Czy to już koniec?

805 48 30
                                    

Hermiona

Nicość.

I całkowita obojętność.

To czuję.

Cholerną, pieprzoną pustkę.

To już koniec.

Chcę zamknąć oczy, by przywitać się ze śmiercią, ale coś mi każe trzymać je otwarte.

Widzę blask, który zbliża się do mnie z zawrotną prędkością.

Przymykam powieki, nie mogąc tego znieść.

– Mała.

Słodki, dźwięczny głos wnika w moją duszę i przywraca mi nadzieję.

Coś mocno oplata moje zmarznięte ciało, a potem niesamowity zapach otacza moją osobę.

Wiatr, morze, wiosenna trawa...

Przestaję spadać...

Nie.

Opadam, ale już wolniej.

Dlaczego?

Otwieram oczy i patrzę wprost w najpiękniejsze srebro świata.

Patrzę we wrota nieba.

Unoszę dłoń i dotykam przydługich złocistych włosów, które otulają twarz mojego wybawiciela.

– Znów ty, Danossie – szepczę, przesuwając dłoń na usta anioła.

– Dla ciebie zawsze będę Danielem – odpowiada, skradając pocałunek na moich palcach.

Śnieżnobiałe skrzydła poruszają cię równomiernie, owiewając nas subtelnym podmuchem powietrza.

Bezszelestnie opada stopami na trawę.

Klęka i kładzie mnie na ziemi. Delikatnie wyciąga ręce spod mojego ciała. Każdy jego ruch jest pełen spokoju i gracji.

Uśmiecha się, jednak w srebrzystym spojrzeniu widzę cień, gdy wzrokiem przesuwa po moim ciele.

– Co się dzieje? – pytam drżącym głosem.

– Nic – odpowiada spokojnie. Kładzie dłoń na moim ramieniu i dopiero wtedy krzyczę z bólu. 

Pieprzony Black!

– Nie mam dużo czasu. Musisz wytrzymać. – Łapie moją twarz, tak bym spojrzała mu w oczy. – Będzie boleć, ale musisz wytrzymać, rozumiesz?

Kiwam głową.

Kolejne sekundy są dla mnie jak istne piekło

Mam wrażenie, jakbym paliła się od środka.

Drżę konwulsyjnie, gdy przyciska dłoń do cholernej rany. Otacza nas niesamowity blask, który jeszcze bardziej potęguje mój ból.

Niech to się skończy!

Nagle wszystko ustaje.

Znów leżę na zimnej trawie, a moje ciało drży z wyczerpania.

– Dzielna dziewczynka. – Pochyla się, by złożyć pocałunek na moim czole. – Zawsze wiedziałem, że jesteś dzielna i niesamowicie odważna.

Nagle gwałtownie unosi głowę i patrzy w ciemność, gdzieś nad nami.

Idę za jego wzrokiem i krzyczę, widząc zbliżające się kłębowisko, rozświetlane co chwilę dziwnymi błyskami.

Merlinie, błagam, tylko nie on!

Zagubieni w czasie 2: Wierni przeznaczeniu // DramioneOù les histoires vivent. Découvrez maintenant