Chapter 4

3K 185 45
                                    

--- 3 dni później ---

-"Próbujesz się usprawiedliwić? Jeszcze wczoraj mówiłeś w parku, że mnie kochasz, naprawdę nie widzisz w tym nic złego?"

-Cięcie!- usłyszałam po raz kolejny głos reżysera.- Victoria, nagrywamy tę scenę jedynasty raz, co się z tobą dzieje? Gdzie się podziały emocje?

Nic nie odpowiedziałam, byłam niesamowicie przybita. Kwestia, która wydawała mi się jedną z łatwiejszych, nagle zaczęła sprawiać mi problemy. Nie potrafiłam zrozumieć co robię źle i od razu miałam poczucie winy, że opóźniam cały proces nagrywek.

-Victoria?- ponownie usłyszałam głos mężczyzny.

-Nie wiem, naprawdę- schowałam twarz w dłonie i wzięłam parę głębszych oddechów na uspokojenie.

-Dobra, przerwa, idźcie odpocząć, a ty podejdź tutaj- mówiąc to, wskazał na mnie.

Wstałam z kanapy i zrobiłam to, co kazał. Chwyciłam dodatkowo za szklankę z wodą i wzięłam parę łyków.

-Co mam twoim zdaniem teraz zrobić?- zapytał mężczyzna, a ja przygryzłam lekko dolną wargę ze stresu.

-Może dałoby się przełożyć to na jutro? Poćwiczę jeszcze wieczorem i się uda. Nie mam pojęcia, co robię źle- odparłam, licząc na to, że reżyser zgodzi się na taką umowę.

Widać było, że się chwilę zastanawiał, ale ostatecznie pokiwał głową, dzięki czemu kamień spadł mi z serca.

-Okej, niech Ci będzie, dam ci jeszcze szanse. Zdaje sobie sprawę, że nie bez powodu wybrałem ciebie z castingów, więc uznajmy to po prostu za gorszy dzień. A teraz idź do pokoju i trochę odpocznij. I nie przejmuj się tym, że czasem się za bardzo denerwuje, zależy mi na tym projekcie, ale mimo wszystko każdy ma prawo do pomyłek- odparł, uśmiechając się do mnie.

Odwzajemniłam ten gest i podziękowałam. Skierowałam się w stronę pokoju, marząc o położeniu się do łóżka.

-Vi- usłyszałam zza pleców.

Był to głos, który jeszcze nigdy nie wystąpił razem ze skrótem mojego imienia. Skrótem, który tak naprawdę używała wyłącznie Blair, tylko że w tamtym momencie to nie była ona. Odwróciłam się i zobaczyłam bruneta. Siedział na jednym z głośników. Czekałam na to, co powie.

-Przyjdź dzisiaj o dwudziestej na salę znajdującą się za barem- odparł, jak gdyby nigdy nic.

Zmarszczyłam lekko brwi, bo nie wiedziałam, o co może chłopakowi chodzić. Przez te trzy dni właściwie w ogóle nie miałam z nim kontaktu. Chyba że za kontakt można uważać przelotne spojrzenia na siebie.

-Nie mogę, muszę popracować nad kwestią, sam zresztą widziałeś, jak mi ona wychodzi- skomentowałam, i ponownie odwróciłam się w stronę wyjścia.

-Po prostu przyjdź- rzucił krótko.

***

-Nie wiem o co chodzi, ten dzień jest jakiś dziwny. Na dodatek Timothee chce się ze mną spotkać- mówiłam do Blair, leżąc pod kocem i pijąc herbatę.

-Co? Dlaczego dopiero teraz się o tym dowiaduje?- zapytała oburzona, po czym usiadła naprzeciwko mnie po turecku.

-Bo cały dzień byłaś zajęta swoim kochasiem- podnoszę brwi do góry i uśmiecham się do dziewczyny.

-Może masz rację, ale to nie oznacza, że ciebie spycham na drugi tor. Więc, o co chodzi? Randka?

Zaśmiałam się, przez co prawie wylałam zawartość kubka na pościel. Zauważyłam jednak, że Blair mówiła na poważnie.

Za kulisami || Timothee ChalametWhere stories live. Discover now