Chapter 9

2.6K 143 17
                                    

Minęło parę dni od mojej rozmowy z Timothy'm na balkonie. Czy dużo się zmieniło? Raczej nie. Chociaż na pewno zauważyłam, że nasz kontakt się nieco polepszył. Widując się codziennie, spędzaliśmy ze sobą dużo czasu i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Czy myśl o tym, że ma dziewczynę, chodziła mi po głowie? Niestety, albo i stety, ale tak. To dzięki niej w wielu sytuacjach potrafiłam wcisnąć hamulec i trochę oczyścić atmosferę. Czy wpłynęło to na moje samopoczucie?...

***
-Idziemy dzisiaj na miasto?- zapytała Blair.

Podniosłam się z łóżka i zaczęłam szukać w szafie ubrań, które byłyby adekwatne do pogody. Na zewnątrz było trzydzieści dwa stopnie, rekord, jeżeli chodzi o cały wyjazd.

-Naprawdę chce ci się gdzieś ruszać dzisiaj?- pytam, przesuwając sukienki wiszące na wieszakach.

-Jasne, że nie, ale wieczorem Vanessa robi urodziny w jakimś wynajętym domku, przydałoby się dobrze wyglądać.

-Przecież ostatnio kupiłaś sobie nową sukienkę, która swoją drogą nie była tak tania- spojrzałam na dziewczynę, na co ona przewróciła oczami.

-Dobrze mamo, pójdę w starym worku na ziemniaki- odparła od niechcenia.

Zaśmiałam się i przystałam na propozycje zakupów dla świętego spokoju. Sama nie miałam zamiaru wydawać nie wiadomo ile pieniędzy tego dnia, ale wzięłam swoją kartę tak na wszelki wypadek.

Ubrana w krótką, zwiewną sukienkę w kolorze jasnopomarańczowym i buty na lekkim obcasie, czekałam na przyjaciółkę przed drzwiami. Gdy obie byłyśmy gotowe, mogłyśmy wychodzić.

Na zewnątrz było naprawdę gorąco. Dziękowałam sobie w duchu, że nie nakładałam nic na twarz, bo pewnie spłynęłoby mi wszystko już po minucie.

***
Wchodząc do galerii poczułyśmy mocny podmuch klimatyzacji. Jedna z wielu rzeczy, których w tamtym momencie potrzebowałam.

-Chodź do Dior'a- odparła przyjaciółka, widząc luksusowy sklep tuż na wejściu.

-Nie jestem pewna, czy puszczenie cię tam podczas twojego szału zakupowego, to dobry pomysł- zmarszczyłam lekko brwi i szłam za dziewczyną.

-Gadaj, gadaj, a zaraz sama znajdziesz coś dla siebie- rzuciła, podchodząc do strefy z sukienkami.

-Znaleźć to ja mogę, zapłacić już niezbyt- przygryzałam dolną wargę, przeglądając ceny na ubraniach.

-Po to tu przyjechałyśmy, żeby się wyszaleć.

-Może ty. Ja przyjechałam tutaj pracować- spojrzałam na nią, na co ona się tylko uśmiechnęła.

-Pracować nie za darmo, tak tylko przypomnę. Więc nie marudź już i wybierz sobie jakąś stylizacje na wieczór.

Cały czas łaziłyśmy do szatni z ogromną ilością wieszaków w ręku. Widać było, że ekspedientka na nas krzywo patrzy, ale szczerze mówiąc, w ogóle nas to nie obchodziło.

Gdy w końcu każda z nas znalazła idealną sukienkę dla siebie, poszłyśmy zapłacić i wyszłyśmy ze sklepu, śmiejąc się głośno.

-Widziałaś jej minę? Była pewna, że nic tu nie kupimy- śmiała się brunetka.

-Widziałam, cały czas nas obserwowała- szłam z uśmiechem.

***

-Proszę, pójdźmy gdzieś na kawę i usiądźmy, nogi mi w tyłek włażą...- po trzech godzinach zaczęłam narzekać.

Co jak co, ale jeżeli chodziło o zakupy z Blair, to nikt jej nie przebijał. Potrafiła plątać się między sklepami cały dzień, nawet wtedy, gdy nie miała zamiaru nic kupić. Dla mnie to było niepojęte.

-Jasne, ale w takim razie, może skoczymy do fryzjera?- zaproponowała.

-Fryzjera?- zmarszczyłam brwi.

-Tak. Od jakiegoś czasu myślę o jakiejś małej zmianie w wyglądzie, a ty przy okazji nie dość, że odpoczniesz, to jeszcze będziesz wyglądała bardziej zajebiście z jakimiś dowalonymi lokami. Co ty na to?- zapytała.

-Niech będzie, najważniejsze, to żebym jak najszybciej gdzieś usiadła...

Poszłyśmy do jednego z bardziej rekomendowanych salonów fryzjerskich. Foteli było na tyle dużo, że nie musiałyśmy czekać w kolejce. Siadłyśmy obok siebie, a panie zaczęły nam myć włosy.

-Co pani sobie życzy?- pyta młoda dziewczyna moją przyjaciółkę.

-Całość na jasny blond poproszę.

Spojrzałam na nią z szeroko otwartymi oczami. Ona tylko westchnęła ramionami i się do mnie uśmiechnęła. Nie zareagowałam. Jeżeli by pożałowała, to przynajmniej nie z mojej winy.

W salonie siedziałyśmy około półtorej godziny, impreza zbliżała się wielkimi krokami.

-Nie wierzę że to zrobiłaś- skomentowałam, gdy wychodziłyśmy już z galerii.

Blair szła obok mnie w jasnym, można powiedzieć że platynowym, blondzie. To nie była zła decyzja, wyglądała niesamowicie.

-Trzeba korzystać z życia. Jak nie teraz, to kiedy?- spytała, patrząc na mnie.

-Masz rację- zgodziłam się.

Gdy wróciłyśmy do hotelu, nie zostało nam zbyt wiele czasu na przygotowania. Przyjęcie miało mieć luźny charakter, ale jednocześnie być eleganckie, więc trzeba było zadbać o siebie.

Założyłam swoją nową sukienkę w kolorze szafirowym, która sięgała mi lekko nad kostki i miała wycięcie na kolanie. Prosta, bez zbędnych dodatków. Do tego dopasowałam buty, które miałam na sobie ostatnio i zrobiłam lekki makijaż.

Blair za to poszła na całość. Wysokie szpilki idealnie komponowały się z bordową sukienką sięgającą, o dziwo, za kolano. Włosy miała upięte w starannego koka, w makijażu wyraźnie dominowały kreski. Wyglądała, tak jak zwykle, na milion dolarów.

-I jak ja mam się do ciebie nie porównywać?- rzuciłam gdy wychodziłyśmy z pokoju.

-A przestań pieprzyć. Dobrze wiesz, że mi również wielu rzeczy brakuje, dlatego podkreślam te, co mam.

Przytaknęłam głową na znak, że to bardzo dobre wyjście. Pod hotelem czekała na nas taksówka, mająca nas zawieźć prosto na miejsce przyjęcia.

***
Zapukałam do drzwi, czekając, aż ktoś nam otworzy. Ten "domek", jak to opisała Blair, był ogromnym eleganckim budynkiem, który był marzeniem chyba każdego człowieka. Piękny, oświetlony ogród od razu przyciągał swoją uwagę, a sam apartament wydawał się droższy, niż wszystkie pozostałe domy w okolicy.

-Cieszę się, że przyszłyście, wchodźcie- otworzyła nam solenizantka. Złożyłyśmy jej życzenia i skierowałyśmy się na korytarz.- Tam jest kuchnia z zapasem alkoholu, jakby przypadkiem zabrakło. W salonie dzieje się większość imprezy, ale na noc planujemy przenieść się na basen, jeszcze zobaczymy. Czujcie się jak u siebie- uśmiechnęła się, po czym poszła do jakiegoś pomieszczenia.

-Jak będziesz kiedyś miała za dużo kasy, to kup mi taki dom, proszę- rzuciła Blair, rozglądając się dookoła.

-Obiecuję- zaśmiałam się, biorąc pierwszy kieliszek na szybkie rozluźnienie.

-Cześć- usłyszałam głos Timmy'ego za sobą.

Odwróciłam się i odruchowo na moją twarz wkradł się uśmiech. Chłopak był ubrany w czarną koszulę, z gdzieniegdzie błyszczącymi elementami, oraz spodnie w tym samym kolorze. Jego włosy idealnie układały się do tyłu, zachowując jednak lekki nieład loków, całkowicie odsłaniając jego promienną twarz.
Spoglądał na nas chwilę, po czym zorientowałam się, że cisza trwa nieco zbyt długo.

-Hej- odpowiedziałam krótko i niewiele myśląc, chwyciłam drugi kieliszek.

Za kulisami || Timothee ChalametWhere stories live. Discover now