4. Bądź dla niego miła.

1.6K 71 17
                                    

Michonne była bardzo ładną i wysportowaną kobietą, posługiwała się mieczem jakby była jakimś samurajem ale pasowało to do niej.

- Więc to ty jesteś ta słynna [T.I].- zaśmiała się a ja spojrzałam na nią pytająco- Carl cały czas o tobie gada.- spojrzała na mnie z uśmiechem

- Słucham?- stanęłam w miejscu i czekałam na rozwinięcie jej wypowiedzi

- Chyba się mu podobasz.- przekręciłem oczami i złapałam się za głową

- Michonne, ale on jest dzieckiem. Ile on ma lat 13? Nawet nie.- kobieta zaczęła się śmiać na co ja też zareagowałam śmiechem- Co ja mam zrobić? Nie powiem mu prosto że ma się odwalić.

- Bądź dla niego miła. Ja z nim porozmawiam.

- Dzięki, za informację też.- brunetka ruszyła dalej, a ja za nią. Trochę porozmawialiśmy i po około dwóch godzinach byliśmy na miejscu. Wydaje mi się że mógł być to żłobek.

Okno od tyłu było otwarte więc skorzystaliśmy z tego. Wszędzie walały się brudne,małe ubranka i zabawki, w dzisiejszym świecie wyglądało to strasznie.

- Szukamy jedzenia i jakiś tam pierdół.- kobieta zniknęła w pomieszczeniu po prawej więc ja skierowałam się na lewo. Dobrze trafiłam, była to jakaś kuchnia. Przeszukałam wszystkie szafki, znalazłam kaszki i papki dla dzieci które wzięłam. Zauważyłam apteczkę która leżała pod stołem. Była pełna więc także ją zabrałam. W następnej sali zaatakował mnie jeden sztywny ale szybko się z nim uporałam, wyglądał trochę jakby tu pracował, może jako niania. Tak szybko jak tu weszłam wyszłam ponieważ w całej sali leżały poduszki i nic po za tym. Skierowałam się do Michonne. Kobieta siedziała na krześle przy kołysce, podeszłam bliżej i zauważyłam białą pościel z plamą krwi a pod nią leżało prawdopodobnie dziecko.

- Michonne?- brunetka otarła policzki i wstała- Wszystko okej?- pokręciła delikatnie głową na boki i mnie przytuliła co ja odwzajemniłam. Musiało być to dosyć trudne dla niej doświadczenie, nie chciałabym być na jej miejscu. Trochę po staliśmy w ciszy. Mocno ją trzymalam jakby miała upaść.

- Znalazłaś coś?- oderwała się ode mnie i stanęła prosto trzymając prawą ręką miecz z tyłu siebie jakby miała go zaraz wyjąć.

- Kaszki, ogólnie jakieś jedzenie i apteczkę.- pokazałam jej plecak wypchany rzeczami

- Ja nic z tych rzeczy ale zabrałam kilka książek i zabawek. Mogą się przydać.- kobieta poszła po torbę i chwyciła mnie za rękę- Idziemy?- mruknęłam na tak i zaczęliśmy wracać do więzienia.

POV. Daryl

Zauważyłem Rick'a bawiącego się z Judith. Dawno z nim nie rozmawiałem wiec lekko uśmiechając się na widok ojca z córką podszedłem do nich.

- Rick czemu akurat ją posłałeś z Michonne?- mężczyzna spojrzał na mnie ze zdziwieniem.

- Obie są świeże u nas i chcę, żeby zapracowały na pobyt tutaj, a co?- podał córce zabawkę i wstał zakładając ręce na biodra. Przełknąłem ślinę, w sumie sam nie wiedziałem czemu się o to zapytałem.

- A to nie jest tak że najmniej się o nie boisz?- brunet pokręcił głową i z uśmiechem nachylił się do dziewczynki- Rick?- zmarszczyłem brwi

- Może, nie wiem znam je najkrócej. Może jest tak jak mówisz, może posłałem je bo jak zginą to nie będzie to najgorsza strata, a może Michonne przyszła i sama to zaproponowała, prosząc też o to by [T.I.] z nią poszła.- pokręciłem głową i wyszedłem na plac, zaczynało padać i robić się ciemno. Oparłem się płot i zapaliłem fajkę.

- Dziękuję za pomoc.- usłyszałem głos Michonne, za bardzo mnie to nie ruszyło- Cześć Daryl.- kiwnąłem dłonią na przywitanie

- Nie ma za co.- to już tak, szybko odwróciłem się w stronę dziewczyny. Szła w podskokach trzymając plecak w dłoni. Była odrobinę brudna, a jej [K.W.] włosy mokre od deszczu opadały jej na twarz, wyglądala nawet ładnie.- Daryl? Co ty tutaj robisz? Rozchorujesz się, a to w sumie stój tu.- zatrzymała się na chwilę i poprawiła fryzurę

- Gdzie byłaś?- to wypaliłem, czułem jak wypieki powoli wpadają na moje policzki.

- Nie wiesz?- podniosła jedną brew ku górze i czekała na odpowiedź

- No nie.- z niewiadomych mi przyczyn dalej brnąłem w swoją głupotę. Muszę zacząć myśleć co mówię za nim to powiem. Dziewczyna przygryzła wargę ze śmiechu, zauważyłem że często to robi

- Byłam z Michonne szukać rzeczy dla Judith. Sam mi powiedziałeś, że Rick mnie o to prosi.- rzuciła we mnie plecakiem i skierowała się do więzienia.

- [T.I.]?- zatrzymała się i stanęła tyłem do mnie, nic nie mówiła uznałem że mogę kontynuować- Chcesz iść ze mną na polowanie jutro?

- Żeby znowu cię uratować?- prychnęła- No pewnie.- ucieszyłem się, bardzo. [K.W.] znikła w budynku a ja dokończyłem palić.

~~~~~~~~~~~

Czyżby coś się stało Daryl'owi?
Postaram się wkładać nowe rozdziały jak najszybciej kochani.

Miłej nocy <3

Daryl Dixon X CzytelnikWhere stories live. Discover now