Przepraszam

801 43 13
                                    

Draco 

Nie wiem, co się ze mną dzieje.

Nie wiem, kiedy nagle wszystko ucichło.

Nienaturalna pustka w uszach kazała się wszystkim zatrzymać.

Co do cholery tu robiliśmy?

Dlaczego nadal tkwię w tym pieprzonym miejscu, gdy jej już tu nie ma?

Czuję, jakby ostatnie słowa z jej ust padły miliony lat temu.

Jesteście braćmi.

Łapię się za włosy i upadam na kolana.

Dwa pieprzone słowa, a cały mój świat legł w gruzach.

Wiem, co to znaczy i wiem, do czego może doprowadzić.

– Malfoy, Malfoy! – Słyszę nad sobą cholernego Pottera, by zaraz poczuć jego rękę na ramieniu. Strącam ją i wbijam w szkolnego wroga spojrzenie pełne nienawiści, bólu i strachu.

– Odpierdol się!

Wstaję i rozglądam się po tym cholernym klubie. Wszyscy patrzą na mnie, jakbym był szaleńcem. 

– Gdzie ona jest? Gdzie jest? – pytam, chociaż wiem. Miotam wzrokiem po zgromadzonych. – Gdzie ona jest?! – Mijam Bliznowatego, odpychając go i ruszam ku drzwiom gabinetu, przez które kilkanaście minut temu wyszedł ten skurwiel.

– Malfoy! – podniesiony głos Pottera, każe mi się zatrzymać.

Obracam się.

Patrzy na mnie dziwnie błyszczącymi oczami.

– Jej tu nie ma – mówi ciszej.

– Jest – odpowiadam głucho. – Jest. Musi być. – Bezmyślnie wskazuję na drzwi. – Tutaj... ona.

Nagle czuję, jak ktoś łapie mnie od tyłu za ramiona. Próbuję się wyrwać. Szarpię, krzyczę, klnę, jednak nadal tkwię w uścisku dwóch aurorów. 

– Lupin! – Kieruję wściekły wzrok na Głównego. – Każ im mnie puścić!

– Nie, Draco. Tak będzie lepiej – odpowiada mężczyzna, tak spokojnym głosem, że mam ochotę kopnąć go w twarz. Kiwa niemal niezauważalnie głową, a po chwili czuję charakterystyczne szarpnięcie w okolicach pępka.

Puszczają mnie w chwili, gdy nasze nogi dotykają podłogi.

Ląduję na kolanach. Opieram się na dłoniach. 

Wiem, że jeśli wstanę, to znów upadnę.

Słyszę trzy kolejne trzaski.

Nie unoszę głowy. Czuję, jakby coś ściskało mi klatkę piersiową.

Z trudem oddycham.

– Draco – spokojny głos Lupina. 

Kurwa, dlaczego on jest taki spokojny, gdy mnie wali się cały świat?

– Gdzie ona jest? – wyduszam. – Gdzie jest Granger?

Ktoś stanowczo łapie mnie za ramiona i podnosi. Patrzę w oczy pieprzonego Wybrańca. Cholera, nie wiedziałem, że są tak intensywnie zielone. 

– Gdzie jest Granger? – powtarzam jak mantrę i widzę błysk w jego spojrzeniu. Opuszcza wzrok, równocześnie puszczając moje ramiona.

– Malfoy, jej tu nie ma – mówi cicho. Unosi dłoń i ociera policzek.

Płacze? Dlaczego?

Rozglądam się po pomieszczeniu. Oprócz nas jest jeszcze Weasley. Bledszy niż zwykle, otacza się ramionami, jakby było mu zimno.

Zagubieni w czasie 2: Wierni przeznaczeniu // DramioneWhere stories live. Discover now