Chapter 19

2.2K 127 48
                                    

Stałam w garderobie, było już po wywiadzie. Ściągałam akurat sztuczne rzęsy, gdy do pomieszczenia wszedł brunet z paroma innymi osobami.

-Tu jesteś, Vi. I jak wrażenia po...

-Dobrze- nie dałam mu dokończyć, wstając od lustra i kierując się w stronę wyjścia.

Chłopak rzucił coś do swoich towarzyszy i wyszedł z pokoju za mną.

-Hej, coś się stało?- zapytał zza moich pleców.

-Nie, wszystko jest okej.

Timothee podniósł jedną brew i patrzył na mnie przez krótką chwilę, przez co nie wytrzymałam tej ciszy.

-Oprócz tego, że próbujesz prowadzić podwójne życie, to wszystko jest okej. Teraz lepiej?- podniosłam lekko ton, ponieważ czułam, że zbiera mi się na płacz.

-Podwójne życie? Victoria, to nie tak...

-Nie tak jak myślę. Po raz kolejny. Wiesz co, daj mi spokój jak masz zamiar cały czas robić ze mnie głupią- odparłam, przygryzając lekko dolną wargę.

-Victoria...

-Timmy!- wydobyło się z ust, jednak nie moich.

Oboje spojrzeliśmy w stronę drzwi wejściowych i zauważyliśmy Heather. Czy to żart? Albo reality show?

-Skarbie, muszę Ci coś powiedzieć- wydusiła nie wyjaśniając zupełnie, jak się tutaj znalazła.

-Heather, dasz mi minutę?- zapytał wyraźnie zakłopotany brunet.

Wcale mu się nie dziwiłam. Wcale mu również nie współczułam.

-To ważne. Proszę, chodź ze mną- odparła, a ja się uśmiechnęłam na te słowa.

-Przepraszam, że przeszkadzam, lepiej zostawię was samych- w końcu się odezwałam, przez co wzrok dwójki powędrował na mnie.

Odwróciłam się i ruszyłam w stronę wyjścia. Dlaczego byłam taka głupia że myślałam, że ot tak mógł z nią zerwać dla mnie?

Na zewnątrz nie pozostało mi nic innego jak tylko wejść do limuzyny i czekać na pozostałą część obsady, aż będziemy mogli wracać do hotelu. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam opisywać Blair w SMS'ach całą sytuację, jaka miała miejsce parę minut temu.

***

Cała nasza czwórka jechała w zupełnej ciszy. Praktycznie bez przerwy czułam na sobie wzrok bruneta, jednak ani razu na niego nie spojrzałam, chcąc uniknąć jakiegokolwiek współczucia bądź poczucia winy, którego nie powinnam mieć. Bo dlaczego?

Czas się dłużył, jednak w końcu dojechaliśmy na miejsce. Pierwsza opuściłam pojazd chcąc jak najszybciej znaleźć się w moim pokoju, gdzie czekała na mnie Blair. Gdy zamknęłam drzwi, w końcu mogłam dać upust swoim łzom.

-Jak on mógł to spierdolić?- przyjaciółka przywitała mnie tymi słowami, ale od razu zmieniła ton, wiedząc, w jakim jestem stanie.- Boże, Vi, tak mi ciebie szkoda- podeszła do mnie i mnie przytuliła.

-Jak on mógł tak bez wahania stwierdzić, że jesteśmy przyjaciółmi. Naprawdę liczyłam na coś poważnego- mówiłam, jednak głos co jakiś czas mi się urywał.

-Spokojnie kochana, nie myśl teraz o nim. Jutro wyjeżdżamy, nie musisz się już niczym przejmować. Nawet nas już spakowałam.

-Wyjdźmy dzisiaj gdzieś na miasto. Nie do klubu... do jakiejś durnej restauracji lub knajpy. Chcę spędzić miło ten wieczór- odparłam, na co Blair od razu zaczęła szukać jakiegoś godnego lokalu w internecie.

-To przynajmniej się odpicujmy. Niech każdy na ulicy zwróci na nas uwagę- uśmiechnęła się, na co jej przytaknęłam.

***

Nie zajęło nam to dużo czasu, aż stanęłyśmy przed Kamasutra Indian Restaurant. Skoro i tak zostało mi trochę pieniędzy, to czemu by ich nie wydać w jeden wieczór?

Weszłyśmy do środka i Pani na wejściu zaczęła nas prowadzić do zarezerwowanego wcześniej stolika. Usiadłyśmy na swoich miejscach i wzięłyśmy do rąk Menu.

-Mam ochotę zajeść naraz wszystkie smutki- skomentowałam, przeglądając desery.

-Nic ci nie stoi na drodze. Ba, nawet mogę Ci w tym towarzyszyć- stwierdziła z radością moja przyjaciółka, dzięki czemu się uśmiechnęłam.

Złożyłyśmy zamówienie i czekając na jego realizację, rozmawiałyśmy o minionym miesiącu.

-Pamiętam jak wczoraj, gdy pierwszy raz zobaczyłyśmy ten hotel na żywo. Będę trochę tęsknić za tą codzienną rutyną na planie- stwierdziłam.

-Bez obaw. Po premierze filmu dostaniesz pewnie tyle nowych propozycji, że będziesz mogła sobie wybrać tylko te, co ci odpowiadają w stu procentach. Tylko nie zapomnij o mnie, jak już będziesz sławna- zaśmiała się, jednak nie tak samo jak zawsze. Trochę niepewnie i niezbyt szczerze.

-Boże Blair, myślisz, że mogłabym? Nieważne, kim będę za parę lub paręnaście lat, zawsze będziesz moją najlepszą przyjaciółką. To się nigdy nie zmieni- zaczęłam ją zapewniać.

-Nawet, jak będziesz obracać się w kręgu gwiazd?- zapytała.

-Nawet wtedy. Poza tym, myślisz, że z kim będę jeździła na wszystkie wyjazdy jak nie z Tobą? Póki, oczywiście, nie będziesz zajęta tworzeniem rodziny z Alexem- podniosłam obie brwi do góry, na co ona się zaśmiała.

-Okej, okej. Może rzeczywiście nie wychodźmy tak w przyszłość- pokiwała głową.

Akurat wtedy podszedł do nas kelner i przyniósł nam zamówienie. Uśmiechnął się szczerze i odszedł.

-To czas spróbować tego...- przerwałam, słysząc odgłos przychodzącego SMS'a mojej przyjaciółce.

-Boże, zapomniałam wyciszyć, sorki- odparła, jednak mina jej trochę spochmurniała, gdy spojrzała na telefon.

-Kto to?- zapytałam orientacyjnie.

-Timothee.

Przygryzłam dolną wargę na wspomnienie chłopaka i czekałam, aż dziewczyna zacznie czytać treść wiadomości.

-"Hej Blair, o której jutro wyjeżdżacie? Chciałbym jeszcze porozmawiać z Victorią i wyjaśnić jej wszystko. To naprawdę ważne, T."- zacytowała.

-Napisz, że wyjeżdżamy o dziesiątej- skomentowałam.

-Przecież samolot mamy na dziewiątą- zauważyła dziewczyna, spoglądając na mnie.

-Wiem.

Ona tylko cicho westchnęła i wysłała odpowiedź do bruneta. Trwała chwila ciszy, którą Blair postanowiła przerwać.

-Na pewno nie chcesz jeszcze ostatni raz do posłuchać? Może spotkali się wtedy po to, żeby zerwać?- zapytała.

-Nie popełnię drugi raz tego samego błędu- odparłam i zabrałam się za jedzenie.

Za kulisami || Timothee ChalametNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ