I

15.6K 710 1.2K
                                    

- Zejdź mi z drogi Potter!- zawistny pomruk rozniósł się po korytarzu. Chłopak został zepchnięty z drogi i prawie upadł chcąc odzyskać równowagę.

Poprawił okulary widząc jedynie rozmazane kształty kilku ślizgonów i białą czuprynę jednego z nich.
Draco nie mógł przepuścić sytuacji do dogryzenia mu. Wbiegł wraz z Zabinim i Parkinson do sali od eliksirów tuż przed Snapem. Potter nie miał tego szczęścia.

- Pan Potter. Wiecznie musi stwarzać problemy. Chyba nie na tym polega rola Złotego Chłopca czyż nie?- Snape zbliżył się do niego marszcząc nos.- Minus dziesięć punktów. Siadaj.

Zrezygnowany Potter zajął miejsce obok Rona i uderzył się otwartą dłonią w czoło.

- Malfoy?

- A kto inny- dalej pocierał nos po prawie-upadku.- Tak to pewnie byłbym na czas. Pies go drapał, mam nadzieję, że się to wszystko na niego odwróci.

- Wredny Potter- odezwał się głos po drugiej stronie sali. Draco siedział znudzony wpatrując się w plecy chłopaka. Wyzywanie go było jednak jedyną drogą by już całkiem nie oszaleć.

Harry zawsze go fascynował. Zawsze miał w sobie pewien rodzaj tajemniczości i to pociągało Malfoya od wielu lat. Tak bardzo pragnął się z nim zaprzyjaźnić, tak strasznie chciał jego uwagi i tak samo brutalnie został odrzucony. Pierwszy raz ktoś mu się oparł, zawsze wcześniej chłopiec miał wszystko czego zapragnął. Z Potterem było inaczej, nie uległ niczemu co posiadał co wywołało w nim gniew. Chciał go nienawidzieć. Chciał żeby czuł upokorzenie tak mocne jak on po odrzuceniu dlatego nie odpuścił, a wręcz rzucił mu miecz do walki. Jednak z czasem gdy dorastał zaczął rozumieć coraz więcej, był starszy, niekoniecznie mądrzejszy, ale na pewno wkraczał w niektóre obce mu tematy. I zrozumiał wtedy, że to co czuje wobec zielonych oczu Pottera to nie jedynie zawiść po starym wydarzeniu, a fascynacja, która sięga nieco głębiej.

Draco zrozumiał wtedy, że choćby chciał nie pozbędzie się chłopaka z umysłu. Pragnął jego uwagi, czuł się onieśmielony gdy na niego patrzył, każdy jego dotyk wywoływał dreszcze, a on sam łapał się podczas lekcji na myśleniu o chłopcu.

Wpadł. Wpadł jak kamień do jeziora, ale nie mógł dać nic po sobie znać bo wytworzona otoczka pilnowała niczym wielka kałamarnica by nic się nie wydało. Nawet jeśli zrozumiał, że jest zakochany nie zmienił swojego zachowania. Musiał grać w to co zaczął co było wręcz zabójcze dla jego psychiki gdyż udając jak bardzo go nienawidzi tylko się krzywdził. Jednak nie mógł przestać bo w duchu potrzebował jakiejkolwiek interakcji z gryfonem i to wszystko zakręcało się w wielkie koło, bez końca.

- Draco!- Pansy zbudziła go z transu potrząsając ramieniem.- Wiem, że tak bardzo fantazjujesz o Potterze, ale skup się na zadaniu.

- Co ty powiedziałaś?- ożywił się patrząc jej zimnym spojrzeniem prosto w oczy.

-Fantazjujesz. O różnych torturach. A nie?

- A- uspokoił się.- Tak, tak. Okrutne tortury. Jedyne czego chcę to przywiązać go do jakiegoś pnia i podpalić

Nie mógł przecież powiedzieć, że chciałby przywiązać go do łóżka i obserwować całymi dniami jak śpi, budzi się i zasypia.
Durny Draco. Poprawił jasne włosy chcą ukryć kolejne rzucone spojrzenie w stronę chłopca. Taki idealny i taki odległy.

Mieli robić eliksir zapomnienia. Dla Dracona nie było to nic wielce trudnego, eliksiry przychodziły mu raczej łatwo. Uczył się dużo w domu, poza tym był bardzo intuicyjny. Można rzec, że po prostu posiadał do tego talent. Zresztą robił go wiele razy, to dość podstawowy przepis i nie należy do trudnych, dziś był jednak jakiś bardziej rozkojarzony. Nie chciał tak bardzo popchnąć Pottera, może gdyby nie zrobił tego tak brutalnie to chłopak by zdążył. Czasem po prostu nie umiał wyczuć na ile mu wolno.

Amnezja | Drarry |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz