Rozdział 9

4.9K 131 14
                                    

- Sam? Jesteś taka... - zakryłam usta dłonią i pobiegłam przed siebie zostawiając zaskoczoną parę. 

Biegłam przed siebie nikogo nie słuchając, aż dotarłam zmęczona do wielkich czarnych wrót i małej furtki obok, podeszłam nacisnęłam klamkę po czym weszłam dalej.

Pov Carter

Zabrałem rzeczy swoje i dziewczyny. Pobiegłem za nią, nastolatków już nie było. Nie rozumiałem o co chodzi, podszedłem do samochodu, wsiadłem i ruszyłem do domu dziewczyny, która wie gdzie ona może być.

Pod domem Alice wahałem się chwilę ale wiem, że będę miał wymówkę jeśli otworzy mi, któryś z jej rodziców. Zadzwoniłem stojąc pod drzwiami ale nikt nie otworzył, zadzwoniłem znów ale nadal cisza. Nagle za sobą usłyszałem rozmowę dwoje ludzi więc się odwróciłem.

- Pan Carter?! - spytała nastolatka jak i jej towarzysz, oboje znałem ze szkoły. 

- Alice musisz mi pomóc, byłem na spotkaniu... znaczy mieliśmy omawiać testy z Lily ale po chwili ona wybiegła z kawiarni do jakieś dwójki Iana chyba i jeszcze jakiejś dziewczyny, a później uciekła gdzieś.

- Sprawdzał pan w jej domu? - zapytała zaniepokojona dziewczyna.

- Nie, bo nie biegła w tamtą stronę ale w przeciwną.

- Sam? - wyszeptała dziewczyna i spojrzała na chłopka obok. - Ona musiała zobaczyć Iana z Eve i pobiegła na cmentarz. - dziewczyna ruszyła na swój podjazd gdzie stało jakieś auto.

- Chwila do jasnej cholery! Kim jest Eve co się tutaj dzieje czy tylko ja nie wiem o co chodzi? - szatynka pokiwała potakująco głową. - Wsiadaj ze mną i prowadź mnie tam gdzie jest Lily, możesz jechać z nami...

- Nicolas. - przedstawił się chłopak i uśmiechnął lecz ja tego nie zrobiłem.

Jechaliśmy w ciszy tylko co jakiś czas dziewczyna mówiła gdzie mam jechać.

- Dobra Alice gdzie jedziemy?

- Na cmentarz, na grób Sama lub Elizabeth.

- Sama to ten chłopak co nie żyje? - dziewczyna potaknęła głową. - A Elizabeth?

- To jej mama. Niech będzie pan dla niej wyrozumiały.

- Ian już tam jest razem z Eve. - powiedział chłopak siedzący z tyłu.

- Nic z tego nie rozumiem.

- Lily panu wytłumaczy, a teraz proszę zjechać na prawo i na parking. 

Staliśmy przed wielkimi czarnymi wrotami z małą furtką i było to przerażające. Weszliśmy małą furtką i szliśmy przed siebie tylko co jakiś czas skręcając w prawo lub lewo. Zobaczyłem trójkę nastolatków nad jakimś grobem. Dziewczyny klęczały na ziemi, a chłopak stał pochylony. Podeszliśmy wszyscy i stanęliśmy przed grobem Sama Lucasa Butter. Słyszałem głośny płacz Lily i cicho szlochających nastolatków.

- Lily wstań. - poprosiła Alice swoją przyjaciółkę ale ona ją odepchnęła tym samym lekko popychając dziewczynę obok niej. 

- Po co mam wstać? On tutaj leży, a my co? Mamy sobie dalej żyć? Ja już tak dłużej nie potrafię. - wyszlochała, a ja nie wiedziałem co robić. Byłem w wielkim szoku widząc w takiej rozsypce tą silną, mądrą dziewczynę. 

- Lily jemu to życie nie wróci, a ty musisz żyć dalej dla nas. Dla taty, dla dziadków...

- Pozbieracie się tak samo jak po śmierci Sama.

- Trzeba zadzwonić po jej tatę albo psychologa. - zaproponował Ian ściszając głos mówiąc do Alice.

- Poczekajcie dajcie mi chwilę. - poprosiłem nastolatków przez co Ian krzywo na mnie spojrzał ale zignorowałem to. Podszedłem do dziewczyny i przykucnąłem przy niej.

Bądź mojaDove le storie prendono vita. Scoprilo ora