seven

3K 136 49
                                    


-Masz.Trzymaj.- chłopak podał mi bordową koszulkę. Odebrałam ją i szybko włożyłam na siebie. Gdy stałam koło biurka chłopaka spojrzałam na jego dzisiejszy wygląd. Bordowa koszula do połowy rozpieta, dopasowane jeansy i dopełniająca, cały strój, skórzana kurtka. Billy głośno włączył muzykę i położył się na łóżku. Gestem ręki pokazał żebym położyła się obok niego. Gdy to zrobiłam to wzięłam jego dłoń i zaczęłam się bawić jego palcami. Po pewnym czasie czułam że zaraz odpłynę, lecz wyrwał mnie z tego stanu głos dochodzący zza drzwi.
- Nie mam teraz czasu, Susan.- odkrzyknął Billy. Położył się blisko mnie i jego ręce oplotły mnie wokół mojego brzucha.
- Billy gdzie jest do cholery Max?- zdenerwowanemu głosowi towarzyszył trzask drzwiami.- Lizzie Wheeler. Co za niespodzianka.- gdy usłyszałam głos ojca Billy'ego od razu wstałam, a za mną chłopak.- Wybacz, że wam przeszkadzam lecz chciałbym porozmawiać z synem.- spojrzałam na chłopaka który wydawał się nieco przerażony A potem na jego ojca.- Suzie zaparz herbaty Lizzie. My musimy sobie pogadać jak ojciec z synem. - Posłusznie udałam się w stronę wyjścia. Ojciec Billy'ego zawsze przyprawiał mnie o dreszcze. Sam jego wygląd wywoływał strach. Poznałam go gdy kilka razy odbierał Max od Mike'a. Spojrzałam w stronę Susan i już wiedziałam że będzie źle. Była wystraszona. Gestem ręki zaprosiła mnie do kuchni. Widziałam W jej oczach błysk łez.
-Owocowa czy zwykła, kochanie?- grzecznie zapytała gdy weszliśmy do kuchni.
- Zwykła, pani Hargrove.- krzyki. Głośne krzyki z pokoju Billy'ego. Jego ojciec strasznie krzyczał na chłopaka, że aż słyszałyśmy w kuchni. Spojrzałam na mamę Max. Miała zamknięte oczy. Postanowiłam o nic nie pytać tylko grzecznie czekać.
- Co u mamy śłońce?- Suzie starała się z całych sił prowadzić normalną rozmowę pomimo głośnych krzyków.
-Bardzo dobrze, dziękuję że pani pyta.

Po niezręcznej chwili spędzonej z panią Hargrove podczas, której żadna z nas się nie odzywała, wyszedł ojciec Billy'ego, a za nim chłopak.
- Lizzie myślę że powinnaś jechać z Billy'm. Miło było Cię widzieć.- pan Hargrove uśmiechnął się w moją stronę, a ja tylko odpowiedziałam skrzywieniem twarzy co miało wyglądać jak uśmiech.
-Chodź Liz.- Billy był przygaszony i przestraszony. Jego oczy miały w sobie łzy. Podeszłam do niego szybko i pożegnałam z Suzie. Billy prędko prowadził mnie do auta.
- Gdzie jedziemy?- zapytałam zapinając pasy w aucie.
-Po Max. Zabiję ją kiedyś.- zdenerwowany chłopak szybko i z piskiem opon odjechał spod domu.- Mała gówniara wyszła oknem z domu. Jedziemy najpierw do Ciebie.

-Mamo, wróciłam!- zawołałam żeby mama mnie usłyszała. Przez całą drogę nie odzywałam się. Billy był na tyle zły, że jego knykcie pobladły przez mocny ucisk na kierownicy. Skierowałam się w stronę salonu i zobaczyłam spiącą Holly na kanapie i tatę na rozkładanym fotelu. Coraz częściej widzę taki widok.
- Poczekaj tu. Idę ją zanieść. - już miałam brać Holly na ręce kiedy Billy złapał mnie za nadgarstek.
- Ja ją wezmę.- chłopak wziął moją młodszą siostrę i po moich instrukcjach, trafił z nią do mojego pokoju. Holly ostatnio miała koszmary więc często ze mną spała. Gdy Billy ją położył na moim łóżku przykryłam ją szczelnie kołdrą i dałam jej buziaka w policzek. Bez słowa wyszłam z pokoju, a za mną Billy. Gdy byłam przy schodach zauważyłam mamę.
- Cześć Lizzie. Dobry wieczór.- mama uśmiechnęła się w stronę Billy'ego.
-Witam Pani Wheeler.- Billy uśmiechnął się zniewalająco do mojej mamy opierając się o framugę drzwi.- Czy nie ma u Pani mojej siostry? Koleżanka Mike'a, Max. Rude włosy. Mała.
- Och niestety nie. Pewnie jest u Willa. Chodź na dół dam ci adres.- Billy tylko się do niej uśmiechnął i zjechał wzrokiem.
- Ja zostaję. Holly u mnie zasnęła. Pójdę do niej.- byłam wściekła na Billy'ego. To moja matka halo! A ona wcale nie lepsza.- cześć.- oschłym tonem skierowałam słowa do Billy'ego i automatycznie odwróciłam się na pięcie. Nie będę go nawet słuchać. Po dzisiejszej sytuacji z jego rodzicami i moją matką mam dosyć. Nie patrząc na nich otworzyłam drzwi do mojego pokoju, a następnie zamknęłam na zamek. Nie chciałam żeby ktokolwiek dzisiaj mi zaprzątał głowę. Podczas gdy ja układałam koszulkę Billy'ego w kostkę i zakładała swoją, poczułam malutką dłoń szturchającą mnie w nogę.
- Co jest księżniczko? Dlaczego nie śpisz?- schyliłam się do Holly i wzięłam ją na ręce.
-Zły sen. O pająkach i potworach.- wystraszona Holls przecierała oczka z łez.
-Już dobrze. Zostaniesz dzisiaj u mnie dobra?- ponownie ją przykryłam kołdrą i dodatkowo położyłam się koło niej Holly tylko mruknęła mi coś koło ucha i zasnęła. A ja zaraz po niej.

Niedziela. Jedyny, totalnie wolny dzień od czegokolwiek. Żadnej nauki, rodzice w domu. Wczorajszy dzień wyczerpał mnie z energii na tyle, że dzisiaj wstałam o dziesiątej. Koło mnie Holly już nie było. Zawsze jest rannym ptaszkiem. Stając przed lustrem zauważyłam siniaka na biodrze. Dean. Wczoraj na tyle mocno mnie przytrzymał, że zostawił siniaka w postaci swoich palców na moim biodrze. Lekko przejechałam palcem po żółto fioletowym kawałku skóry i syknęłam. Postanowiłam zapomnieć o tym i szybko się ubrać. Czerwony sweter i idealnie dopasowane czarne jeansy dobrze ze sobą wyglądały.

Gdy zeszłam na dół przy stole zobaczyłam całą moją rodzinę i do tego przyjaciół mojego brata.
-Dzień dobry.- przywitałam się ze wszystkimi i zajęłam miejsce koło Dustina- Co tam u kota młody?- na moje pytanie każdy z chłopaków zakrztusił się jedzeniem które miał w ustach. Spojrzałam na nich i od razu dodałam.- Dobra nie było pytania.- Dustin odetchnął z ulgą. Myśleli że będę ich wypytywac. Zresztą jak zawsze, ale zostawiłam sprawę. Nic im nie jest, więc nie ma kłopotu.

Byłam w swoim pokoju praktycznie cały dzień. Mamy godzinę szóstą wieczorem, a ja leżę i patrzę w śnieżnobiały sufit. Mike i reszta chłopców siedzą w piwnicy, mama z Holly są na zakupach, tata na dole ogląda telewizję, a Nancy jest u Jonathana. Billy nie kontaktował się ze mną od wczorajszej sytuacji z moja mama. I dobrze. Kompletnie nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Jak na złość zadzwonił telefon. Już myślałam że caky dzień będę mieć spokój.
-Halo?- mówię do słuchawki telefonu.
- Ty, ja, pizza, komiksy. Co ty na to?
- Max jest szósta. Jutro jest szkoła.
- Billy'ego nie ma.
- Uh ubiorę się i za 20 minut jestem. Ale to nawet nie chodzi o niego.
- Słyszałam co się wczoraj stało w domu. Przepraszam że musiałaś to widzieć.
- Mad Max to nie twoja wina. Nie masz mnie za co przepraszać. Dwie hawajskie pamiętaj!
Mówiąc ostatnie słowa rozłączyłam się i zaczęłam zbierać rzeczy. Książki do szkoły, czyste ubrania i podstawowe rzeczy. Wzięłam jeszcze koszulkę Billy'ego żeby mu ją oddać.

Mając już wszystko, wzięłam deskę i pognałam w stronę domu Max. Nie uśmiechało mi się jechać w taką pogodę na desce, ale nie miałam wyboru. Nancy nie było, a tata spał. Po pół godzinnej jeździe stanęłam przed domem państwa Hargrove. Dzięki Bogu auta Billy'ego nie było. Zapukałam do drzwi i lo chwili otworzyła mi Max. Przywitałam się z nią I od razu gdy weszkyszmy do jej pokoju zaczęliśmy zajadać pizzę i gadać na różne tematy. Od nowej piosenki Queens po obgadywanie ludzi ze szkoły. Gdy była już dziesiąta postanowiłyśmy z Max iść spać.
- Mad Max idę to tylko odnieść Bill'yemu I zaraz wracam. Mój kawałek jesy ostatni!- powiedziałam na odchodne i skierowałam się w stronę pokoju Billy'ego. Po cichu weszłam mając nadzieję że chłopaka nie ma dalej. Na moje szczęście rzeczywiście go nie było. Zostawiłam koszulkę ppskładana na jego łóżku i cicho na palcach wróciłam do pokoju Max. Gdy już położyłam się na łóżku usłyszałam cichy głos.
-Lubisz go?- zapytała Max odwracając się w moją stronę.
-Kogo?- nie wiedząc o kogo chodzi zwróciłam głowę w kierunku dziewczyny.
-Mojego brata.
- No tak.
-Jesteście razem?- Max dalej ciągnęła.
- Nie wiem.- naprawdę nie wiedziałam. Billy nigdy się w prost nie zapytał czy będę jego dziewczyną.
- Lubi Cię. I to bardzo Lizzie.- maxie uśmiechnęła się do mnie i zamknęła oczy.
Myśląc o słowach dziewczyny, również zamknęłam oczy odpływając w krainę morfeusza.

||1284 słów

Stay with me || Billy Hargrove Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz