III

10.1K 653 789
                                    

- Do reszty ci odbiło? W ogóle jakim cudem tu wróciliście?- Pansy wydzierała się na wszystkie strony żywo gestykulując.

- Nie za bardzo rozumiem o co ci chodzi? Wróciliśmy tu zapewne tą samą drogą którą szliśmy wcześniej.

- Kretynie! Szedłeś z nim taki kawał i się nawzajem nie zabiliście?

- Pansy o co ci chodzi, on nic mi nie zrobił. Mruczał coś pod nosem i wrócił już pewnie dawno do siebie, nie było nikogo innego.

- Trzeba było z nami wracać- pogroziła mu palcem i szybkim krokiem skierowała się do dormitorium.

Draco był zmęczony myśleniem o jakiejkolwiek kłótni. Dopiero co ją poznał, a ona już się wściekła? Jak on mógł z nią wytrzymać.

- Nie mogę wiecznie za wami biegać!- rzucił na odchodne i zaszył się w swoim dormitorium. Odgrodził łóżko od świata kotarami i rzucił zaklęcie wyciszające. Miał dość, a to dopiero początek.

Następnego dnia było wolne, z tego co widział dużo osób zajmowało się nauką, ale on miał jeden cel. Chciał zobaczyć Harrego. Śniły mu się zielone oczy, wyglądały jak u małego kotka, a jednocześnie miały pewną głębię i strasznie go pociągały. Musiał poznać prawdę co oczywiście wiedział, że nie będzie proste. Jego przyjaciele go nienawidzili i pewnie powinen się ich słuchać, ale nie mógł. Czuł, że w Potterze jest coś co musi zgłębić. Niestety sam omawiany nie był chętny o niczym mu mówić i wyraźnie miał do niego pewną urazę. Nikt mu tylko do cholery nie chce powiedzieć o co chodzi! Dlatego dowie się sam.

Na śniadaniu dokładnie go obserwował.  Miał wyjątkowo ładny śmiech, gdy się śmiał robił to naprawdę szczerze i wesoły dźwięk rozchodził się po całej sali. Szkoda, że nie uśmiechał się tak gdy byli razem. Wtedy wydawał się zły, zirytowany wręcz. To się zmieni.
W końcu Harry przeprosił kolegów i wstał udając się do wyjścia i to całkiem sam. Draco musiał to wykorzystać. Zrobił to samo nie zwracając uwagi na Pansy, która chyba próbowała go powstrzymać. Coś jednak mówiło mu by nie wołać go jak ostatnio. Z lekkim dystansem podążył za nim dalej patrząc jak swobodnie porusza się po zamku, czarna szata falowała za nim na wietrze. Nie miał pojęcia gdzie się kieruje za chłopakiem do czasu aż nie weszli do biblioteki. To musiała być biblioteka, w dodatku była wielka. W środku pachniało pergaminem.

Prawie zgubił chłopaka z oczu. W ostatniej chwili zauważył jak siada przy jednym ze stolików między regałami. Wyjął rzeczy i zaczął pisać wypracowanie. Sumienny gryfon. Podszedł do niego najbliżej jak mógł i usiadł tak by nie zostać zauważonym. Dla niepoznaki wyciągnął z regału obok losową książkę i otworzył ją w połowie. Coraz bardziej pretensjonalnie wpatrywał się jednak w chłopca. W jasnym świetle dnia widział, że jego włosy są dużo bardziej roztrzepane niż myślał. Czarne kosmyki zakręcały się delikatnie na końcach, a jego lekko opalona skóra dopełniała cały wizerunek. Cholera jaki on był piękny. Nie zwrócił nawet uwagi kiedy obiekt jego obserwacji go zauważył, co więcej wstał i ruszył się z miejsca. Draco przed oczami miał wyraz jego zaczytanej twarzy.

- Śledzisz mnie?- blondyn podskoczył na te słowa niemal podrzucając książkę w powietrze. Odwrócił się i speszony spojrzał na bruneta stojącego nad nim.

- Nie, ja... czytałem- podniósł książkę wskazując na nią zadowolony.

- "Chochliki i wszystko co musisz wiedzieć o hodowli" kogo oszukujesz?

- To na zajęcia.

Harry zaśmiał się.

- To materiał drugiego roku. Poza tym trzymasz książkę do góry nogami.

Amnezja | Drarry |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz