatrzyła na mnie.
- U Clary. Mówiłam ci.
- Tak długo?
- Tak. Ten projekt był trudny.- szybko odpowiedziałam i zanim zdążyła coś odpowiedzieć zniknęłam za drzwiami swojego pokoju.

- Gdzie Nancy?- spytałam Mike'a.
- Pojechała do szkoły.
Świetnie. Czyli muszę iść na nogach. Na szczęście jest jeszcze dużo czasu do ósmej. Przejrzałam się w lustrze wiszącym w przedpokoju. Moje czarne długie włosy były dzisiaj spięte w kucyk bordową materiałową gumką. Szara koszulka z krótkim rękawem była idealnie wciśnieta w moje czarne spodnie. Całość dopełniała jeansowa krótka kurtka i białe conversy.
- Liz chodź coś zjedz!
- Już idę mamo.- odpowiedziałam nakładając szybko błyszczyk.
Przy stole siedzieli wszyscy oprócz Nancy lecz jej krzesło zajmował jeden z kolegów mojego brata.
- Hej Lizzie. - Dustin szeroko się uśmiechnął i pomachał mi.
- Hej. - krzywo się do niego uśmiechnęłam i zabrałam się za jedzenie. Chłopak był dziwny. Mike mówił mi że chce się ze mną umówić jak dorośnie. Dzieciak.
Zjadłam tosty i wyszłam z domu.

Dzisiaj pogoda była jeszcze gorsza niż wczoraj. Czułam że w każdej chwili może się rozpadać. Idąc w stronę szkoły nuciłam sobie w głowie Never Ending story. Nagle przerwał mi to głośny warkot silnika. Szybko się odwróciłam żeby spojrzeć w stronę kierowcy. Billy.
Stanęłam i patrzyłam jak Billy pędzi ulicą i gdy jest koło mnie to gwałtownie staje. Dokładnie jak wczoraj.
-Panna idealna nie zabrała siostry?- Mówi ze śmiechem wysiadajac z auta.
- Niestety woli swojego chłoptasia od własnej siostry.- odpowiadam pół żartem pół serio. Odkąd Nancy I Steave są razem nasze relacje się pogorszyły. Kiedyś byłyśmy nierozłączne, a teraz mało co rozmawiamy.
- Ouch. Na szczęście masz mnie, rycerza na białym koniu który podwiezie Cię do szkoły, piękna. - powiedział podchodząc w moja stronę.
- Ja to mam szczęście. -zaśmiałam się.
Billy otworzył mi drzwi, a gdy wsiadłam podszedł do drzwi od strony kierowcy i wszedł odpalając silnik. Chłopak był ubrany w czarną koszulkę, idealnie dopasowane jeansy i skórzaną kurtkę którą miał wczoraj.
- Gdzie Max? -zapytałam żeby przełamać ciszę.
- Powiedziała że pojedzie do szkoły na desce z jakimś gówniarzem. - odpowiedział z jadem. Skrzywiłam się na to określenie.

Do końca drogi siedziałam cicho i wsluchiwałam się w słowa piosenki The Beatles.
- Jesteśmy.- powiedział Billy zgaszając silnik.
Odwróciłam się by wziąć mój i Billy'ego plecak z tylnego siedzenia. Gdy już je miałam podam chłopakowi jego własność, a on podziękował uśmiechem. Sięgałam ręką do lusterka żeby poprawić błyszczyk gdy zobaczyłam zdeberwowanego Steav'a i Nancy idących w naszym kierunku.
- O nie. Tylko nie to.- mruknęłam patrząc na parę. Billy spojrzał na mnie, a następnie na nich i wysiadł z auta. Zrobiłam to samo i stanęłam obok niego.
- Miałeś się do niej nie zbliżać!- krzyknął Steav popychając blondyna.
-Hola nie zapędzaj się księciunio.- Billy pchnął go zdecydowanie.
- Billy zostaw go.- starałam się odciągnąć Billy'ego od Steav'a.
- Liz chodź tutaj. Już!- wtrąciła Nancy
- Odejdź od niego Liz.- Steav złapał mnie mocno za łokieć i starał się pociągnąc ale Billy uniemożliwił mu to.
-Zajmij się swoją dziewczyną. Nie dotykaj jej.- Billy ponownie odepchnął Steav'a tym razem tak, że ten się przewrócił.
- Liz zastanów się dwa razy zanim z nim pójdziesz.- byłam w takim szoku że nic nie umiałam wydusić z siebie.
- Hamuj się następnym razem, Harrinhgton. - splunął na niego Billy I objął mnie ramieniem. - Co się gapicie?!- cały dziedziniec szkolny patrzył nas. Billy prowadził mnie do szkoły w takiej samej pozycji. Gdy doszliśmy do mojej szafki zdjęłam jego ramię i stanęłam na przeciwko.
- Odwiozę Cię.- tylko tyle powiedział i odszedł na lekcje. Byłam w ciężkim szoku. Kompletnie nie wiedziałam dlaczego Nancy i Steave się tak zachowują. Wkładając książki myślałam o tym jak Billy się zachował. Cała sytuacja była dziwna. Gdy zamykałam szafkę cicho krzyknęłam.
- Clary! Co ty tu robisz?- złapałam się za serce na widok przyjaciółki.
- Ty i Billy?!- prawie krzyknęła z uśmiechem.
- Co? O boże! Nie!
- A ta akcja dzisiaj przed szkołą?- powoli szłyśmy w stronę klasy biologicznej.
- To było tylko nieporozumienie. -zapewniłam Clary. Dziewczyna była ode mnie dużo niższa, jakieś dziesięć centymetrów. Krótkie brązowe włosy spięte w dwa warkocze dodawały jej uroku. Clary ma ciemnjejszą karnację i dziecięce rysy twarzy. Różowa bluzka i jasnoniebieski jeansy w połączeniu z białymi vansami odejmują dziewczynie kilka lat, przez co wygląda na dwanaście. Nie szesnaście.

Po lekcji angielskiego jest przerwa obiadowa. Idąc przez długi, główny korytarz zauważam Billy'ego w towarzystwie jakiejś blondynki. Jego i mój wzrok spotykają się na dosłownie sekundę. Szybko skręcam w stronę toalet. Staję przed lustrem i poprawiam wygląd. Patrzę chwilę w lustro i myślę nad zachowaniem Hargrove'ra. Potrząsam głową starając się wyrzucić go z moich myśli. Szybko wychodzę i z łazienki i kieruje się w stronę stołówki. Wzrokiem szukam Max. Gdy ją zauważam idę w jej stronę.
- Hej.- mówię z uśmiechem i siadam.
- Lizzie Hej.
Rozmawiam z dziewczyną chwilę na temat nocowania. Max zaprosiła mnie do siebie na noc z czwartku na piątek.
- Przyjdziesz?- pyta dziewczyna z nadzieją.
- Jasne Maxie.- mówię z uśmiechem i czochram jej włosy. Rozmawiamy kilka minut ma błahe tematy jak nowe koszule w Piogierze czy nasze ulubione filmy.
- Lizzie. Liz!- szturcha mnie Max, a ja patrzę na nią pytający wzrokiem.- Billy na dziesiątej.- odwracam się gwałtownie w tamtą stronę I rzeczywiście. Chłopak idzie pewnym krokiem w naszą stronę.
- Max powiedz mu że musiałam iść do Herlinga.- rzucam szybko Max i zbieram plecak z podłogi. Mijam ludzi żeby jak najszybciej dojść do klasy. Widocznie musi być jakiś powód dlaczego ten chłopak nie jest odpowiednim towarzystwem skoro Steave i Nancy tak uważają.

||1228 słów

Stay with me || Billy Hargrove Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz