Czarny płaszcz

865 44 17
                                    

Hermiona

Wkładam sweter, gdy słyszę za sobą te kilka słów, które sprawiają, że zamieram.

– Zamieszkaj ze mną – niemal szept, jednak wiem, że mówi to całkowicie poważnie.

Próbuję udawać sama przed sobą, że to pytanie nie jest jakoś szczególnie dziwne. Wyciągam włosy spod ubrania i przeczesuję je palcami. Gdy w końcu mam odwagę, odwracam się i patrzę na opartego o szklaną ściankę szafy mężczyznę. 

W T–shircie i spodniach od dresu wygląda jeszcze seksowniej niż dotychczas. Z trudem odrywam wzrok od idealnie wyrzeźbionych ramion i wyraźnie odznaczającego się torsu spod szarego materiału.

Patrzę mu w oczy, sprawdzając, czy się nie przesłyszałam, a on znów wypowiada te kilka słów.

– Zamieszkaj ze mną.

– To nie jest dobry pomysł – mówię w końcu. Jestem z siebie dumna, że mój głos brzmi pewnie.

Marszczy brwi i się prostuje.

– Niby czemu?

Właśnie, czemu?

Przecież go kocham.

Właśnie tego zawsze chciałam w głębi serca.

Opuszczam wzrok.

– Pochodzimy z dwóch różnych światów... – zaczynam, ale przerywa mi, prychając drwiąco.

– Granger, nie jesteśmy już w szkole. Chyba już wiele razy dowiedliśmy, że nie ważne, jak bardzo będziemy się opierać, jesteśmy dla siebie stworzeni. – Staje krok przede mną, przez co muszę unieść głowę, by spojrzeć mu w oczy. – Nie jesteśmy z różnych światów. Jesteśmy z tego samego popieprzonego i nienormalnego.

Unosi mój podbródek i łączy nasze usta.

– Zamieszkaj ze mną, chociaż na kilka dni, póki nie wydobrzejesz. Potem... potem zrobisz to, co będziesz chciała.

Kiwam głową. Na razie ten pomysł wydaje się najlepszym ze wszystkich.

Łapie mnie za dłoń i prowadzi do salonu. Stół, który wczoraj był pusty, teraz zapełniony jest niesamowitą ilością jedzenia. Czuję słodki zapach naleśników. Mój żołądek dopomina się napełnienia, co słyszy Malfoy.

Patrzy na mnie rozbawiony.

– Dobrze, że jesteś głodna, może uda mi się cię trochę podtuczyć.

Sadza mnie na jednym z krzeseł i zajmuje to naprzeciw. Skrzatka, którą widziałam wczoraj w kuchni, podbiega do nas, niosąc nad głową tacę z parującymi dwoma dzbankami. Czuję kawę i herbatę. Stawia tacę na stole i sztywnieje, wbijając wzrok w blondyna.

– Ważko, przynieś proszę jeszcze świeże bułki.

Nie mogę uwierzyć w to, co słyszę.

Arystokrata, który zawsze gardził mniejszymi i słabszymi od siebie, teraz zwraca się do istoty czekającej u jego boku, jakby rozmawiał z kimś równym sobie.

Skrzatka znika w drzwiach kuchni. Pochylam się lekko w stronę Draco.

– Przecież sama mogłabym nakryć i przynieść – mówię nieśmiało.

Nadal boli mnie to, że ktoś mi usługuje.

Krzywi się lekko.

– Nie będziesz brudziła sobie rąk w moim domu.

– Ale... – chcę walczyć o swoje, jednak ucisza mnie zimnym spojrzeniem.

– Zmieniłaś mnie, mała, ale nadal stać mnie na skrzata i na to, by kobieta mojego życia mogła w spokoju odzyskać siły. – Widzę, jak żyłka na szyi lekko pulsuje. Jest wściekły, co próbuje przede mną ukryć. – A teraz jedz Granger, póki jestem na tyle miły, że sam nie wpycham ci do gardła.

Zagubieni w czasie 2: Wierni przeznaczeniu // DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz