S i X

199 30 9
                                    

Po drodze do domu wstępuję jeszcze raz do sklepu. Dokładnie tego samego. Stoję przy ladzie trzymając w obu dłoniach niewielkie zakupy składające się z paczki kawy i siatki pomarańczy. Baekhyun stoi na drugiej stronie ulicy, oglądając w sklepie z pamiątkami pocztówki i naszyjniki z muszelek. Poprawia zsuwające się na czubek nosa okulary i uśmiecha się widząc zabawny obrazek. Podnosi wzrok znad bibelotów i napotyka na ten mój. Kiedy orientuje się, że patrzę dokładnie na niego zaczyna energicznie machać mi ręką. Uśmiecham się pod nosem i odpowiadam na jego drobny gest. Jestem tak zajęty tą niepozorną czynnością, że kasjerka musi zwrócić się do mnie po raz drugi, abym zorientował się, że nadeszła już moja kolej do skasowania zakupów.

— Czy coś jeszcze?— Pyta kiedy w końcu schodzę na ziemię i podaje jej kawę oraz owoce.

— Tak— mówię przeciągając lekko samogłoskę.— Lucky strike, jedną paczkę.

— Niestety już się skończyły.

— Ah... to camele niech będą— kiwam lekko głową, ciągle zerkając w stronę Baekhyuna przymierzającego naszyjniki.

— Razem trzydzieści franków— uśmiecha się pogodnie. Kobieta jest bardzo przesympatyczna. Uśmiecham się do niej serdecznie i podsuwam bliżej kasy pieniądze, z dodatkowymi ekstra pięcioma frankami za bycie miłym człowiekiem. Wychodzę nim orientuje się, że pod banknotem leży dodatkowa moneta. Rozglądam się przed przejściem przez jezdnie i podchodzę do Baekhyuna, który nadal zajęty jest oglądaniem kolorowych widokówek.

— Zobacz jaka ta jest ładna— podsuwa mi pod twarz pocztówkę.— Nawet widać twój dom.

— Rzeczywiście bardzo ładna— kiwam lekko głową.— Możesz wybrać trzy, później wyślemy.

— Komu?— pyta obracając nienaprawiona stojak, który piszczy raniąc moje i Baekhyuna uszy.

— Mojej rodzinie i koledze z pracy— wzdycham opierając się dłonią o tabliczkę, na której widnieje informacja o pięćdziesięcioprocentowej zniżce na każdą kiczowatą figurkę małego marynarza.

— To chyba fajne— mówi wyciągając z przegrody stojaka kolejną kartkę.— Tak wysyłać listy i pocztówki. Ja nikomu nigdy nie wysyłałem, szkoda.

— Nikomu?

— A komu mógłbym? Tata jest ze mną, znajomych nie mam zbyt wielu...— wzruszył ramionami.

— A reszta rodziny? Twoja mama?— Pamiętam, że starszy Byun opowiadał mi kiedyś, że niestety nie mogą mieszkać razem z żoną z kilku przyczyn osobistych. Nie dowiedziałem się jednak nigdy jakich, a pytanie o życie prywatne było zwyczajnie w świecie niegrzeczne. To Byun był psychologiem, nie ja; a przynajmniej tak to sobie tłumaczyłem. Zresztą, wystarczyło, że musiał zaprzątać sobie myśli moimi problemami, nie chciałem dokładać mu wspomnień o swoich.

Baekhyun na wspomnienie o rodzinie i matce jakby zesztywniał. Mamrocze coś pod nosem, wbija wzrok w widokówki, a po chwili niezręcznej ciszy uśmiecha się jak gdyby nigdy nic.

— Te są najładniejsze— podaje mi je i wchodzi do środka sklepu, zostawiajac mnie w tyle. Ten drobny chłopak jest dla mnie naprawdę wielką i trudną do rozwiązani zagadką. Raz jest wulgarny i arogancki, aby chwilę później znowu zmienić się w nieśmiałego, cichego i skrytego chłopca. Może to jakieś rozdwojenie jaźni? Nie mam pojęcia. Przeglądam chwilę trzy wybrane pocztówki i uśmiecham się nieznacznie kiedy na każdej z nich, gdzieś w oddali, na jednym zdjęciu z kolażu, widzę żółtą willę.

𝓁𝑒 𝓅𝑒𝓉𝒾𝓉 𝓅𝓇𝒾𝓃𝒸𝑒  «𝒸𝒽𝒶𝓃𝒷𝒶𝑒𝓀»Where stories live. Discover now