F i V e

239 39 14
                                    

— Niebieskie są lepsze niż czerwone— Baekhyun leży na leżaku. Unosi wysoko dłoń, trzymając opuszkami palców słodycz, który po odgryzienie małego kawałka ciągle wypada mu z dłoni. Żuje to świństwo kilkanaście długich sekund, aby po chwili znowu wepchać sobie kolorową żelkę do ust.

Kończy ten jeden nieszczęsny kabel po dobrej minucie. Sięga do paczki po kolejny, jęczy coś, że żółty to już totalna masakra, i że wolałby zjeść tuzin ogórków niż cukierek w tym kolorze. A w rezultacie w całości wpycha go sobie do ust, żując go zawzięcie, jakby toczył z nim walkę, pokazując mi, że nawet żółty żelek nie jest dla niego niczym wielkim. Mnie to osobiście komoletnie nie rusza, powoduje jedynie uśmieszek politowania kiedy chłopak lekko krzywi się czując syntetyczny smak cytryny w ustach. Udaję, że jestem zafascynowany i w pełni rozumiem jego wywody kiedy opowiada o swoich ulubionych słodyczach i jak rozprawia właśnie o tych nowych żelkach kablach, które niedawno sprowadzone zostały z Ameryki i pojawiły się w sklepach.

— Rozboli cię od nich brzuch. Nie można jeść tylu słodyczy— kręcę zrezygnowany głową, ale chłopiec szczególnie nie bierze sobie moich słów do serca. Spogląda na mnie spod ciemnych okularów i na przekór moim słowom, teatralizuje czynność jedzenia.

Odwraca głowę w przeciwnym do mojego kierunku, wzdycha coś pod nosem. Machnięciem dłoni odgania muchę, która wylądowała na jego brzuch. W końcu podnosi się i podchodzi do kamiennego murka, zza którego widać ciągnące się w dół domki i uliczki.

— Pójdziemy na plażę?— znowu odwraca do mnie wzrok.— Jest gorąco.

— Nie wolałbyś pójść z przyjaciółmi?

— Ty jesteś moim przyjacielem— wzrusza ramionami.— Już zapomniałeś?

Odepycha się drobnymi dłońmi od kamiennego murku i na nowo rusza w moim kierunku. Podchodzi coraz bliżej mnie, wlokąc się nogą za nogą. Włóczy nimi po mokrej trawie, która przykleja się do jego nagich bladych stóp. Staje za moim leżakiem i zaciska lekko dłonie na moich ramionach, zaczynając je masować.

— Jak mam cię namówić żebyś ze mną poszedł, co?— mruczy nachylając się do mojego ucha, a kiedy ciepły oddech nastolatka owiewa moją skroń wstaje gwałtownie, a następnie odwracam się do niego przodem.

— Nie musisz mnie namawiać Baekhyun— kręcę głową. Czuję dziwne zakłopotanie, spowodowane tą nagłą bezpośredniością chłopca. Nie za bardzo mi się to podoba, zwłaszcza, że istnieje między nami spora różnica wieku. To naprawdę frustrujace, że w przeciągu niecałych trzech tygodni Baekhyun zdążył zmienić się z zakłopotanego nieśmiałego chłopca, w tak bezpośredniego, a w niektórych momentach nieco wulgarnego dzieciaka.
— Po prostu... idź do domu wziąć swoje rzeczy i powiedz tacie, że wychodzisz.

Nastolatek unosi lekko brew, a po chwili śmieje się pogodnie i skocznym krokiem rusza do środka domu, aby chwilę później wybiec przez furtkę i kamienną ścieżką ruszyć do swojego domu.

***

Piasek na plaży w Étretat to coś zupełnie mistycznego. Nie ma tu ani ziarenka. Drobny mięciutki piasek jest tutaj zastąpiony niewygodnymi, dużymi, choć gładkimi z każdej strony kamieniami. Baekhyun w drodze na plażę opowiada mi, że w ubiegłe wakacje policja miała niemałą pożywkę względem turystów, którzy zabierali stąd owe kamienie w ramach darmowej pamiątki z miasteczka. Po drodze zatrzymujemy się również w sklepie, w którym zaopatrzyliśmy się w kilka drobnych przekąsek. Oczywiście wybiera Baekhyun i znaczną większość stanowią słodycze. Upierał się jeszcze, że chce wypić colę w sklepie, żeby mógł zwrócić butelkę i z zaoszczędzonych wcześniej kapsli dostać kolejną.

𝓁𝑒 𝓅𝑒𝓉𝒾𝓉 𝓅𝓇𝒾𝓃𝒸𝑒  «𝒸𝒽𝒶𝓃𝒷𝒶𝑒𝓀»Where stories live. Discover now