XVII

5.6K 392 320
                                    

Wszystko układało się w całość, Pansy nie należała do tych bystrych, ale każdy zobaczyłby, że w Draco nastąpiła wyraźna zmiana. Zakasłała by udrożnić przełyk i szybko przyłożyła do ust kieliszek z zimnym sokiem. Greengrass dalej stała nad nią jak mara czekając na jakąkolwiek reakcję. Owszem, było to dla niej czymś szokującym szczególnie, że Draco miał być jej, ale żeby aż tak się tym emocjonować jak Parkinson?

- Pansy, wszystko dobrze?

- Cicho!- Zarządziła unosząc dłoń i ruszyła przed siebie w poszukiwaniu Dracona. Wpadła w roztańczony tłum, wesoła muzyka dudniła w jej uszach, a gorące powietrze mdliło. Sukienka zaczynała już lepić jej się do skóry, bawiła się całkiem dobrze zanim ta informacja nie spłynęła jej przed oczy.
Draco stał oparty luźno o jeden z filarów. W dłoni trzymał poczętą ognistą, śmiał się rezolutnie zamglonymi oczami. Zdjął też marynarkę, w samej białej koszuli i czarnych jak smoła spodniach wyglądał olśniewająco. Jasne kosmyki opadały mu na czoło, które lśniło od potu. Pansy cieszyła się, że udało jej się wyleczyć z fascynacji chłopakiem. Potrafił oczarować, ale wiedziała, że jest też nieraz bardzo dwulicowy i potrafi dbać tylko o siebie.

Po prostu nie wiedziała co czuje do Pottera.

Złapała go za ramię, a on pod mocnym uściskiem zachwiał się delikatnie.

- Hej- wydukał i znowu wrócił do rozmowy z Blaisem.

- Draco musimy pogadać.

- Teraz? Nie. Nie chciałaś ze mną iść więc musisz stać w kolejce do mojej obecności.

- Tak? Z Zabinim poszedłeś na ten bal, że ma przywileje?

W odpowiedzi tylko przybrał skwaszony wyraz twarzy i mruknął coś pod nosem. Ale Pansy nie chciała odpuścić nawet jeśli miałoby kosztować ją to wiele starań.

- A może z Potterem?

To zdanie skutecznie wybudziło Dracona, który na dźwięk nazwiska wyprostował się gwałtownie i wbił w nią przerażony wzrok.

- Co ty powiedziałaś?

Pansy jedynie pociągnęła go za ramię i razem szybko zniknęli za jednym z filarów. Blaise nawet nie zauważył nieobecności kolegi.

- Co ty odwalasz, po kątach z nim łazisz?

- To byłaś ty?

Pansy nie wiedząc czy ma zdradzać do końca prawdę kiwnęła głową na co Draco widocznie poczuł ulgę.

- Wytłumacz mi teraz o co chodzi.

- To jest nasz wróg! Nie chciałam wcześniej ingerować w twoje nowe znajomości, ale myślałam, że sam do tego dojdziesz. Widocznie się myliłam. Więc musisz wiedzieć, że zawsze go nienawidziłeś Malfoy, my wszyscy, on nas dokładnie tak samo i cholera nie wiem co wam się nagle stało, ale mam tego dosyć.

Nie był zszokowany słowami dziewczyny. Mogła przecież powiedzieć to wcześniej, wtedy pewnie wziąłby wszystko pod uwagę, może nawet by się speszył i odsunął od Harrego, przeprosił. Ale nie teraz.

- Dobrze, no i?- podparł się dłonią w pasie i wbił w nią posępny wzrok.- Potter mi chyba wybaczył, zresztą jestem tak niesamowity, że wystarczyło jedno słowo i bez przeprosin mnie uwielbia, jak każdy. Co ci to przeszkadza?

- Gdzie się podziała twoja duma?

- Oh Pans, jesteś nadopiekuńcza. Nie mam znowu dziesięciu lat.

- Tak, ale ostatnie co pamiętasz miało miejsce właśnie wtedy więc cholera wie czy i rozum ci się do tamtego stadium nie cofnął.

Draco nerwowo zaśmiał się chcąc ukryć strach. Po raz pierwszy sytuacja zaczynała wymykać mu się spod kontroli.

Amnezja | Drarry |Where stories live. Discover now