Rozdział 10

4.6K 123 3
                                    

- Naprawdę? To lubisz być uległą? - to pytanie mnie zatkało, nie wiedziałam co odpowiedzieć. 

Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, więc postanowiłam milczeć. Cieszyłam się, że mężczyzna nie dopytywał i nie oczekiwał na odpowiedź.

- A co z testami? Kiedy je omówimy? - spytałam cicho.

- Spokojnie, mamy jeszcze czas damy radę je omówić. Powiedz mi jak się czujesz? Już lepiej?

- O co ci chodzi? Z czym lepiej?

- No wiesz, zmartwiłaś wszystkich tym wybuchem.

- Oh o to chodzi... - zawiesiłam się, bo było mi wstyd przez to co zrobiłam, jak się załamałam łamiąc obietnice, że już będzie dobrze i nie dam się depresji. - Już jest dobrze naprawę, to chwilowe załamanie. Czasem mam lekki nawrót depresji ale on mija tylko trzeba mi przemówić do rozsądku inaczej jak się zmęczę i zasnę to po przebudzeniu będzie już tylko gorzej. - w tym czasie odnalazłam rękę nauczyciela i nakierowałam go na swoje ręce gdzie miałam blizny po cięciach. Dotyk nauczyciela sprawiał, że ciarki przechodziły po moim ciele. Palcami wodził po moich bliznach, jedne były mniejsze, drugie większe, dłuższe i cieńsze, szerokie oraz wąskie. Uczucie jakie sprawiał dotykając i lekko łaskocząc moją skórę było przyjemne, zasnęłam nawet nie wiedząc kiedy. 

Obudziło mnie pukanie do drzwi pokoju ale ja nie miałam siły żeby wstać ani się odezwać. Spojrzałam na bok gdzie w nocy leżał nauczyciel ale jego już tam nie było. Dotknęłam pościel ale była już zimna więc musiał wstać dużo wcześniej. 

- Hej, mogę? - do pokoju wszedł zmartwiony Ian. Na widok chłopaka zrobiło mi się smutno i słabo bo pamiętałam co zrobiłam w domu nauczyciela. Ian podszedł do łóżka i usiadł na jego skraju. - Jak się czujesz?

- Hej, dzięki za troskę, czuje się już dobrze. Przepraszam, że was tak nastraszyłam, nie chciałam tego ale czasem to wszystko mnie przerasta i...

- Ciii... już w porządku, księżniczko. - chłopak przybliżył swoją twarz do mojej ale się odsunęłam. - Co się stało?

- Czemu kłamałeś za każdym razem kiedy pytałam o rodzinę Sama? 

- Bo wiem jak cierpiałaś po jego utracie i wiem jakbyś cierpiała wiedząc, że jego rodzina próbuje wrócić do normalnego życia.

- Nie miałeś prawa zataić tego przede mną! - zaczęłam krzyczeć. - Jesteś podły i bez serca! Nienawidzę cię!

- Co tu się dzieje? Lily czemu krzyczysz?

- Tato, wyproś Iana, nie chcę go więcej widzieć na oczy!

- Ale córeczko jesteś tego pewna? Myślałem, że się lubicie.

- Tato! Po prostu zabierz go stąd. - zaczęłam płakać, a mój tata grzecznie wyprosił chłopaka z domu. Po chwili wrócił do mnie i przytulił mnie mówiąc, że wszystko już jest w porządku. Nie pytał o co chodzi ale nie musiał. - Czemu jesteś w domu? Powinieneś być w pracy. 

- Powinienem ale jestem w domu. Lily to nie może tak dalej być, musisz się pogodzić ze wszystkim. Alice mi mówiła co się wczoraj stało... znowu miałaś załamanie. Tak pomyślałem może chciałabyś iść do psychologa, u którego miałaś sesje on zna temat albo może zostanę z tobą parę dni w domu? - tata wyraźnie się o mnie bał ale ja nie chciałam ani psychologa, ani jego, nikogo nie chciałam. 

- Nie, tato. Tak w zasadzie to ja nie potrzebuje nikogo pomocy muszę tylko wrócić do normalnego życia to mi pomoże się otrząsnąć. - tata spojrzał na mnie uważnie ale widząc mój wymuszony uśmiech pokiwał głową, już miał wychodzić z pokoju ale odwrócił się do mnie.

Bądź mojaTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon