4

17.4K 865 814
                                    

   W ciągu dnia Midoriya nie robił nic szczególnego. Cały czas siedział na telefonie i pisał z jego znajomymi. Postanowił nie mówić im o sytuacji, w której się znajdował. On sam nie do końca wszystkiego rozumiał, więc wolał na razie zostawić to dla siebie. Todoroki w tym czasie siedział za biurkiem na komputerze i kończył swoją pracę. Głównie to wypisywał do rodzin, którym oddał dzieci. Chciał wiedzieć, czy wszystko dobrze. Zazwyczaj pierwsze dni były tragicznie, ale potem dzieci przyzwyczajały się do nowego środowiska. To nie było tak, że dzieci całkowicie były oddzielone ze swoimi biologicznymi rodzicami. Mogli się z nimi spotykać kiedy tylko chcieli. Todoroki był zadowolony ze swojej pracy.

***

   Wieczorem Midoriya oraz Todoroki w ciszy siedzieli w salonie i oglądali telewizję. Zielonooki nie zauważył nawet, że mężczyzna co jakiś czas przesuwał się do niego bliżej. W końcu był na tyle blisko, by mógł go położyć na kanapie i położyć się nad nim, podpierając się rękami. Tak jak pomyślał, tak zrobił. Rzucił się na młodszego, co bardzo go zdziwiło. Złapał go za nadgarstki, aby nie mógł uciec. Midoriya patrzył na niego cały przerażony. Myślał, że Todoroki chciał mu coś zrobić. Mężczyzna zbliżył swoją twarz do jego. Do złączenia ich ust dzieliły milimetry. Shoto postanowił to wykorzystać i pocałował namiętnie jego podopiecznego. Midoriya nie mógł uwierzyć w to, co się dzieje. Trochę czasu zajęło mu przetworzenie wszystkiego w swojej głowie i niepewnie odwzajemnił pocałunek. Niedługo po tym przerwali, gdyż zabrakło im powietrza. Todoroki wstał z kanapy i przetarł swoje usta, które były ze śliny. Midoriya spoglądał na niego zdyszany. Po chwili jednak zdał sobie sprawę z czynu, jakiego dokonali i wstał jak poparzony.

— T-To była napaść seksualna! — krzyknął zielonowłosy.
— Wcale nie. Odwzajemniłeś, więc też tego chciałeś — oznajmił Todoroki jak gdyby nigdy nic, co zatkało Midoriyę.
— D-Debil.. — tylko to przyszło na myśl młodszemu.

***

    Następnego dnia była niedziela. Midoriya postanowił przejść się po okolicy, aby trochę ją poznać. Ubrał się, zjadł śniadanie i wyszedł.

    Dzielnica, w której mieszkali nie należała do biednych. Wręcz przeciwnie, bo była jedną z najbogatszych. Każdy dom, jaki mijał był cudnie ozdobiony. Powoli cieszył się z tego, że mieszka w takiej okolicy. Błądząc i zwiedzając, spostrzegł wielką bramę prowadzącą do parku. Postanowił wejść tam. Nie żałował swojej decyzji. Park był wypełniony drzewami wiśni, z których spadały pojedyńcze płatki. Niedaleko bramy znajdowało się oczko wodne, a na nim kładka. Midoriya wszedł na nią i usiadł, aby popatrzeć w wodę. Zauważył, że w wodzie pływały różnokolorowe ryby. Co chwilę jakaś ryba wyskakiwała z wody i wpadała w nią znowu. Niby to nie było nic ciekawego, ale chłopaka bardzo to usatysfakcjonowało. Mógł zostać tu na zawsze. Nagle poczuł na swoim ramieniu czyjś dotyk. Gwałtownie się odwrócił i zastał tam Todorokiego.

— CZY TY CHCESZ ABYM NA ZAWAŁ ZSZEDŁ? — krzyknął Midoriya. — CO TY TU ROBISZ W OGÓLE?
— Śledziłem cię, a co? — odparł Todoroki jak gdyby nigdy nic.
— Wiedziałem, że jesteś jebnięty, ale żeby aż tak bardzo?

    Ostatecznie oboje usiedli na kładce i obserwowali wodę. Nie odzywali się praktycznie, tylko Midoriya co jakiś czas kątem oka obserwował Mieszańca. Po chwili poczuł, że mężczyzna łapie go za rękę. On zamiast wyrwać dłoń, niepewnie ją chwycił mocniej i znów wsłuchiwał się w szum wody. Kąciki ust Todorokiego natomiast uniosły się. 

— Romantycznie, prawda? — odezwał się rozbawiony Shoto.
— Zboczeniec.. — wyszeptał Midoriya, rumieniąc się.

Sprzedany | TododekuDonde viven las historias. Descúbrelo ahora