Ostatni rozdział z maratonu tak na dobranoc 🥰
~~~~~~~~~~~
POV. [T.I.]
Usiadłam na kocu który Evans tutaj zostawił, by naprawdę miękki. Spojrzałam w dół, zaczęło schodzić się co raz więcej trupów, ale nie panikowałam ponieważ w tym sektorze to normalne. Tutaj nikt nie przychodzi oraz jest odgrodzony od naszego więc nie zaatakują niespodziewanie. Edward już dawno znikł za murami i tak naprawdę zaczęło mi się nudzić. Policzyłam zombiaki, dwadzieścia sześć w sumie, osiemnaście kobiet, sześć mężczyzn i dwóch nie wiadomo. Położyłam się na plecach i zamknęłam oczy, słońce przyjemnie grzało i gdyby nie chrząkania od dołu byłoby cudownie. Nie do końca wiem dlaczego tutaj zostałam, nie miałam nic do roboty, totalnie zapomniałam o propozycji polowania o stwierdziłam że Dixon już dawno pojechał. Także napawałam się witaminą D.
- Jak zamierzałaś stąd wyjść? Przez tyle sztywnych.- ktoś zasłonił mi słońce. Z przymrużeniem podniosłam jedną powiekę i ujrzałam ciemnoskórą.- O hej, nie śpisz. Przesuń się, chce usiąść.- zrobiłam to co kazała i wyprostowałam ciało.
- Co ty tu robisz Michonne?- kobieta pokiwała głową i spojrzała na mnie głupio
- Pierwsza zadałam pytanie.- wziełam głęboki oddech i spojrzałam przed siebie na zniszczoną część budynku- Jestem tu bo usłyszałam jak Carl mówi że był w sektorze B bo poszedł za Daryl'em...- zmarszczyłam brwi i przekrzywiłam głowę- ...który szedł za tobą i Edwardem, tak? Edwardem?- kiwnęłam na tak- No Rick go ostro zaczął wyzywać że tu był, że jest tu nie bezpiecznie, a że ty miałaś nie dawno zdejmowane szwy i dziwny atak zaczęłam się martwić. Starszy Grimes mnie zauważył i kazał sprawdzić, bo Edward jest w naszym bloku więc jestem.- uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na niebo- Ładnie dzisiaj.
- Daryl za mną szedł?- kobieta kiwnęła na tak- Ciekawe. Porozmawiam z nim później. Hej Michonne jak w ogóle poznałaś Rick'a i resztę?- ciemnoskóra przekręciła oczami i tym razem wzrokiem uciekła na szwendaczy.
- Chodząc bez celu spotkałam Andreę, która była kiedyś w grupie Rick'a, tylko musieli uciekać z miejsca w którym byli osiedleni przez stado i ona została sama. Pomagłyśmy sobie nawzajem i znaleźli nas ludzie Gubernatora. Andrea i ja pojechaliśmy z nimi wierząc w ich kłamstwa o ciepłej wodzie, działającym mieście, ale ja uciekłam tylko gdy zauważyłam jaki on na prawdę jest. Zmuszona tym trafiłam na to miejsce i początkowo Rick mnie nie chciał ale udało innym się go przekonać. Tak to się stało.- wzdrygnęła ramionami
- Co stało się z Andreą?- poprawiłam swoją pozycje i wbiłam wzrok w brunetkę
- Nie wiem. Powiedziałam reszcie wszystko i również uznali że nie ma sensu po nią iść. Została z nimi z własnej woli. Jeszcze jakieś pytania proszę pani?- roześmiała się z przymrużonymi oczami
- Kto to jest ten Gubernator?- Michonne pokręciła głową i znów się wzrygła.- Dobra to wracajmy lepiej.- wstałam i podałam jej dłoń
- Jest ich dużo, przejdziemy?-
- Oczywiście, kto jak nie my.- szturchnęłam ją w ramie i powoli zeszliśmy na dół- Ja prawo ty lewo. Jakby coś poszło nie tak to spierdalaj, ratuj siebie.
- Wszystko pójdzie okej.- wybiegłyśmy żeby ominąć ich jak najwięcej. Miałam już sięgnąć po swoją broń, gdy okazało się że zostawiłam ją na górze. Przywaliłam jednemu z pięści, po czym któryś z nich chwycił mnie za włosy. Kopnęłam go jak tylko mogłam, ten przewrócił się a ja szybko zgniotłam mu głowę stopą.- O byłeś chłopem.- doliczyłam go do mężczyzn i chwyciłam rurę leżącą przy jego brzuchu. Wziełam zamach i uderzyłam powietrze ponieważ szwendacz leżał już z strzałą w głowie.
- Biegnij!- usłyszałam Daryl'a, ale nie wiedziałam gdzie się znajduje. Zrobiłam jednak to co rozkazał i udałam się zwinnie do muru dzielącego bloki.
- Michonne!- rozejrzałam się za brunetką
- Tu jestem!- spojrzałam w górę. Kobieta siedziała na murze i przebijała czaszki mieczem.- Skacz!- krzyczenie nie było za mądre ale nie miałam wyjścia. Większość trupów wędrowało do mnie więc wierząc że Michonne już tam jest wyszłam zakluczając wejście.
- Kto zabiera dziewczynę na taką randkę. W dodatku ją tam zostawiając.- zdyszana dziewczyna podbiegła do mnie i oparła się o betonową ścianę.
- Kto zostawia broń szykując się do walki.- odpowiedziałam również zmęczonym głosem po czym obydwie zaczełyśmy się śmiać
- Jesteś głupia czy co! Mogłyście tam zginąć, bo co?! Bo sobie wymyśliłaś randeczke z twoim chłoptasiem który siedzi sobie teraz z Beth!- Nastrój zepsuł Daryl który pojawił się przede mną w kilka sekund i wydzierał się tak że nie słyszałam nawet charczenia. Zmęczona wyminełam go szturchając w ramie, ten już się nie odezwał. Wydawał się być ...zazdrosny?
- Beth? Dlaczego z Beth?- przyspieszyłam krok zadając sobie to głupie pytanie w kółko. Wbiegłam na nasz sektor i rzeczywiście zobaczyłam jak Edward siedzi śmiejąc się z trochę czerwoną dziewczyną. Zacisłam pięści i przechodząc zaraz obok nich weszłam do więzienia.
- [T.I.]? Ej czekaj to nie jak myślisz!- jego słowa nie zatrzymały mnie. Zdenerwowana całą tą sytuacją chciałam koniecznie znaleźć Maggie i się jej wygadać.
- Rick długo ich nie ma. Rick trzeba coś zrobić.- Hershel siedział wpatrzony z wyrzutami w Grimes'a. Moja złość powoli ustępowała a na jej miejscu pojawiało się zaniepokojenie.
YOU ARE READING
Daryl Dixon X Czytelnik
FanfictionOpowieść oparta na świecie TWD, który był jej inspiracją. Nie które fakty są pozmieniane. ! NIE POPRAWIONA! 1 w #TWD 13.04.2021 1 w #Daryl 9.05.2021 1 w #Daryldixon 10.05.2021 1 w #TheWalkingDead 9.08.2021