Rozdział 25

4.3K 316 130
                                    

Shoto per.

Razem z Uraraką wyszliśmy z lochów. Przed drzwiami był Iida. Jak go ominiemy? Nagle Ochako podbiegła do granatowowłosego jak by nigdy nic. No to po nas. Po chwili Iida spojrzała na mnie.

- jak dobrze że nic poważnego wam się nie stało kiedy strażnicy was zanosili do celi- powiedział okularnik. Strasznie się zdziwiłem.

- t-ty nie jesteś po stronie mojego ojca?- spytałem.

- nie. Pośpieszmy się bo twój ukochany za chwilę może stracić ogon- powiedział Iida. Razem ruszyliśmy w stronę akwarium. Tak jak myślałem przy wejściu było parunastu strażników.

- co teraz?- spytał Kirishima.

- idę ich pobić- powiedział Bakugou. Zanim ktokolwiek zdołała zareagować blondyn ruszył na strażników. Oczywiście Kirishima ruszyła za nim. Blondyn zaczął używać mocy. Nagle pojawił się wybuch i kolejny i kolejny. Po chwili strażnicy zaczęli uciekać.

- przypomnijcie mi że mam go do straży przyjąć- powiedział Iida. Po chwili przyszli inni strażnicy i była ich cała armia. Kirishima walczył ramię w ramię z Bakugou, a Iida i Uraraka zaczęli walczyć z nowoprzybyłymi strażnikami.

- idź po Izuku, Shoto. On na pewno na ciebie czeka- powiedziała Moja mama. Po chwili zauważyłem jak All Might Walczy na miecze z jakimś rycerzem.

- mamo, a co z tobą?- spytałem.

- poradzę sobie- powiedziała białowłosa kobieta. Po chwili ruszyła do walki z jakimś rycerzem. Wyglądała tak jak ją zapamiętałem. Wspaniała wojowniczka która uwielbia walkę na miecze. Ruszyłem w stronę drzwi. Po drodze przypiekłem paru rycerzy. Po chwili byłem już przed drzwiami. Mam nadzieję że Izuku tam jest cały i zdrowy.

Izuku per. Leżałem w bez ruchu od paru godzin. Było mi nie dobrze. Ogon strasznie mnie bolał i nie mogłem ruszyć płetwą. Wiem że już nigdy nie będę mógł pływać. Mam praktycznie oderwaną płetwę. Nadszedł mój koniec. Nie mam jak uciec, jak się bronić przed tym wszystkim. Umrę zjedzony przez ludzi. I kto by pomyślał że tak to się skończy. Gdybym wiedział że wychodząc na powierzchnię zginę to bym nigdy nie wyszedł z zamku. Chodziarz dzięki temu poznałem Shoto... czy to wszystko było kłamstwem? Czy to on powiedział swojemu ojcu że jestem syreną i spisał mnie na taki los? Nie ma innego wyjaśnienia. Tylko on wiedział. Tylko on mógł się wygadać. Czemu to tak bardzo boli? Czemu musiałem się zakochać? Czemu musiałem w ogóle kiedykolwiek musiałem czuć coś takiego do człowieka który mnie wystawił? Po chwili usłyszałem otwieranie drzwi. Nie patrzyłem w tamtą stronę. Po co? Po chwili zamknąłem oczy czekając na śmierć. Byłem gotowy na każdy możliwy ból. Jednak nie spodziewałem się że ktoś pogłaszcze mnie po głowie. Dziwny sposób zabijania. Nagle ktoś zaczął mną potrząsać. Otworzyłem lekko oczy i zobaczyłem dwukolorowe włosy. Tuż przede mną był Todoroki. Miał mocno zmartwiony wzrok. Po chwili wziął ode mnie naszyjnik z niebieskim kryształem i go założył. Po chwili pojawił mu się ogon.

- jak dobrze jest oddychać. Teraz chodź zanim cię zabiją- powiedział chłopak. Szybko zaczął mnie wyciągać, jednak moja płetwa strasznie bolała mnie kiedy mną ruszał.

- czemu to robisz? Przecież to ty powiedziałeś ojcu że jestem syreną- powiedziałem. Shoto zrobił wielkie oczy.

- że co!? Ja powiedziałem!? Chyba ci mocno ktoś w głowę przywalił! Nie powiedział bym nigdy nikomu twojej tajemnicy!- krzyknął Todoroki. Jego słowa strasznie mnie ucieszyły. Po chwili  chłopak wziął mnie na ręce i wypłynął ze mną z akwarium. Jak on do meduzy otworzył to dziwne przezroczyste pudło? Po chwili byliśmy już na suchej powierzchni. Chłopak oddał mi naszyjnik i po paru minutach miałem nogi. Co ciekawe to nie miałem na nich żadnej rany. Najwyraźniej kiedy jestem zraniony jako syrena to nie mam tych ran jako człowiek... przynajmniej jak te rany są na ogonie.

- czemu tak długo cię nie było?- spytałem.

- ojciec mnie zamknął w celi, ale mniejsza z tym. Ważne że tobie nic nie jest- powiedział chłopak. W tym momencie nie wytrzymałem j rzuciłem mu się na szyję. Tak bardzo bałem się że on tak na prawdę mnie nie kochał, a tu się okazuje że jednak kocha. Jestem głupiutki. Po chwili ja i Shoto wyszliśmy z pomieszczenia z akwarium. Od razu zobaczyłem jak moi przyjaciele walczą ze strażnikami.

- to co? Pomagamy im?- spytał Todoroki.

- nie damy rady z tyloma strażnikami- powiedziałem.

- musimy spróbować- powiedział Todoroki. W tym momencie przyszła mi do głowy jedna myśl.

- zaraz wrócę- powiedziałem
i zacząłem biec w stronę wyjścia z pałacu. Oczywiście po drodze ominąłem wszystkich strażników.

- gdzie ty biegniesz!? Co ty robisz!?- słyszałem krzyki Todorokiego, ale nie mogłem się zatrzymać. Im szybciej dotrę na miejsce tym lepiej dla wszystkich.

Shoto per.
Izuku nie wiadomo gdzie pobiegł. Chciałem biec za nim, ale zobacxyłem jak moja matka upada i jeden strażnik chce ją zabić. Pobiegłem w stronę białowłosej kobiety i użyłem ognia na strażniku. A miałem tej strony nigdy nie używać. Trudno. Trzeba walczyć za królestwo i nie liczy się teraz to czy chcę używać mocy po ojcu czy nie. Po chwili razem z moją mamą walczyliśmy ramię w ramię. Używałem lodu i ognia na przemian. Mam tylko nadzieję że Izuku nic nie jest i pobiegł po coś co nas uratuje.

Endeavor per.

Siedzę sobie w jadalni i patrzę jak stół jest przygotowywany na moją wielką ucztę. Po chwili przychodzi moja prawa ręka Hawks.

- panie... syrena uciekła i pański syn się wydostał.

- Co!? Kurwa!- biorę miecz i idę w stronę akwarium. Jak trzeba będzie zabiję każdego byle by syreny zdechły! Nawet jak będę musiał zabić własnego syna.

Tododeku: dwa światy [Zakończone] Where stories live. Discover now