Rozdział 17

3.6K 98 22
                                    

Uwaga rozdział +18!!!

Znów klasa była pusta, a Carter zamknął drzwi na klucz.

- Po tobie Alice się tego nie spodziewałem ale tobą zajmie się Dean po szkole, dowie się o tym, a ty Lily będziesz miała dziś odwiedziny w domu i radzę ci mieć na sobie te spodnie inaczej dostaniesz nauczkę bez niczego. A teraz pani Alice proszę wyjść. - Alice przełknęła głośno i wyszła, a za nią nauczyciel zakluczył drzwi.

- Mam jakieś specjalne względy, że mogłam zostać?

- Lily nie możesz mi rozpieprzać każdej lekcji, bo na tym cierpią inni, bo nie mogą się uczyć. Proszę zachowuj się jak dorosła osoba.

- Ależ ja się tak zachowuje, nie moja wina, że mam tyle do powiedzenia. - nauczyciel przymknął oczy, a następnie spojrzał mi głęboko w oczy i pociągnął za rękę tak że wstałam. Przycisnął mnie do siebie cały czas patrząc mi w oczy. Poczułam jego rękę na moim pośladku, który mocno ścisnął, a następnie mocno uderzył, aż pisnęłam. Uśmiech nauczyciela niczym drapieżnika na ofiarę i znów mnie uderzył tym razem mocniej. Gdy uderzył mnie trzeci raz zaczęłam się wyrywać ale on mnie zbyt mocno trzymał.

- Będziesz miała później powtórkę i tak za każdym razem jak będziesz niegrzeczna. - zakpił po czym odsunął mnie od siebie i otworzył klasę.

Opowiedziałam o wszystkim Alice, a ona to wyśmiała mówiąc, że mam to co chciałam ale całkowicie nie rozumie czemu oberwało się też jej, bo Dean jej nie odpuści. Wzruszyłam ramionami. Po wszystkich lekcjach byłam wykończona i marzyłam tylko o kąpieli i spaniu. Alice zawiozła mnie do domu i pojechała do siebie. Leniwie weszłam do środka, a cisza była napięta i nienaturalna. Weszłam do kuchni i zastałam tam tylko karteczkę, że tata pojechał z Emili do sklepu i na kolację i wrócą bardzo późno, więc mam sobie odgrzać obiad i nie czekać z kolacją. Nie miałam ochoty na obiad ale wcisnęłam go w siebie bo Emili by mi głowę urwała jakbym nie zjadła. Weszłam powoli do pokoju i prawie dostałam zawału widząc w nim Cartera, który leżał na moim łóżku.

- No już myślałem, że tam zasnęłaś.

- Co ty tutaj? Jak?

- Oh twoja kochana Emili otworzyła twoje okno i zostawiła. Swoją drogą nawet jakby było zamknięte to i tak bym wszedł. - jego lekceważący ton głosu do niego nie pasował.

- Nie sądzę abyś mógł tutaj ostać w każdej chwili mogą wrócić.

- Niech wracają choćby i teraz. - nutka groźby w głosie mnie przeraziła, więc stałam sparaliżowana, nauczyciel to wykorzystał. Wstał z łóżka podszedł do mnie kopnięciem zamknął drzwi od pokoju i dał mi klapsa na co oprzytomniałam. Dźwięczny śmiech mężczyzny podziałał na mnie jak płachta na byka.

- Jesteś bezczelny i brutalny!

- Oh skarbie wiem. Ty byłaś brutalna dla mnie to teraz moja kolej. Teraz poznasz mnie prawdziwego, wcześniej udawałem, niestety. - zaśmiał się. Podszedł do mnie przerzucił mnie sobie przez ramie i podszedł do łóżka. Sprawnie zdjął mnie przerzucając mnie przez kolano i pogładził mój pośladek po czym uderzył. - Możesz liczyć jeśli chcesz.

Uderzał po czym gładził moje pośladki, a ja próbowałam się wyrwać ale uścisk miał mocy, już zapomniałam jak silny potrafi być.

- Przemoc tego nie rozwiązanie! - krzyknęłam.

- Nie wierzę, że to powiedziałaś, skarbie. - zaśmiał się i znów uderzył. Czułam, że sprawia mu to radość i nie tylko.

- Coś mnie uwiera w nogę.

Bądź mojaWo Geschichten leben. Entdecke jetzt