Dzień 17 (część 4)
Dźwięk przekręcanego klucza, otwieranych drzwi no i lekki trzask oznajmujący zamknięcie ich.
Mike wrócił do domu.Położył dwie siatki z zakupami na podłodze i zdjął buty.
W domu Wheelerów roznosił się głośny dźwięk wydawany przez telewizor. Ted znowu oglądał jeden z tych swoich durnowatych programów. (Biedna Holly nie obejrzy bajeczki;((() Dało się również słyszeć głośny krzyk Caren skierowany do męża z prośbą wyciszenia jej zdaniem "Głupiego Pudła". Codzienność.
Chłopak wziął reklamówki i skierował się do kuchni. Wchodząc zauważył swoją siostrę Nancy, ale próbował nie zwracać na nią uwagi.
Zaczął wypakowywać zakupy w ciszy.
Sama zamyślona Nancy dopiero po chwili zauważyła, że jej brat wrócił i stał może niecały metr od niej.- Oo już jesteś. Kupiłeś mi to o co ciebie prosiłam?
- Ta.. - pokiwał głową i podał siostrze dwa batony
- Dzięki - lekko się uśmiechnęła patrząc na Mike'a, któremu mało co ser z rąk nie wypadł jak wkładał go do lodówki.
- Wszystko w porządku? - zapytała lekko zaniepokojona otwierając to co przed chwilą dostała od brata
- Tak - powiedział cicho
- Pokaż mi się tu - ugryzła batona i podeszła do niego bliżej
- O co ci chodzi? - podniósł lekko głos
- Odwróć się do mnie, proszę -
Mike odwrócił się do siostry błądząc wzrokiem gdzieś tam po podłodze.- Płakałeś. -
- Co? - popatrzył na nią z udawanym zdziwieniem
- Płakałeś - powtórzyła
- Nie?
- Tak
- Nie.
- To dlaczego masz całe czerwone oczy? - spojrzała na niego pytająco, a ten przetarł twarz
- Nie płakałem. To tylko alergia.. przecież wiesz, że mam alergię na.. -.
Nie dane mu było jednak dokończyć ah biedny Mikeyy
- Mamo!! Chodź tutaj!! - Nancy krzyknęła po czym uśmiechnęła się szeroko do brata
- Co ty do cholery wyprawiasz!? - powiedział podniesionym głosem
- Ze mną nie chcesz rozmawiać.. to porozmawiasz z mamą kochaniutki -
- W życiu! - krzyknął
- Co tu się dzieje? - pani Wheeler weszła do kuchni
- Mike ma jakiś problem -
- Nie mam żadnego problemu! To ty masz problem ze sobą.. - powiedział do Nancy
- Uspokój się natychmiast! - Caren krzyknęła
- Wiecie co? Wychodzę. - wziął szybko colę z reklamówki i wyszedł z pomieszczenia
- Mike! uh.. - matka obojga westchnęła po czym odwróciła się do córki
- Co się z nim stało? - zapytała ze zdziwieniem- Właśnie nie wiem.. wrócił przed chwilą jakiś taki smutny i wyglądał tak jakby płakał.. tylko nic mi nie chciał jak zwykle powiedzieć.. - spuściła głowę w dół
- Oh Nancy.. wiesz.. to trzeba na
spokojnie-.-- Próbowałam już i tego! .. nic nie daje.. -
- Uspokój się.. ja się nim zajmę.- uśmiechnęła się do córki
- Dobrze.. - odwzajemniła uśmiech
Nastąpiła chwila ciszy po czym Caren się odezwała.- Może Jane z nim zerwała?-
- Nie.. to nie możliwe.. -
- Dlaczego? Przecież on ją tak strasznie kocha, a ona .. dziwna jest czasami.. -
- On by po niej nie płakał.. - powiedziała do cichu do siebie
- Słucham? -
- Nic, nic mamo.. ja pójdę na górę, a ty idź do Mike'a, pewnie jest w piwnicy.-
- Nancy... -
- Paaa -
- Ahh te dzieci - powiedziała cicho Caren, po czym udała się do piwnicy.
Otworzyła drewniane drzwi i powoli zeszła po starych skrzypiących schodach.
Mike leżał na kanapie na brzuchu z głową w poduszce.
Caren stanęła przed kanapą miała już coś powiedzieć, ale jej syn zrobił to pierwszy.- Czego? - powiedział wkurzony nadal leżąc
- Chcę z tobą porozmawiać. - powiedziała stanowczo
- Fajnie, że chociaż udajesz, że się mną interesujesz mamo - zaśmiał się ironicznie
- Mike.. wysłuchaj mnie-.-
- Gdyby Nancy ciebie nie zawołała nawet byś nie zauważyła, że wróciłem. Nie oszukujmy się mamo, ale szczerze ostatnio masz mnie w dupie. -
- Słownictwo. - powiedziała lekko podniesionym głosem
- Przepraszam. -
- Ahh - usiadła na kanapie, a Mike podwinął nogi.
- Tu nie chodzi o Nancy czy by mnie zawołała czy nie, ale o to, że ostatnio zauważyłam, że dziwnie się zachowujesz. ( O nie )
- Dlaczego tak uważasz? - przekręcił się na bok
- Usiądź jak ze mną rozmawiasz -
Chłopak westchnął i usiadł, popatrzył na mamę z zakłopotaniem, a ta go przytuliła. Siedział nieruchomy
- Nie płacz. - otarła łzy z jego twarzy
- Wcale nie pł-.-
- Ciii - pogłaskała go po plecach
Siedzieli chwilę w ciszy.
- Nie wiem czy mogę ci o tym powiedzieć mamo.. (nie mogę na 100%) - odsunął się
- Ahh czyli jednak coś się stało - uśmiechnęła się
- Nie! znaczy tak, ale nie bierz tego na poważnie i nie przejmuj się tym (idiota) -
- Powiesz mi wreszcie? - zapytała zdenerwowana
Nagle z krótkofalówki dało się słyszeć głos. Dziewczęcy głos. Wybawicielka.
- Mike jesteś tam? (boże czemu ona)
Jak poparzony wstał z kanapy.
- Tak jestem! Coś się stało El? -
- Chcę prosić ciebie o pomoc. Mógłbyś za parę minut wpaść do mnie? (o nie nie nie)
- Jasne -
- Dzięki.. kocham cię wiesz? -
- J-ja ciebie.. też. -
- No to do zobaczenia. Bez odbioru. (muszę tam iść?)
Odłożył krótkofalówkę i odwrócił się do mamy.- Muszę iść mamo.. yyy będę później - wbiegł na schody
- Nie powiedziałeś mi nic.. -.-
- To yy papa mamo! - wybiegł nie oglądając się za siebie
- Nie bądź za długo! - krzyknęła do niego lecz nie była pewna czy ją usłyszał.
To nie tak, że los postanowił odpuścić Mike'owi i uratować go przed prawdą. On sam domyślał się, że ona go obserwuje. Cały czas czuł się obserwowany..
Kiedy to się skończy?A może by się tak.. postawić? ..
--------
no w końcu ✌️✨
opłacało się zrobić przerwę patrząc na moje nowe oceny ha
miłych ferii
buźka☺️☁️
ΔΙΑΒΑΖΕΙΣ
†«'~•𝓳𝓾𝓼𝓽 𝓫𝔂𝓵𝓮𝓻•~'»† 𝒶𝓊
Ποίηση| Should I stay or should I go? | "Will niepewnie podszedł do chłopaka i go przytulił. - Nigdy cię nie zostawię."