Prawdziwe życie

928 52 10
                                    

Draco 

Nie mogę usnąć. 

Zamykam oczy, ale sen nie chce nadejść. Światło księżyca przedziera się przez niezasłonięte okna i pada wprost na łóżko, oświetlając na wpół przykrytą, leżącą obok mnie kobietę. Pogrążona w zbawczym śnie, otulona w pasie kołdrą i wtulona w jedną z tysięcy poduszek, wygląda jak anioł zesłany na ziemię. 

Moja królowa.

Moje zbawienie. 

Moje katharsis.

To właśnie ona jest przyczyną, powodem i następstwem moich działań.

Ona.

Nikt więcej.

Obracam się na bok i dotykam palcami gładkiego, rozgrzanego policzka dziewczyny. Mruczy cicho przez sen, porusza się i mocniej wtula twarz w moją dłoń.

Mógłbym trwać tak wiecznie, ale nie mogę.

Patrzę na noc, która spowiła Paryż.

Wiem, że mam przed sobą kilka dni wolnego. Potter dał mi jasno do zrozumienia, że teraz jedyną moją misją, jest opieka nad Granger. Jednak nie mogę tkwić tak bezczynnie i bezproduktywnie.

Niechętnie wysuwam się spod kołdry. Czuję chłód na nagim ciele. Szybko wyłapuję z podłogi bokserki i wsuwam na biodra.

Przechodzę przez miękki szary dywan. Siadam na fotelu przez ciemnoszarym blatem biurka. Otwieram szufladę i wyciągam coś, czego nie powinno być w tym domu. Nie powinienem tego nawet dotykać, ale gdy ojciec zginął poprzez pocałunek Dementora, byłem całkowicie wolnym i niezależnym czarodziejem.

Kładę laptop przed sobą i otwieram. Znalezienie tego, czego szukam, nie zajmuje mi więcej niż trzy minuty.

Patrzę na najnowsze wydanie The Times.

Już na samym początku widnieje artykuł o morderstwie młodego małżeństwa. Ciała odnaleziono niedaleko Tower Bridge. Pocieram twarz.

Bardzo dobrze wiem, że stoją za tym Śmierciożercy.

Dowody i poszlaki są niejasne. Żadnych śladów na ciele. Tak, jakby dostali zawału.

– Pieprzenie – mruczę.

Przeciągam na następną stronę.

Napad na jeden z barów w ścisłym centrum. Zamaskowani osobnicy. Świadkowie nie umieją powiedzieć, jak wyglądała broń, którą wymachiwali, ale z kasy zniknęły wszystkie pieniądze. Umieszczony rysopis oraz portrety pamięciowe ukazują niczym się niewyróżniających, przeciętnych ludzi.

Śmierciożercy.

Kolejna strona.

Niewyjaśniony wybuch pożaru w domu jednego z drugorzędnych polityków. Całe szczęście nikt nie zginął. I nikt nie miał zginąć. To było ostrzeżenie dla Rządu.

Śmierciożercy... albo demony.

Kolejne strony to pieprzenie o gospodarce kraju, która zaczynała się niebezpiecznie chwiać. Zbyt mały napływ turystów. O dwadzieścia procent mniej niż trzy lata temu. To też mnie nie dziwi. Skutki działań Czarnego Pana. To był jeden z jego celów.

Rozwalić nasz kraj od środka.

Kolejne strony przewracam od niechcenia. Sport i motoryzacja mogły dla mnie nie istnieć.

Przeskakuję na jakąś lokalną gazetkę w poszukiwaniu śladów Śmierciożerców. Nie wiem, ile tak siedzę, ale za oknem zaczyna w końcu jaśnieć.

Zagubieni w czasie 2: Wierni przeznaczeniu // DramioneWhere stories live. Discover now