💙~•5•~💙

2.7K 151 269
                                    

Dzień 17 (część 4)





Dźwięk przekręcanego klucza, otwieranych drzwi no i lekki trzask oznajmujący zamknięcie ich.
Mike wrócił do domu.

Położył dwie siatki z zakupami na podłodze i zdjął buty.

W domu Wheelerów roznosił się głośny dźwięk wydawany przez telewizor. Ted znowu oglądał jeden z tych swoich durnowatych programów. (Biedna Holly nie obejrzy bajeczki;((() Dało się również słyszeć głośny krzyk Caren skierowany do męża z prośbą wyciszenia jej zdaniem "Głupiego Pudła". Codzienność.

Chłopak wziął reklamówki i skierował się do kuchni. Wchodząc zauważył swoją siostrę Nancy, ale próbował nie zwracać na nią uwagi.
Zaczął wypakowywać zakupy w ciszy.
Sama zamyślona Nancy dopiero po chwili zauważyła, że jej brat wrócił i stał może niecały metr od niej.

- Oo już jesteś. Kupiłeś mi to o co ciebie prosiłam?

- Ta.. - pokiwał głową i podał siostrze dwa batony

- Dzięki - lekko się uśmiechnęła patrząc na Mike'a, któremu mało co ser z rąk nie wypadł jak wkładał go do lodówki.

- Wszystko w porządku? - zapytała lekko zaniepokojona otwierając to co przed chwilą dostała od brata

- Tak - powiedział cicho

- Pokaż mi się tu - ugryzła batona i podeszła do niego bliżej

- O co ci chodzi? - podniósł lekko głos

- Odwróć się do mnie, proszę -
Mike odwrócił się do siostry błądząc wzrokiem gdzieś tam po podłodze.

- Płakałeś. -

- Co? - popatrzył na nią z udawanym zdziwieniem

- Płakałeś - powtórzyła

- Nie?

- Tak

- Nie.

- To dlaczego masz całe czerwone oczy? - spojrzała na niego pytająco, a ten przetarł twarz

- Nie płakałem. To tylko alergia.. przecież wiesz, że mam alergię na.. -.

Nie dane mu było jednak dokończyć ah biedny Mikeyy

- Mamo!! Chodź tutaj!! - Nancy krzyknęła po czym uśmiechnęła się szeroko do brata

- Co ty do cholery wyprawiasz!? - powiedział podniesionym głosem

- Ze mną nie chcesz rozmawiać.. to porozmawiasz z mamą kochaniutki -

- W życiu! - krzyknął

- Co tu się dzieje? - pani Wheeler weszła do kuchni

- Mike ma jakiś problem -

- Nie mam żadnego problemu! To ty masz problem ze sobą.. - powiedział do Nancy

- Uspokój się natychmiast! - Caren krzyknęła

- Wiecie co? Wychodzę. - wziął szybko colę z reklamówki i wyszedł z pomieszczenia

- Mike! uh.. - matka obojga westchnęła po czym odwróciła się do córki
- Co się z nim stało? - zapytała ze zdziwieniem

- Właśnie nie wiem.. wrócił przed chwilą jakiś taki smutny i wyglądał tak jakby płakał.. tylko nic mi nie chciał jak zwykle powiedzieć.. - spuściła głowę w dół

- Oh Nancy.. wiesz.. to trzeba na
spokojnie-.-

- Próbowałam już i tego! .. nic nie daje.. -

- Uspokój się.. ja się nim zajmę.- uśmiechnęła się do córki

- Dobrze.. - odwzajemniła uśmiech
Nastąpiła chwila ciszy po czym Caren się odezwała.

- Może Jane z nim zerwała?-

- Nie.. to nie możliwe.. -

- Dlaczego? Przecież on ją tak strasznie kocha, a ona .. dziwna jest czasami.. -

- On by po niej nie płakał.. - powiedziała do cichu do siebie

- Słucham? -

- Nic, nic mamo.. ja pójdę na górę, a ty idź do Mike'a, pewnie jest w piwnicy.-

- Nancy... -

- Paaa -

- Ahh te dzieci - powiedziała cicho Caren, po czym udała się do piwnicy.
Otworzyła drewniane drzwi i powoli zeszła po starych skrzypiących schodach.
Mike leżał na kanapie na brzuchu z głową w poduszce.
Caren stanęła przed kanapą miała już coś powiedzieć, ale jej syn zrobił to pierwszy.

- Czego? - powiedział wkurzony nadal leżąc

- Chcę z tobą porozmawiać. - powiedziała stanowczo

- Fajnie, że chociaż udajesz, że się mną interesujesz mamo - zaśmiał się ironicznie

- Mike.. wysłuchaj mnie-.-

- Gdyby Nancy ciebie nie zawołała nawet byś nie zauważyła, że wróciłem. Nie oszukujmy się mamo, ale szczerze ostatnio masz mnie w dupie. -

- Słownictwo. - powiedziała lekko podniesionym głosem

- Przepraszam. -

- Ahh - usiadła na kanapie, a Mike podwinął nogi.

- Tu nie chodzi o Nancy czy by mnie zawołała czy nie, ale o to, że ostatnio zauważyłam, że dziwnie się zachowujesz. ( O nie )

- Dlaczego tak uważasz? - przekręcił się na bok

- Usiądź jak ze mną rozmawiasz -

Chłopak westchnął i usiadł, popatrzył na mamę z zakłopotaniem, a ta go przytuliła. Siedział nieruchomy

- Nie płacz. - otarła łzy z jego twarzy

- Wcale nie pł-.-

- Ciii - pogłaskała go po plecach

Siedzieli chwilę w ciszy.

- Nie wiem czy mogę ci o tym powiedzieć mamo.. (nie mogę na 100%) - odsunął się

- Ahh czyli jednak coś się stało - uśmiechnęła się

- Nie! znaczy tak, ale nie bierz tego na poważnie i nie przejmuj się tym (idiota) -

- Powiesz mi wreszcie? - zapytała zdenerwowana

Nagle z krótkofalówki dało się słyszeć głos. Dziewczęcy głos. Wybawicielka.

- Mike jesteś tam? (boże czemu ona)

Jak poparzony wstał z kanapy.

- Tak jestem! Coś się stało El? -

- Chcę prosić ciebie o pomoc. Mógłbyś za parę minut wpaść do mnie? (o nie nie nie)

- Jasne -

- Dzięki.. kocham cię wiesz? -

- J-ja ciebie.. też. -

- No to do zobaczenia. Bez odbioru. (muszę tam iść?)
Odłożył krótkofalówkę i odwrócił się do mamy.

- Muszę iść mamo.. yyy będę później - wbiegł na schody

- Nie powiedziałeś mi nic.. -.-

- To yy papa mamo! - wybiegł nie oglądając się za siebie

- Nie bądź za długo! - krzyknęła do niego lecz nie była pewna czy ją usłyszał.

To nie tak, że los postanowił odpuścić Mike'owi i uratować go przed prawdą. On sam domyślał się, że ona go obserwuje. Cały czas czuł się obserwowany..
Kiedy to się skończy?

A może by się tak.. postawić? ..





--------

no w końcu ✌️✨

opłacało się zrobić przerwę patrząc na moje nowe oceny ha

miłych ferii

buźka☺️☁️

†«'~•𝓳𝓾𝓼𝓽 𝓫𝔂𝓵𝓮𝓻•~'»† 𝒶𝓊Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα